Chcesz zobaczyć śmiesznego mema lub zdjęcie? Możesz, ale najpierw daj nam pełny dostęp do swojego telefonu
W życiu nie ma nic za darmo - ta prawda jeszcze sprzed ery technologicznej sprawdza się także w dzisiejszych czasach i także w aspektach, o których istnieniu nawet nikt nie śnił jeszcze kilka dekad temu.
W codziennym życiu cyfrowym wiele jest sytuacji, w których te siedem wyrazów można powtarzać do znudzenia. „Zapisz się na darmowy newsletter” przeczytasz tu i ówdzie. I faktycznie - w regulaminie nie ma nic o ukrytych opłatach, po prostu podaj swój adres e-mail, a my na ten adres e-mail będziemy regularnie przesyłać ci aktualności o wydarzeniach z naszej strony. Problem jednak w tym, że w rzeczywistości płacimy za newsletter udostępniając firmie swój adres e-mail, który jest skutecznym środkiem dotarcia do nas z reklamą. To tylko przykładowy i w sumie stosunkowo niewinny i „tani” sposób pozyskiwania danych.
Spójrz na swój telefon i przyjrzyj się zainstalowanym na nim aplikacjom. Większość z nich to bezpłatne aplikacje pobrane ze sklepu Play czy App Store'a. Owszem, są one bezpłatne w tym znaczeniu, że wybierając i instalując je nie musimy wyciągać z kieszeni portfela, czy też potwierdzać płatności odciskiem palca. W rzeczywistości jednak w większości z tych aplikacji płacimy swoimi danymi wrażliwymi, które pozwalają reklamodawcom tworzyć całkiem precyzyjne profile naszych osobowości. Takie dane są już natomiast warte górę złota.
Nawet nie wiesz, jak wiele wiedzą o Tobie autorzy wykorzystywanych przez Ciebie aplikacji
Inżynierowie z firmy Surfshark przeanalizowali ostatnio regulaminy i politykę prywatności ponad 200 różnych aplikacji sprawdzając, które z nich zbierają najwięcej, a której najmniej danych o swoich użytkownikach. Wyniki analizy nie pozostawiają złudzeń: korzystając z aplikacji płacimy swoimi danymi. Więcej, jesteśmy w tym zakresie okrutnie rozrzutni. Gdybyśmy faktycznie czytali regulamin korzystania z aplikacji, zamiast odruchowo klikać „akceptuj” zapewne połowy z nich byśmy nigdy nie dotknęli.
Komunikatory i social media chłoną każdą informację o nas
Już jeden rzut oka na dane wskazuje na pewną zależność - najwięcej danych pobierają o nas aplikacje, z którymi niemalże nie rozstajemy się na co dzień. Komunikatory oraz aplikacje mediów społecznościowych, które od lat stanowią nieodłączny element cyfrowego życia niemalże o każdej porze dnia, najchętniej częstują się naszymi danymi i to w najszerszym zakresie. Aplikacje, które z założenia mają służyć codziennym kontaktom międzyludzkim w ukryciu zapisują dane, które ich nie powinny interesować.
Messenger, jeden z najpopularniejszych komunikatorów internetowych bierze wszystko. W swoim badaniu badacze zaznaczyli, że komunikator zbiera informacje kontaktowe, o aktywności fizycznej, informacje finansowe, monitoruje położenie, zbiera informacje wrażliwe, skanuje listę kontaktów, historię wyszukiwania, historię przeglądania Internetu, zapisuje nasze identyfikatory, zakupy, dane diagnostyczne i wiele innych. Dla porównania Signal wymaga jedynie jednej informacji kontaktowej: numeru telefonu.
Uświadomienie sobie mechanizmów, które zachodzą w tle podczas gdy my przeglądamy zdjęcia znajomych z Krety i sprawdzamy co nasza ulubiona influencerka zrobiła podczas wycieczki do Wenecji, może sprawić, że zupełnie inaczej spojrzymy na te aplikacje następnym razem.
Facebook chce wiedzieć o nas absolutnie wszystko
Jeżeli chodzi o twórców aplikacji, absolutnym liderem jest tutaj Facebook, to właśnie stworzone przez niego aplikacje zajmują trzy pierwsze miejsca na liście aplikacji zbierających o nas najwięcej danych. Jeżeli masz zainstalowane na swoim smartfonie aplikacje: Messenger, Facebook oraz Instagram, to koncernowi Facebook sprzedajesz niemal wszystkie informacje przechowywane na telefonie. Każda z tych aplikacji pobiera pełen komplet informacji wymienionych wyżej na przykładzie Messengera. Badacze z Surfshark w ramach swoich badań sprawdzali 32 różne informacje prywatne. Powyższa trójka rejestruje wszystkie 32 informacje. W tej sytuacji warto się zastanowić czy na pewno istnieje jakiekolwiek uzasadnienie faktu, że aplikacja służąca zasadniczo do przeglądania zdjęć (Instagram) zapisuje w tle dane o naszych transakcjach finansowych i historii wyszukiwania w przeglądarce internetowej?
Co ciekawe, Twitter w tym samym czasie pobiera o nas „jedynie” 19 różnych informacji odpuszczając sobie przy tym dane wrażliwe czy chociażby dane o naszej aktywności fizycznej. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż pobiera od nas dane o naszych zakupach i transakcjach finansowych.
Równie ciekawe – jeżeli nie ciekawsze – jest to, że powszechnie uważana za szpiegującą, aplikacja TikTok przesyła na swoje serwery mniej informacji niż aplikacje stworzone przez Facebooka. Owszem, wciąż skanuje nas dosyć wnikliwie (24/32), ale nie tak wnikliwie jak Mark Zuckerberg.
Tak zbierane przez lata informacje o nas samych stanowią dla reklamodawców prawdziwą żyłę złota. Na ich podstawie można bowiem stworzyć bardzo wiarygodny profil osobowości konsumenta i podsuwać mu tylko treści, które mogą go zainteresować. To właśnie ten aspekt może paradoksalnie prowadzić do największej popularności aplikacji, które zbierają o nas najwięcej informacji. To one właśnie o nas wiedzą najwięcej i tym samym wiedzą, jak nas przykuć do ekranu. Niewątpliwie możemy poszukać dla nich alternatyw, które będą mniej lub nawet wcale nie będą ingerowały w naszą prywatność. Tylko co nam przyjdzie po obecności w bezpiecznych mediach społecznościowych, w których nie będzie tak rozbudowanej społeczności jak w najpopularniejszych serwisach?
Możemy przecież, zamiast Messengera zainstalować Cisco Webex Meetings, aplikację, która nie zapisuje żadnych naszych informacji prywatnych. Problem jest jednak taki, że nie będziemy mieli z kim tam porozmawiać. Jeżeli kiedykolwiek próbowaliście namówić rodzinę i znajomych na zmianę Messengera na Whatsappa (który notabene także należy do Facebooka), Telegrama czy Signal - wiecie o czym mówię. W większości przypadków jest to misja skazana na porażkę. Doskonale o tym wiecie. Facebook też o tym doskonale wie, wszak śledzi wasze próby i wie jak się one kończą. Fakt, że Messenger rejestruje naszą całą aktywność w internecie, a Signal tego nie robi, nie zmienia niczego.
O ile większym zaskoczeniem nie powinien być fakt, że informacje o nas zbierają aplikacje zakupowe czy randkowe, to jednak zaskoczyła mnie informacja, że przed nimi na liście znajdują się aplikacje firm dostarczających pożywienie. Zbierają one o nas mniej więcej tyle informacji co media społecznościowe. Do czego UberEats potrzebuje informacji o naszych kontaktach czy historii wyszukiwania i zakupach, naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć. Z pewnością do obsługi naszych zamówień takie dane nie są potrzebne.
Czy zatem darmowe aplikacje są w rzeczywistości darmowe?
Twórcy aplikacji zbierających o nas duże ilości informacji oferują nam je bezpłatnie tylko pozornie. Zamiast pieniędzmi, płacimy za nie swoimi danymi, które następnie sprzedawane są firmom, które chcą sprzedać coś nam. Na tym rynku nie ma altruistów, którzy dają nam coś, nie biorąc nic w zamian.
W raporcie przygotowanym przez Surfshark widać jednak coś innego – główni gracze, największe serwisy internetowe dokładnie skanują nasze telefony i zapisują na swoich serwerach wszystkie możliwe dane o naszej aktywności w internecie. Być może warto zadbać o własną prywatność i poszukać nieco bezpieczniejszych alternatyw. Nasze dane to żyła złota i nie powinniśmy jej oddawać wszystkim wokół. Być może czasami lepiej będzie zapłacić za aplikację, która dzięki temu nie będzie musiała swojego modelu biznesowego opierać na sprzedaży naszych danych. Na to pytanie jednak każdy z nas musi sobie odpowiedzieć samodzielnie.
Szczegółowy raport z badania przeprowadzonego przez Surfshark można przeczytać tutaj. Ciekawe czy i was sprowokuje on do zmiany przynajmniej części wykorzystywanych na co dzień aplikacji. Jeżeli cenisz swoją prywatność, to może dobrym rozwiązaniem byłoby skorzystanie z oferty Surfshark. Do końca czerwca w ramach oferty promocyjnej można wykupić abonament VPN w cenie 9,99 zł za miesiąc przy zakupie planu na dwa lata.
Artykuł powstał we współpracy z Surfshark.