Recykling na skalę kosmiczną. Zbudujmy stację kosmiczną ze śmieci znajdujących się na orbicie
Ludzkość co chwilę wysyła coś na orbitę okołoziemską. Rośnie liczba satelitów, ale rośnie też liczba śmieci kosmicznych. Firma Nanoracks chce wejść na rynek recyklingu orbitalnego.
Śmieci kosmiczne to problem, który powraca jak bumerang. Na przestrzeni lat wraz ze wzrostem częstotliwości lotów kosmicznych na orbitę trafiały coraz to nowe satelity, nowe rakiety, które pozostawiały po sobie mniejsze i większe elementy. Pozbawione napędu, latają po orbicie od lat, a tylko niektóre mają to szczęście, że zahaczają o górne warstwy atmosfery, hamują i spalają się, opadając w kierunku powierzchni Ziemi.
Choć rozwój w sektorze kosmicznym jest intensywny, to jakoś rozwój technologii do sprzątania orbity ze śmieci kosmicznych już za nim nie nadąża. Dopiero co kilka tygodni temu pisaliśmy o dość niebezpiecznej sytuacji na orbicie, w której dwa obiekty mogły zamienić się (w przypadku zderzenia) w tysiące odłamków, które skutecznie jeszcze bardziej zaśmieciłyby orbitę.
Firma Nanoracks, która zajmuje się ładunkami wysyłanymi na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, od kilku lat opracowuje plany zamiany górnych członów rakiet w miniaturowe stacje kosmiczne. Odpowiednio połączone ze sobą zużyte górne człony rakiet mogłyby być zamienione chociażby w magazyny towaru na orbicie.
Przedstawiciele firmy są przekonani, że mamy już technologię niezbędną do realizacji takiego planu. Górne człony rakiet mogłyby być przechwytywane, łączone ze sobą i spawane przez roboty wysłane na orbitę.
W ramach programu Outpost firma planuje modyfikować już na orbicie zużyte elementy rakiet, tworząc z nich kolejne komponenty stacji kosmicznych. W dłuższej perspektywie powinno być możliwe stworzenie także kwater załogowych dla misji kosmicznych z górnych członów rakiet, które już teraz znajdują się na orbicie.
Póki co, pierwsze segmenty będą powstawały z górnych członów rakiet, które dopiero wystartują. Zresztą na początku firma planuje zająć się najważniejszymi rzeczami, tj. dostarczaniem napędu do sterowania takim górnym członem. Dopiero po rozwiązaniu problemów ze sterowaniem takimi komponentami, firma zajmie się problemem wyposażenia wnętrza czy uszczelniania statków tak, aby można było stworzyć w nich kosmiczne laboratoria.
Czy to się nada?
Przedstawiciele Nanoracks są przekonani, że tak. Jakby nie patrzeć, zbiorniki na paliwo rakietowe są wykonane z trwałych materiałów i od początku znoszą wysokie ciśnienie. Oczywiście, zanim w takiej „stacji kosmicznej z recyklingu” będzie można przeprowadzać eksperymenty czy umieścić tam ludzi, będzie trzeba ją do tego przystosować usuwając wszelkie pozostałości po toksycznym paliwie.
No to kiedy?
A nie wiadomo. Jak to zwykle bywa w takich projektach, wszędzie wokół znajdą się sceptycy, a przedstawiciele Nanoracks nie widzą przed sobą chmur. W przyszłym roku w ramach testu wyślą za pomocą Falcona 9 kilka niewielkich ładunków wykonanych z tych samych materiałów co poszycie górnych członów rakiety, które następnie w ramach demonstracji technologii robot spróbuje rozciąć za pomocą precyzyjnego wiertła.
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to pierwsze komponenty stacji powstaną z górnych członów nowych rakiet. Po dopracowaniu technologii będzie można ją wykorzystać także do przystosowania starszych elementów już znajdujących się na orbicie.
Na orbicie okołoziemskiej znajduje się wystarczająco dużo śmieci, aby można było z nich zbudować kilka stacji kosmicznych, jednocześnie przy okazji sprzątając orbitę. Musimy jednak poczekać na wyniki pierwszych eksperymentów przeprowadzonych w przestrzeni kosmicznej. Potencjał jednak jest spory.