REKLAMA

Chromecast z Google TV sprawił, że jeszcze długo nie kupię nowego telewizora - recenzja

Chromecast z Google TV daje nowe życie telewizorom, których funkcje Smart TV przestały działać jak należy.

Chromecast z Google TV sprawił, że jeszcze długo nie kupię nowego telewizora - recenzja
REKLAMA

Gdy we wrześniu światło dzienne ujrzał nowy Chromecast z Google TV wiedziałem, że muszę go mieć. Po ponad 3 latach pożegnałem się z wcześniejszym urządzeniem Google'a, bo zapragnąłem czegoś więcej niż „rzutnik” treści z telefonu na telewizor, a nadal nie miałem ochoty na wymianę odbiornika telewizyjnego.

REKLAMA

Dodać muszę, że posiadam ten sam telewizor co 3 lata temu. Już wtedy jego funkcje Smart TV bardziej irytowały, niż nadawały się do użytku. Przykładowo aplikacja Player uruchamia się około 2 minut, a znalezienie w niej i uruchomienie programu, to była droga przez mękę. W międzyczasie Player czy Ipla doczekały się funkcji strumieniowania, co w połączeniu z YouTubem, Netfliksem, HBO GO czy Amazon Prime pozwalało bez żalu pożegnać smart tv na rzecz podstawowego Chromecasta.

Chromecast z Google TV to urządzenie genialne w swej prostocie

Zaprezentowany we wrześniu Chromecast to zupełnie nowe urządzenie. Przede wszystkim dostajemy tu „pełnowymiarowe” Android TV 10 z nakładką Google TV. Wiąże się to z możliwością instalowania aplikacji. Przystawka telewizyjna Google'a ma też pilota i ten fakt zmienia najwięcej.

Chromecast to ta kategoria gadżetów, na które nie patrzymy. Wkładamy go do portu HDMI i nie patrzymy nań aż do momentu, gdy będziemy chcieli się go pozbyć. Wygląd w tym przypadku nie odgrywa żadnej roli - ot, przystawka jest obła i zakończona męskim HDMI.

Rzecz ma się zupełnie inaczej w przypadku pilota. Ten będziemy dzierżyć w dłoni każdego dnia i trzeba przyznać, że Google'owi udało się sprawić, że jest miły dla oka. Owszem, czuć, że jest nieco zbyt plastikowy. Jasne, nie dostarcza nawet minimalnego „premium feel”, ale działa jak należy, a jego obsługa jest intuicyjna.

 class="wp-image-1557359"

Pilot Chromecasta posiada 15 przycisków. Służą one głównie do sterowania Google TV, ale znalazło się też miejsce dla 3 dedykowanych klawiszy: YouTube'a, Netfliksa i Asystenta Google'a.

Pilotem możemy obsługiwać też nasz telewizor - włącząc go, wyłączać i regulować na nim głośność.

Android TV z Google TV - jak to działa?

Nie mam pozytywnych doświadczeń z Android TV w telewizorach. Najczęściej narzekam na bardzo powolny start systemu. Później już jest ok, ale wrażenia korzystania z telewizorów ze średniej półki, zarządzanych przez system Google'a, cechował raczej brak entuzjazmu. Google TV w urządzeniu Chromecast startuje błyskawicznie. Naciskamy przycisk zasilania i po chwili możemy korzystać z systemu.

Jak wygląda Google TV na przystawce Chromecast? Jest intuicyjne i proste w obsłudze.

 class="wp-image-1557443"
Chromecast z Google TV

Na samej górze znajdziemy najważniejsze sekcje. Wyszukiwanie - pozwala na znajdowanie treści i aplikacji.

 class="wp-image-1557485"

Dom to po prostu ekran początkowy. W zakładce Aplikacje znajdziemy... aplikacje. A w Bibliotece treści wypożyczone i kupione.

Poniżej obejrzymy listę zainstalowanych aplikacji, a pod nimi ostatnio oglądane i polecane treści z naszych VOD czy serwisów muzycznych.

 class="wp-image-1557503"

Wyszukiwanie w Google TV odbywa się tekstowo, ale możemy też skorzystać z Asystenta Google, który podpowie treści czy zaprezentuje prognozę pogody.

 class="wp-image-1557515"

Jakie aplikacje oferuje Chromecast z Google TV?

Te, które znajdziemy w Android TV. Są więc najpopularniejsze i najważniejsze aplikacje serwisów wideo: Netflix, HBO GO, Amazon Prime Video, Canal+, Player, Ipla, Horizon, Plex, Arte, Vimeo, TVP VOD, WP Pilot.

 class="wp-image-1557479"

Jest oczywiście YouTube, ale też Facebook Watch. Oprócz tego są Spotify, Tidal, Deezer.

 class="wp-image-1557767"

W wolnej chwili możemy zagrać pilotem w Crossy Road, Badland czy Red Balla. To oczywiście tylko przykładowe oprogramowanie. W tym zestawieniu brakuje mi w zasadzie tylko jednego serwisu - Apple TV+, z którego muszę korzystać na Xboksie.

Aplikacje w Google TV działają płynnie. Uruchomiają się szybko. Od czasu do czasu mogą zdarzyć się mikroopóźnienia. Są one jednak niemal niezauważalne.

Chromcast Google TV - specyfikacja

Z premedytacją nie zacząłem opisu Chromecasta od specyfikacji. Dlaczego? Bo to urządzenie z gatunku tych, które po prostu mają działać. Konsumentów nie obchodzą takie kwestie, jak procesor, RAM, a Google też specjalnie się nimi się nie chwali.

Najważniejsza informacja jest taka, że Chromecast jest w stanie odtworzyć obraz w 4K z 60 kl/s. Obsługuje też Dolby Vision, HDR10, HDR10+. Oferowane standardy łączności to WLAN 802.11ac (2,4 GHz/5 GHz) oraz Bluetooth (producent nie podaje, w której konkretnie wersji). Użytkownik ma do dyspozycji ok. 4 GB pamięci wewnętrznej, a wydajność zapewnia 2 GB RAM-u.

Czy warto kupić Chromecasta z Google TV?

Jeżeli niedawno kupiłeś telewizor z sensownym systemem Smart TV, nie ma to żadnego sensu. WebOS w telewizorach LG czy Tizen w urządzeniach Samsunga radzą sobie świetnie i zapewniają naprawdę dobre doświadczenie użytkownika.

Niestety ze Smart TV jest tak, że starzeje się znacznie szybciej niż sam telewizor. W pewnym momencie producenci przestają aktualizować swoje platformy, a wydajność hardware'u nie wystarcza do płynnego korzystania z aplikacji. W takiej sytuacji rzadko kiedy biegniemy do sklepu, by kupić nowy telewizor. Bo przecież dotychczasowy działa i robi to, co ma robić - odtwarza obraz. Dla takich użytkowników jest Chromecast z Google TV. Moc obliczeniowa telewizora nie ma znaczenia, bo zapewnia ją przystawka.

REKLAMA

Pewnym problemem jest fakt, że Chromecast nie jest oficjalnie dystrybuowany przez Google'a w Polsce. Możemy go kupić jednak w sklepach z elektroniką za nieco poniżej 400 zł. Sam swój egzemplarz nabyłem w niemieckim sklepie za 315 zł. To zdecydowanie adekwatna cena do możliwości tego małego urządzenia.

Oczywiście Chromecast z Google TV nie jest urządzeniem nowatorskim. Takie Xiaomi znacznie dłużej oferuje Mi Stick i Mi Box. Rzecz tym, że „dongiel” ze Stanów Zjednoczonych działa po prostu lepiej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA