DJI Mini 2 to najlepszy kieszonkowy dron na rynku - recenzja
Przez ostanie dwa miesiące latałem nowym dronem DJI Mini 2, który waży jedynie 249 g, ale zapisuje zdjęcia w formacie RAW, nagrywa wideo 4K i pracuje na jednej baterii do pół godziny. To także dron idealnie skrojony pod nowe przepisy prawa lotniczego. Czy to czyni go idealnym kandydatem dla początkującego twórcy?
Stara matryca 12 Mpix, ale z wideo 4K i RAW-ami
Sercem aparatu w DJI Mini 2 (aka DJI Mavic Mini 2) jest matryca CMOS o rozmiarze 1/2,3” i rozdzielczości 12 megapikseli, która współpracuje z obiektywem oferującym ekwiwalent ogniskowej 24 mm przy jasności f/2,8. Moduł aparatu ma 3-stopniowy system stabilizacji mechanicznej i umożliwia pracę z czułością w zakresie ISO 100-3200 oraz czasami naświetlania 4-1/8000 s.
Wygląda więc na to, że to ten sam zestaw, który znajduje się w poprzedniku, czyli DJI Mavic Mini. Mimo to producentowi udało się lepiej wykorzystać możliwości aparatu. Największą wadą pierwszej wersji małego drona, były mocno ograniczone funkcje fotograficzne i filmowe. Zdjęcia można było zapisywać wyłącznie w formacie JPEG, a filmy tylko w Full HD czy 2,7 K, co czyniło DJI Mavic Mini latającym smartfonem i to wcale nie z najwyższej półki.
DJI Mini 2 rozprawia się tymi problemami. Nowy dron umożliwia nagrywanie wideo w 4K (3840×2160 px) 24/25/30 kl./s przy 100 Mbps i Full HD (1920×1080 px) 24/25/30/48/50/60 kl./s. Co więcej, nagrywając w rozdzielczości 1080p, Mini 2 oferuje funkcję cyfrowego zoomu 4x (2x w bezstratnej jakości), a przy 4K mamy 2-krotne przybliżenie.
Do tego w końcu mamy także możliwość zapisu zdjęć w formacie RAW, czego bardzo brakowało poprzednikowi. To duży skok do przodu, który sprawia, że DJI Mavic Mini 2 awansuje z roli zabawki do sensowego, podręcznego narzędzia dla podróżników, początkujących czy okazjonalnych twórców. Dokładnie takich, jak ja.
Jakość obrazu jak w latającym smartfonie
W praktyce jakość obrazu generowana przez DJI Mini 2 jest dobra, chociaż nie rewelacyjna. Widać wyraźnie nieco plastikowy charakter obrazu, typowy dla małych matryc. Aparat sprawdza się dobrze, kiedy mamy dobre światło, czyli w dzień.
Niestety, jakość obrazu mocno spada, kiedy słońce zachodzi i dron musi podbić czułość. Obiektyw jest jasny (f/2.8), ale w czołowych smartfonach znajdziemy dużo jaśniejsze (np. f/1.4), przez co mogą one zbierać wyraźnie więcej światła i korzystać z niższych czułości, co przekłada się na lepszą jakość zdjęć.
Wielki plus za to, że DJI Mini 2 ma możliwość zapisu zdjęć w formacie RAW, co daje dużo większe możliwości w postprodukcji. Z fotografii można całkiem sporo wyciągnąć, chociaż dosyć szybko widoczne jest cyfrowe ziarno.
Oprogramowanie drona mocno ingeruje w zdjęcia JPEG: nie tylko je wyostrza, ale także odszumia, podbija kolory. Na wyższych czułościach system odszumiania kompletnie sobie nie radzi, czego efektem jest papką, zamiast szczegółów. Na zdjęciach zapisanych w formacie JPEG widać także wyraźną winietę, której nie ma na RAW-ach.
Brakuje mi także funkcji HDR, która robi świetną robotę w DJI Mavic Air 2. Widać to szczególnie w czasie zdjęć zachodów słońca, kiedy w kadrze jest duży kontrast, a mały sensor trochę nie wyrabia. Tryb HDR pozwoliłby ograniczyć przepalone niebo, ale zarazem uzyskać dobrze naświetlone ciemne części. Tak obrobiony JPEG z DJI Mavic Air 2 już nawet bez dalszej postprodukcji prezentował się dobrze. W DJI Mini 2 trzeba się nad takimi kadrami sporo napracować w postprodukcji, aby uzyskać dobre rezultaty.
Jak działa zoom? Tak sobie. To jest funkcja, z której korzystam awaryjnie. Jakość obrazu jest przeciętna, ponieważ jest to przybliżenie cyfrowe. Tak naprawdę system kadruje 12-megapikselowe zdjęcie, zatem jakość obrazy jest kiepska.
Nowością w DJI Mini 2 jest tryb zdjęć panoramicznych. Po włączeniu tej funkcji dron sam wykonuje kilka zdjęć i następnie je łączy. Poprzednik nie miał takiej możliwości, zatem panoramy trzeba było składać samemu.
Materiały wideo prezentują się bardzo dobrze, o ile w kadrze jest słońce. Niestety, kiedy tylko zajdzie słońce, filmy zarejestrowane nowym dronem, tracą na jakości: dominują szumy, a kolory są wyprane. Mówiąc krótko: tym dronem można nagrywać tylko za dnia. Już chwilę po zachodzie słońca, a czasami nawet jeszcze przed obrazy nie nadają się zbytnio do wykorzystania.
Filmy mają charakter typowy dla małych matryc, jak np. w kamerkach sportowych czy vlogowych DJI Pocket. Obrazy są nieco przeostrzone i nie da się z tym nic zrobić. Takie możliwości ma dopiero DJI Mavic 2 Pro, gdzie możemy panować nad wyostrzaniem obrazu. Patrząc jednak na cenę, wagę i możliwości tego malucha jako całość, i tak jestem bardzo zadowolony z możliwości filmowych, jakie oferuje.
Jakość wykonania? Plastikowo, ale nie jest to pudełko po serku wiejskim
DJI Mini 2 zachował praktycznie identyczną formę, co poprzednik. Jest minimalnie mniejszy (138×81×58 mm vs 140×81×57 mm) i spokojnie mieści się w otwartej dłoni czy kieszeni bluzy.
Po rozłożeniu jego wymiary to zaledwie 159×203×56 mm (poprzednik: 159×202×55 mm).
Dron jest wykonany z podobnego tworzywa sztucznego. Szary jasny plastik wprawdzie prezentuje się dobrze, to dosyć szybko może się pobrudzić i trudno go skutecznie wyczyścić. Co gorsza, zdecydowanie nie ułatwia obserwowania drona na niebie. Nie jest to zatem zbyt trafiony pomysł.
W nowym dronie zastosowano pewne ulepszenia w jakości wykonania. DJI Mini 2 nie sprawia już wrażenia taniej zabawki, jak poprzednik. Jest mu bliżej do mniejszej wersji drona DJI Mavic Air 2. Producent zastosował tu także nowe, ciekawe mocowanie, które spina całego drona w stanie spoczynku, dzięki czemu śmigła nie latają w każdym kierunku jak w zabawce z targowiska.
Dron jest napędzany nowym, nieco innym akumulatorem o pojemności 2250 mAh (2600 mAh u poprzednika). Producent zapewnia, że na jednej, pełnej baterii można wylatać nawet do 31 minut w powietrzu. Moje testy to potwierdzają, chociaż oczywiście jest to maksymalny czas lotu przy idealnych warunkach. Wystarczy, że silniki będą musiały się zmagać z silniejszym wiatrem czy będziemy dużo latać w trybie sport, a czas lotu szybko spadnie. Tak, czy inaczej, jak na tak małego drona jest to imponujący wynik. Drona testowałem razem z trzeba akumulatorami, oraz hubem USB do ładowania. Taki zestaw pozwala mi na wylatanie w terenie spokojnie ponad 1 godzinę, a potem szybkie ładowanie z power banka przez USB-C.
W konstrukcji zauważyłem też nowe, przydatne światło z przodu, które sygnalizuje status drona. Podobnie jak poprzednik, DJI Mini 2 ma czujniki tylko na spodzie. Nie wykrywa zatem przeszkód przed sobą czy z boku. Czujników brakuje, ale coś za coś: dron kosztuje niewiele, a w dodatku...
DJI Mini 2 waży 249 g, ale czy to cokolwiek zmienia w praktyce?
DJI Mini 2 wciąż waży zaledwie 249 g, z czego producent czyni główną zaletę marketingową swojego produktu. Tak niska waga oraz kompaktowe rozmiary to oczywista zaleta dla osób, które podróżują: czy to na drugi koniec świata, czy pod miasto.
Warto jednak pamiętać, że sam dron nie wystarczy: trzeba jeszcze zabrać kontroler, który jest większy i cięższy (390 g) niż sam dron. Ja zabieram także ładowarkę z trzema akumulatorami (310 g). Taki zestaw waży w sumie 949 g, co sporo zmienia, ale nadal to dużo mniej niż jakiekolwiek inne zestawy DJI.
Druga kwestia to aspekty prawne. Niektórzy myślą, że jeśli kupią drona o masie poniżej 250 g, to mają zabawkę i mogą latać bez jakichkolwiek zasad i obostrzeń, gdzie tylko chcą. To nie do końca tak, ale waga drona poniżej 250 g rzeczywiście bardzo wiele zmienia według nowych zasad.
Nowe prawo, które weszło w życie 31 grudnia 2020 r. w całej Unii Europejskiej, ogólnie jest niestety dosyć zawiłe, ale na szczęście operatorzy DJI Mavic Mini oraz Mini 2 mają uproszczone życie i nie muszą się przejmować wieloma kwestiami.
Mówiąc najkrócej: operatorzy dronów takich jak DJI Mavic Mini oraz DJI Mini 2 muszą się zarejestrować na stronie ULC. Po dokonaniu rejestracji należy umieścić swój numer rejestracyjny na swoim dronie. Ustawa nie precyzuje, w jaki sposób mamy to zrobić: pisząc markerem po dronie, naklejką czy pozłacaną płytką. To tyle. Prawda, że prosto?
Operatorzy cięższych dronów powyżej 250 g muszą odbywać szkolenia online i zdawać egzamin online składający się z 40 pytań wielokrotnego wyboru z takich dziedzin jak bezpieczeństwo lotnicze, ograniczenia korzystania z przestrzeni powietrznej, regulacje lotnicze, procedury operacyjne, ogólna wiedza na temat systemów dronów, ochrona prywatności i danych, ubezpieczenie.
To oczywiście nie oznacza, że dronem DJI Mini 2 można latać, jak się chce i gdzie się chce. Dozwolone są loty jedynie w zasięgu wzroku pilota (VLOS) oraz do 120 m wysokości nad ziemią (a dokładniej do najbliższego punktu na powierzchni Ziemi). Nadal trzeba też respektować ograniczenia w przestrzeni powietrznej jak i strefy lotnicze, o czym szerzej pisał Marcin w swoim artykule.
Możemy latać nad ludźmi, ale w miarę możliwości trzeba tego unikać. Niedozwolone jest latanie nad zgromadzeniami osób, czyli jak precyzuje ustawodawca „zgromadzeniami, w którym zagęszczenie osób uniemożliwia im przemieszczanie się". Później doprecyzowano, że chodzi tu nie tylko o np. osoby na manifestacjach czy koncertach, ale także ludzi przebywających w parku czy na plaży w słoneczny dzień, ludzi na stokach narciarskich, a także przebywających na handlowych ulicach w czasie otwarcia sklepów. Nie ma także określonej minimalnej odległości od budynków czy konieczności ubezpieczenia drona. Poza tym trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem oraz troską o dobro, zdrowie i życie innych.
Nowe silniki mają większą moc, ale i tak dron czasami ma problemy z wiatrem
DJI Mini 2 ma nowe silniki o wyższej mocy, które zapewniają dronowi wyższą prędkość, oraz lepszą stabilność lotu.
Patrząc na statystyki widać sporą poprawę. Maksymalna prędkość wzrosła z 13 na 16 m/s w trybie Sport, z 8 do 10 m/s w normalnym trybie oraz z 4 do 6 m/s w trybie Cine. Dron nieco szybciej się wznosi (4 do 5 m/s) oraz leci w dół (3 do 3,5 m/s). Odporność na maksymalną prędkość wiatru w DJI Mavic Mini wynosi 8 m/s, a w DJI Mini 2 8.5-10.5 m/s.
I chociaż poprawa jest wyraźnie odczuwalna to mimo wszystko, z moich obserwacji wynika, że DJI Mini 2 ma problemy z wiatrem częściej niż większe, cięższe drony. Przez problemy mam na myśli duży spadek prędkości lotu, szybko pojawiające się ostrzeżenia przed zbyt dużym wiatrem, które potrafią wyskakiwać już na 30-40 m wysokości. Ogólnie aplikacja zgłasza więcej przeróżnych komunikatów ostrzegawczych czy szybciej włącza alarm kończącej się baterii, co wynika zapewne z faktu, że DJI Mini 2 to dron dla amatorów, na których system bardziej uważa niż na doświadczonych pilotów.
Ostrzeżenia to jedno, ale to nie wszystko. Mimo że nigdy nie latałem w złych warunkach, to kilka razy zdarzyło mi się, że dron wracał do mnie pod wiatr, osiągając prędkość ok. 1 m/s w trybie sport przy maksymalnej mocy.
Kiedy ciśniesz ster na maksa do przodu, a mimo to dron ledwo się porusza, to można stracić zaufanie do jego możliwości. Ja niestety trochę straciłem. Na tyle, żeby być bardziej ostrożnym, nie bagatelizować ostrzeżeń w aplikacji oraz dokładnie sprawdzać prognozę pogody przed planowanym lotem. Latając cięższymi dronami jak DJI Mavic Air 2, takie sytuacje praktycznie mi się nie zdarzały, latając w mieście, na jego obrzeżach czy nad lasami.
To tym bardziej ciekawe, że producent podaje, że oba drony mają podaną identyczną odporność na maksymalną prędkość wiatru. Chwilę się nad tym zastanawiałem i jeśli dobrze rozumiem, chodzi tu o, że oba drony są w stanie lecieć przy podobnej prędkości wiatru. Inna sprawa to z jaką prędkością i jak stabilnie. Na szczęście, nawet jeśli wiatr mocniej wieje, to nagrania są zadziwiająco stabilne. DJI słynie z wydajnych systemów stabilizacji, a ten w DJI Mini 2 naprawdę robi, co do niego należy.
OcuSync 2.0 zapewnia świetny zasięg i stabilność połączenia
Dużą wadą drona DJI Mavic Mini był kiepski zasięg, a przede wszystkim słaba stabilność połączenia. Poprzednik potrafił gubić podgląd na 40-50 m w mieście, co zupełnie odbierało frajdę z latania.
DJI Mini 2 zrobił w tym zakresie duży krok naprzód, ponieważ zastosowano tu radiowy system łączności: OcuSync 2.0. To system znany, chociażby z DJI Mavic Air 2, który według zapewnień producenta, ma gwarantować nie tylko maksymalny zasięg transmisji 10 km (FCC) / 6 km (CE), ale przede wszystkim dużo większą stabilność połączenia. Dron korzysta z dwóch częstotliwości i automatycznie przełącza się między kanałami, aby pomóc w walce z zakłóceniami.
Nowe przepisy i tak ograniczają możliwość latania bez dodatkowych kwalifikacji do zasięgu wzroku oraz wysokość 120 m, zatem te 6 km nie robi specjalnej różnicy, przynajmniej na zdecydowanej większości użytkowników tego drona. Bo oczywiście można latać wyżej i dalej, ale wtedy potrzebne są odpowiednie kwalifikacje.
To, co robi różnicę, to stabilność połączenia. Latając zgodnie z prawem, dron praktycznie nie gubi zasięgu, przynajmniej mi się to nie zdarzyło. Połączenie jest stabilne, co sprawia, że latamy z dużo większą przyjemnością, ale i zaufaniem do drona.
Dron wprawdzie nie gubi zasięgu, ale łapie sporo opóźnień w transmisji obrazu. Standardem jest 2-3 sek. zawieszenia obrazu po zakończeniu nagrywania wideo. Czasami trudno także wykonać delikatne przejścia — przynajmniej w czasie poglądu.
Nowy system OcuSync 2.0 wymusił zmianę kontrolera. DJI Mini 2 otrzymał identyczny kontroler, jak w DJI Mavic Air 2, który testowałem pół roku temu. I w tym teście możecie o nim poczytać nieco więcej.
Podobnie jak DJI Mavic Air 2, czy DJI Mavic Mini, także DJI Mini 2 współpracuje z aplikacją DJI Fly. Program jest przejrzysty, prosty w obsłudze i w czasie testów nigdy mnie nie zawiódł. Z funkcji dodatkowych znajdziemy tam tylko funkcje takie jak Dronie, Helix, Rocket, Circle, czy Boomeerang, znane z innych dronów DJI, które umożliwiają uzyskanie ciekawych efektów wideo w automatyczny sposób.
Nowością, która bardzo mi się spodobała, jest automatyczny transfer zdjęć i filmów. Kiedy Mini 2 znajduje się w pobliżu smartfona, aplikacja DJI Fly automatycznie synchronizuje wybrane zdjęcia i filmy z prędkością 20 MB/s. Robi to także w czasie lotu, zatem na smartfonie mamy pobrane multimedia już po wylądowaniu. Tak to właśnie powinno wyglądać. DJI Fly oferuje także różne możliwości edycji filmów i zdjęć, ale bądźmy szczerzy - kto z nim korzysta?
Brak czujników to koszt niższej wagi i ceny
Ofiarą małej wagi i rozmiarów oraz niskiej ceny padły między innymi czujnik. DJI Mini 2 ma tylko jeden czujnik - na spodzie. Dron jest zatem „ślepy” po bokach, z przodu czy tyłu. Nie potrafi rozpoznać przeszkody i się przed nią zatrzymać, nie potrafi zahamować przed obiektem, lecąc bokiem czy tyłem. Nie oferuje także żadnych inteligentnych trybów śledzących. To spora strata w porównaniu do droższego DJI Mavic Air 2, która realnie wpływa na komfort latania nowym DJI Mini 2.
Wszelkie nieco bardziej ryzykowne ujęcia trzeba dobrze przemyśleć, nawet jeśli latamy metr nad ziemią. Najlepiej mieć drona cały czas na oku i widzieć dokładnie, gdzie leci.
DJI Mini 2 to najlepszy kieszonkowy dron na rynku
W modelu DJI Mini 2 udało się poprawić większość mankamentów poprzednika, zachowując jego unikalne cech charakterystyczne, jak kompaktowe rozmiary, waga 249 g, długi czas pracy czy dosyć niska cena. Dodano natomiast zdjęcia w formacie RAW oraz wideo 4K 30 kl./s. Łączność radiowa OcuSync 2.0, oraz nowy świetny kontroler sprawiają, że dron ma zasięg jak dużo droższe modele, a co najważniejsze: połączenie jest stabilne i pewne. Mamy także mocniejsze silniki, które dają większą moc, co przekłada się nie tylko na wyższą prędkość, ale także lepsze radzenie sobie z wiatrem.
W końcu, 249 g wagi robi różnicę w kwestiach prawnych. Latając dronem DJI Mini 2 trzeba zachować wysokość 120 m i mieć malucha zawsze na oku (VLOS), ale można nim latać nad postronnymi ludźmi, także w mieście, chociaż nie nad zgromadzeniami. W dodatku wystarczy mieć znajomość instrukcji obsługi drona i go zarejestrować w ULC, aby móc legalnie latać. Nie musimy zdawać żadnego egzaminu: tego prostszego, online, ani tego trudniejszego, na żywo z egzaminatorami. Oczywiście nie zwalnia nas to ze znajomości prawa lotniczego, stref, wszelkich zakazów, obostrzeń i przede wszystkich zdrowego rozsądki i troski o innych.
Sięgając po DJI Mini 2 trzeba sobie jednak zdawać sprawę z jego ograniczeń. Dron jest malutki i lekki, więc wiatr mocniej nim targa, niż cięższymi dronami. Na szczęście nie przekłada się to zbyt negatywnie na stabilność nagrań, a raczej na duże spowolnienie prędkości latania oraz częsty komunikat ostrzegający o silnym wietrze. Jakość obrazu z malutkiej matrycy jest dobry, ale tylko, kiedy w kadrze jest dużo światła. Raczej zapomnijcie o zdjęciach, a w szczególności filmach w półmroku. Obraz jest też dosyć plastikowy, przeostrzony, co jest typowe dla tego typu aparatów. To jakość kamerki sportowej czy solidnego smartfona. Poza tym dron nie ma żadnych czujników, poza jednym na spodzie. DJI Mini 2 nie dysponuje trybami śledzenia, a także nie zatrzyma się przed drzewem, co może mieć bolesne konsekwencje.
Mimo wszystko DJI Mini 2 to obecnie najlepsza propozycja dla osób, które latają lub chcą latać dronem od czasu do czasu, żeby zrobić fajne zdjęcia czy filmy na Instagrama. To dobry kandydat na drona podróżniczego, szczególnie jeśli zależy nam na niskiej wadze, wymiarach oraz swobodzie latania przy nowym prawie lotniczym.
DJI Mini 2 kosztuje w wersji bazowej 2199 zł oraz 2899 zł za zestaw Combo, który polecam, bo dostajemy w nim pełny pakiet: drona, kontroler, trzy akumulatory i zestawy śmigieł, hub do ładowania, ładowarkę USB, torbę oraz zestaw kabli. Taki zestaw pozwoli latać w terenie sporo ponad 1 godzinę, a także ładować akumulatory z power banka. DJI Mini 2 jest droższy od poprzednika, który kosztował odpowiednio 1799 zł i 2249 zł, ale po dwóch miesiąca testów, nie mam wątpliwości, że warto dopłacić. DJI Mini 2 spełnia większość moich oczekiwań i idealnie pasuje do potrzeb, jakie obecnie mam.