Kultura redaktora naczelnego, odcinek 9
Witajcie w dziewiątym odcinku z serii „Kultura redaktora naczelnego. O wszystkim co shitowe”. Tych, którzy nie wiedzą, co to za cykl, a dowiedzieć się chcą, odsyłam do odcinka pierwszego. A tu lista wszystkich dotychczasowych tekstów w tej serii.
***
Facebook zagroził, że wyjdzie z Europy.
To na skutek coraz głośniejszych żądań europejskich regulatorów, by Facebook zaprzestał przesyłania danych nt. europejskich użytkowników swoich serwisów do Stanów Zjednoczonych. Prominentna przedstawicielka Facebooka w Irlandii - gdzie toczy się prawna batalia z największym serwisem społecznościowym świata - wypaliła, że „w związku z okolicznościami, nie będzie jak prowadzić usług Facebooka i Instagrama w Unii Europejskiej”, co media zgodnie okrzyknęły jako zapowiedź ewentualnego wycofania się z Europy.
Trochę na wyrost, prawda? Ale aż chciałoby się zakrzyknąć - panie Zuckerberg, posłuchaj pan swojej pracownicy Yvonne’y Cunnane i wyprowadź się z Europy!
Nikt tak nie zepsuł internetu, ba - nikt tak nie zepsuł świata - w ostatnich latach jak Facebook. I jeśli można mówić o internetowym fenomenie, który ma realnie negatywny wpływ na turbulencje polityczno-gospodarczo-społeczne, to Facebook dumnie dzierży flagę na czele długiego peletonu. I to z wyświechtanymi sloganami na ustach o wolności słowa, łączeniu ze sobą ludzi i obronie demokracji.
Otóż jest jasne jak Słońce, że Facebook nie tylko zepsuł wolność słowa, ale także oddalił od siebie ludzi i niszczy demokrację.
Widzimy to codziennie, gdy facebookowa cenzura z jednej strony wycina część wypowiedzi w oparciu o kryteria światopoglądowe, by z drugiej strony dopuszczać do wiralowego rozprzestrzeniania się sterowanych zewnętrznie fake newsów. Widzimy po manipulacjach politycznych, które doprowadzają do wynoszenia ekstremistów do rangi szefów państw. Widzimy po kolejnych skandalach z nadużyciem wykorzystania prywatnych danych użytkowników traktowanych jak armatnie mięso w maszynce do robienia pieniędzy.
A na czele tejże organizacji stoi człowiek, który opowiada o otwartości, łączeniu się ludzi i dzieleniu się wszystkim w społecznościowych kręgach, samemu będąc jedną z najbardziej odgrodzonych od zewnętrznego świata osób.
Facebook jako serwis społecznościowy już dawno wypaczył to, z czym przyszedł na rynek w 2004 r. Dziś coraz bardziej znacząca grupa jego użytkowników zdaje sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne to narzędzie, w konsekwencji ograniczając do minimum zakres danych, jakie w niego pompuje.
Co więcej, dziś największym zagrożeniem dla Zuckerberga i jego przedsięwzięcia jest to, że… tak naprawdę Facebook i jego produkty nie są niezbędne. Jestem przekonany, że nie daje mu to spać po nocach. Żadna z jego usług nie jest bowiem niezastąpiona: wartość facebookowej ściany dawno się zdewaluowała, Messenger jest jednym z dziesiątek zaawansowanych komunikatorów na rynku (a dla nieco bardziej wtajemniczonych najmniej bezpiecznym), grupy to po prostu fora internetowe, Like przestał mieć znaczenie, a Facebook connect wręcz wychodzi z mody.
Gdyby więc Facebook rzeczywiście zniknął z Europy, to po kilku miesiącach niewielu byłoby takich, którzy nie znaleźliby odpowiedniej alternatywy. Nawet instagramowe influencerki spokojnie mogłoby wyżyć z działań na TikToku czy YouTubie.
Swego czasu Facebook lubił się porównywać z Google’em, starając się odebrać mu miano internetowego króla. Tymczasem w przeciwieństwie do Facebooka, Google wciąż dysponuje niezbędnymi usługami - takimi, których nie da się zastąpić bez znacznego uszczerbku na użyteczności.
Wyszukiwarka Google wciąż jest najlepsza, w Europie nie ma wręcz konkurencji, bo Bing od Microsoftu jest poważnie wykastrowany. Chrome wciąż jest absolutnie najpopularniejszą przeglądarką internetową, która dla wielu użytkowników nie ma wręcz alternatywy. Android to dalej najpopularniejszy system operacyjny na smartfony, a Gmail to ciągle najlepszy system poczty e-mail. O żadnym z produktów/usług Facebooka nie można powiedzieć tego samego.
Nie cieszmy się jednak zbytnio - Facebook z Europy nie zniknie, chociażby dlatego, że 410 milionów użytkowników Facebooka w Unii Europejskiej wygenerowało dla Zuckerberga łącznie 208 mld euro przychodu.
***
Coraz czarniejsze chmury gromadzą się nad Apple’em, którego wszyscy dookoła oskarżają o monopolistyczne działania.
Do boju w obronie swojego biznesowego pomysłu ruszył szef firmy Tim Cook, który w niedawnym wywiadzie dla the Atlantic (tak przy okazji - główne udziały w tym wydawnictwie ma… żona Steve’a Jobsa, Laurene Powell) wypalił:
Ciekawe słowa, szczególnie w kontekście niedawnej konferencji Apple'a, na której sam Tim Cook ogłosił powstanie usługi Apple One, która łączy Apple Music, Apple TV+, Apple Arcade i iCloud w jedną znacznie tańszą usługę, co oczywiście bije w dostawców usług zewnętrznych - m.in. w Spotify od muzyki, Netfliksa czy HBO od filmów/seriali, Dropboksa od plików w chmurze.
Czyż to nie modelowy przykład wykorzystywania dominującej pozycji na własnej platformie, by wykosić konkurencję zewnętrzną?
O ile system prowizyjny App Store dałoby się pewnie wybronić - w końcu to jak sklep, platforma sprzedażowa, która za wystawianie produktów na sprzedaż bierze prowizje - o tyle łączenie usług w jedną dużą i tańszą usługę w moim odczuciu do wybronienia przed niezależnym urzędem antymonopolowym nie jest.
***
Zainstalowałem iOS14.
I muszę to napisać - widgety niszczą spójność iOS-a, ten wspaniały look&feel, który przez lata odróżniał go od (w większości) androidowego chłamu. A jak widzę wysyp i popularność usług, które customizują wygląd iPhone’a w oparciu o możliwości podmiany ikon aplikacji, to zbiera mi się na wymioty.
Steve by na to nie pozwolił. Jestem tego pewien.