Pierwsza czarnoskóra osoba stanie na Księżycu. Jest podpis, nie ma odwrotu i bardzo dobrze
NASA planuje powrót ludzi na Księżyc na 2024 rok. Choć to mało realistyczny termin, to nie niemożliwy. Zresztą nawet jeżeli ostatecznie powrót opóźni się o rok, dwa czy cztery, jest na co czekać. Podczas tej misji wydarzy się bowiem kilka rzeczy, które nigdy dotąd nie miały miejsca.
Pierwsza kobieta na Księżycu
Już od pierwszej konferencji, podczas której przedstawiono plan załogowego powrotu na Księżyc w ramach programu Artemis, wiadomo było o wyjątkowości tej misji. Przedstawiciele NASA podkreślali, że w załodze, która w 2024 r. stanie na powierzchni Srebrnego Globu, znajdzie się także pierwsza kobieta.
W ramach zrealizowanego prawie pół wieku temu załogowego programu księżycowego Apollo, po powierzchni Księżyca chodziło dotychczas łącznie 12 ludzi. Wśród nich nie było jednak żadnej kobiety.
Od momentu ostatniego załogowego lądowania na Księżycu minęło kilka dekad, w trakcie których świat posunął się do przodu. Wystarczy jedno spojrzenie na centrum kontroli dowolnej misji kosmicznej i od razu widać, że kobiety stanowią ogromną część społeczności zajmującej się podbojem przestrzeni kosmicznej. Jeszcze 50 lat temu był to świat zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn.
Amerykańska agencja kosmiczna uznała, że w tak ważnej misji jak powrót człowieka na powierzchnię Księżyca musi wziąć udział odpowiednia załoga, w której musi się także znaleźć kobieta. I to nie wszystko.
W propozycji budżetu dla NASA przedstawionej przez administrację prezydenta Joe Bidena uwzględniono jeszcze jedno zastrzeżenie. W pierwszej załodze, która wyląduje ponownie na powierzchni Księżyca, musi się znaleźć osoba rasy innej niż biała.
To równie istotna zmiana względem projektu Apollo, co w przypadku kobiet. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych kolor skóry inny niż biały uniemożliwiał udział w programie księżycowym. Misje były zdominowane tylko przez białych mężczyzn, a o równości względem rasy czy płci nie było mowy.
Będą kontrowersje, ale nie ma o czym gadać.
Choć powyższe działania zapewne sprowokują pytania, czy o udziale w misji nie powinno decydować jedynie doświadczenie i przygotowanie, należy sobie uświadomić dwie rzeczy. Po pierwsze, NASA nie dopuści do udziału w programie osoby nieposiadającej odpowiedniego wykształcenia i przeszkolenia. Czy będzie to kobieta, czy osoba czarnoskóra, to będzie to przede wszystkim astronautka lub astronauta z pełnymi kwalifikacjami.
Po drugie, warto sobie uświadomić, jak taka misja wpływa na ogromną część społeczeństwa. Sam fakt lądowania kobiety czy osoby czarnoskórej na powierzchni Księżyca może wpłynąć na miliony dziewcząt, kobiet, osób różnych ras i pochodzenia etnicznego. Być może widząc, że drzwi zostały dla nich otwarte, więcej osób z tych dyskryminowanych dotychczas grup zdecyduje się na studiowanie nauk ścisłych. Bo daje to nadzieję na to, że i oni wezmą kiedyś udział w misji kosmicznej, niezależnie czy w charakterze astronauty, czy członka zespołu kontroli lotu.
Śmiem twierdzić, że byłby to efekt równie istotny - jeżeli nie istotniejszy - co bezpośrednie wyniki naukowe badań wykonanych przez astronautów na Księżycu.