Elon Musk lubi to: udusimy się na Ziemi z braku tlenu. Na emigrację mamy trochę czasu
Całe złożone życie na Ziemi korzysta z tlenu znajdującego się w jej atmosferze. Nie zawsze tak było. Tlen pojawił się w atmosferze Ziemi dopiero 2 mld lat temu w czasie tak zwanej katastrofy tlenowej. Teraz naukowcy z Japonii postanowili sprawdzić kiedy tego tlenu może nam ponownie zabraknąć
Mamy dwie informacje: jedną dobrą, drugą złą
Zawsze lepiej zacząć od złej, aby później gorycz nią wywołaną złagodzić słodyczą wiadomości dobrej. Nie owijając w bawełnę: faktycznie, tak jak teraz w atmosferze ziemskiej tlenu jest pod dostatkiem, kiedyś może zniknąć. Będzie to oczywiście bardzo zła informacja dla form życia polegających na tlenie. Można by było pomyśleć, że w toku ewolucji przystosują się one do zmieniających się warunków atmosferycznych, albo znikną z powierzchni planety. Niestety nie będzie na to szans, proces ten będzie zbyt szybki. Z powierzchni kontynentów oraz z oceanów zniknie życie. Ponownie zaczną dominować mikroorganizmy.
Dobra wiadomość jest jednak taka, że do kolejnej katastrofy nie dojdzie tak szybko, więc nas to nie dotknie. Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Toho w Japonii oraz w Georgia Institute of Technology w Atlancie wskazują, że poziom tlenu w atmosferze spadnie poniżej 1 proc. za około 1,08 mld lat. To ogromny spadek – tlenu będzie mniej więcej milion razy mniej niż obecnie. Jakby tego było mało cały proces gwałtownego spadku ilości tlenu w atmosferze będzie trwał jedynie około 10 000 lat.
Skąd taka zmiana?
Spadający poziom dwutlenku węgla w atmosferze, spowodowany rosnącą ilością ciepła docierającą do Ziemi ze Słońca, doprowadzi w pewnym momencie do sytuacji, w której zabraknie go roślinom do procesu fotosyntezy. Taka sytuacja będzie się wiązała z masowym wymieraniem na Ziemi. Skoro rośliny nie będą przetwarzały dwutlenku węgla na tlen, to w atmosferze jego miejsce z czasem zajmie metan, którego objętość wzrośnie nawet 10 000 razy względem obecnego poziomu. No nie jest to przesadnie różowa perspektywa.
Ale to w ogóle nie o Ziemię chodziło
Co ciekawe, do powyższego wniosku naukowcy doszli w trakcie badań, które w ogóle nie dotyczyły Ziemi a egzoplanet. W ramach projektu Nexus for Exoplanet System Science naukowcy analizowali czynniki środowiskowe, które powinno się uwzględniać przy poszukiwaniu planet sprzyjających istnieniu życia. Jak dotąd szukając takich planet astronomowie zwracają uwagę na ich odległość od gwiazdy, która wskazywałaby na możliwość istnienia wody w stanie ciekłym na powierzchni planety. Następnym czynnikiem analizowanym przez naukowców jest skład chemiczny atmosfery czy też zawartość w nich związków chemicznych, które mogą stanowić swego rodzaju biomarkery, czyli związki wskazujące na obecność procesów biologicznych na powierzchni planety.
Opisywane wyżej wyniki nadają tym poszukiwaniom jeszcze jednego wymiaru: wymiaru czasowego. Jakby nie patrzeć, obecność/brak biomarkerów czy chociażby tlenu w atmosferze skalistej planety pozasłonecznej wskazuje na jej przyjazność/nieprzyjazność dla życia na danym etapie ewolucji planety. Nie zmienia to jednak faktu, że posługując się tymi kryteriami Ziemia sprzed 3 mld lat oraz Ziemia za ponad miliard lat, też dla obcej cywilizacji będzie wyglądała na niesprzyjającą życiu.
To z kolei daje do myślenia. Naukowcy badający planety skaliste znajdujące się w ekosferach swoich gwiazd nie znajdując na nich warunków sprzyjających powstaniu życia powinni pamiętać, że na takim globie w przeszłości mogły istnieć zupełnie inne warunki, w których życie kwitło albo że w przyszłości może tam dopiero powstać życie, które na jakimś etapie swojej ewolucji, za jakieś 1-2 mld lat odkryje Ziemię i stwierdzi, że… ta planeta akurat nie rokuje, raczej nie ma tam żadnego życia. I cały nasz wysiłek, aby się wykazać jak krew w piach.