Małe uaktualnienie, a duże zmiany. Gry na Nintendo Switch Pro będą działać płynnie i bez przycięć
Co rusz wraca do nas plotka informująca o Nintendo Switch Pro – odświeżonej wersji niezwykle popularnej przenośnej konsoli, z podrasowanym procesorem. Czy fani platformy powinni odkładać na nią pieniądze? Jeśli plotki są prawdziwe, odpowiedzią na to pytanie jest mało pomocne to zależy.
Switch nigdy nie miał być demonem wydajności. Sama forma urządzenia – które ma zapewnić nie tylko dobrą zabawę, ale też możliwie jak najdłuższy czas pracy na akumulatorze – narzuca pewne ograniczenia. Na szczęście dla Switcha, fanom gier Nintendo nie zależy na dążącej do fotorealizmu oprawie graficznej i nie przeszkadza im to, że Xbox One i PlayStation 4 mają nieporównywalnie większe możliwości techniczne. Przecież Mario Kart czy Animal Crossing wręcz by się średnio sprawdziły w wersji z realistyczną grafiką.
Sercem Switcha jest procesor Tegra X1 opracowany przez firmę Nvidia. Znajdziemy w nim cztery 64-bitowe rdzenie ARM Cortex-A57 i cztery wygaszone Cortex-A53, którym towarzyszy 256-rdzeniowy układ graficzny o architekturze Maxwell (używanej w układach GeForce GTX 750 – GTX 980 Ti) z obsługą ASTC (Adaptive Scalable Texture Compression). Układ ten potrafi też sprzętowo dekodować popularne formaty wideo.
Tegra X1 wystarczyła nie tylko dla typowych dla Nintendo gier Mario czy Zelda, ale również poradziła sobie z nowym Doomem czy nawet Wiedźminem 3.
Mobilny układ graficzny Nvidii okazał się całkiem żwawą bestią, a duża popularność Switcha sprawiła, że popularne silniki gier mają już dedykowane Switchowi profile, ułatwiając tworzenie i optymalizowanie pod niego nowych gier. Bez wątpienia gry multiplatformowe wyglądają na konsoli Nintendo przeciętnie – jednak pierwotnie nikt się nie spodziewał, że ich przeniesienie będzie w ogóle możliwe. Z kolei gry dedykowane Switchowi wyglądają na nim całkiem świetnie – sprytnie maskując ograniczenia konsoli swoim niepowtarzalnym stylem wizualnym.
Nie istnieje jednak coś takiego jak zbytek mocy obliczeniowej. Gdyby dało się wycisnąć jej więcej ze Switcha przy zachowaniu jego czasu pracy na akumulatorze i emisji ciepła żaden gracz czy twórca gry by nie marudził. I choć fani Nintendo raczej nie ekscytują się liczeniem pikseli czy TFLOPS-ów, tak na pewno zdają sobie sprawę z tego, że niewiarygodnie wciągająca przygoda z Legend of Zelda: Breath of The Wild nie byłaby możliwa z przyczyn technicznych na żadnej dotychczasowej przenośnej konsoli Nintendo.
Powracające co rusz plotki o Nintendo Switch Pro nikogo zatem nie dziwią. Tylko jakie usprawnienia właściwie miałaby zapewnić ta nowa konsola?
Niestety istnieją dwie wersje plotki o Nintendo Switch Pro, obie z źródeł o wiarygodności trudnej do ocenienia. Według jednej z nich, konsola miałaby wykorzystać projektowany wspólnie przez Nvidię i Nintendo układ oparty o architekturę Volta. Według drugiej, w konsoli miałaby znaleźć się Tegra X1+.
Pierwszą z nich nie będziemy się zajmować, z prostej przyczyny – brakuje nam jakichkolwiek danych na temat tego układu. Na dodatek ta wiążąca domniemanego Switcha Pro z Tegrą X1+ wydaje się bardziej prawdopodobna. Zmiany w architekturze układu graficznego mogłyby powodować problemy z niektórymi wydanymi już na Switcha grami, na dodatek Tegra X1+ jest już obecna w odświeżonej wersji konsol z linii Nvidia Shield. Również dzięki temu możemy pogdbybać sobie na temat ewentualnych korzyści zapewnianych przez Switcha Pro.
Różnice między Nintendo Switch a Nintendo Switch Pro to przede wszystkim porównanie układów Tegra X1 oraz Tegra X1+.
Tyle że jak na złość nie da się tu za wiele porównać. Już sama nazwa sugeruje, że nowy układ to w zasadzie usprawniona wersja starego. Produkowany jest w nowocześniejszym procesie technologicznym, co pozwala na zawarcie w nim większej liczby podzespołów towarzyszących – na przykład więcej RAM-u – przy zmniejszonym zużyciu energii. Lub, jak kto woli, może być taktowany z wyższą częstotliwością przy zachowaniu dotychczasowej emisji ciepła i zużycia energii.
Nvidia twierdzi, że odświeżone konsole Shield są o około 25 proc. wydajniejsze od poprzedniczek. To niezupełnie będzie mieć bezpośrednie przełożenie na domniemanego Switcha Pro: Nintendo może zdecydować się na inne taktowanie, w zależności od potrzeb energetycznych i systemu chłodzenia swojej konsoli. Daje nam to jednak pewien obraz skoku wydajnościowego, jaki potencjalnie nas czeka.
Switch z podkręconymi zegarami. Co staje się możliwe w grach wideo?
Na szczęście ktoś już to dla nas sprawdził, a konkretniej eksperci z Digital Foundry, podkręcając GPU Switcha w trybie stacjonarnym o 20 proc, a CPU o 75 proc. Polecam obejrzenie całego doskonale zrealizowanego materiału, ale na nasze potrzeby liczy się tylko jedna z zawartych w nim obserwacji. Podkręcanie procesora graficznego w Switchu zmienia bardzo niewiele – nieznacznie zwiększając klarowność w grach korzystających z mechanizmu dynamicznej rozdzielczości. Za to są ogromne różnice w płynności działania gier po podkręceniu procesora głównego.
Innymi słowy, przesiadka na Tegrę X1+ skutkowałoby dużo rzadszymi spadkami płynności gier na Switchu, szczególnie tych multiplatformowych. To CPU – nie GPU – jest najwęższym gardłem konsoli Nintendo i wyraźnie to z nim twórcy gier mają największe problemy. Jest jednak jeszcze jeden tajemniczy składnik. Tajna broń Nvidii, wykorzystująca jej dość przełomowe badania związane ze sztuczną inteligencją. Niektórzy uważają, że wolna moc obliczeniowa rdzeni graficznych Tegry X1+ mogłaby umożliwić jej działanie na Switchu.
A jej imię to DLSS.
DLSS to oparty o sztuczną inteligencję mechanizm rekonstrukcji obrazu. Zwiększanie rozdzielczości jest bardzo kosztowne dla wydajności procesora graficznego, a DLSS ma ten problem częściowo rozwiązać. Wykorzystuje on rdzenie Tensor w układach graficznych GeForce RTX by szczegółowo i inteligentnie uzupełniać brakujące piksele w obrazie o niższej rozdzielczości, by ten sprawiał wrażenie renderowanego w wyższej. Sama koncepcja nie jest nowa, konsolowi gracze doświadczają na co dzień różnych podobnych mechanizmów w grach, prawdopodobnie nawet o tym nie wiedząc. To co wyróżnia DLSS, w szczególności w wersji 2.0, jest jego skuteczność.
DLSS 2.0 zapewnia ogromne oszczędności w mocy obliczeniowej przy jednoczesnej bardzo wysokiej jakości obrazu. Na tyle wysokiej, że eksperci z Digital Foundry badając mechanizm w akcji ze zdumieniem odkryli, że obraz wyrenderowany w grze Wolfenstein: Youngblood w rozdzielczości 1440p z zastosowanym DLSS 2.0 ma wyższą jakość i ostrość niż wyrenderowany bez DLSS ale za to w natywnej rozdzielczości 4K. Zapewniając przy tym nieporównywalnie płynniejszą rozgrywkę wynikającą z niższej natywnej rozdzielczości.
Problem w tym, że Tegra X1 i Tegra X1+ nie mają rdzeni Tensor. Switch Pro obejdzie się smakiem? Niekoniecznie…
Zwiększenie wizualnej rozdzielczości gier w trybie przenośnym Switcha byłaby mile widzianym kosmetycznym dodatkiem, którym nikt by nie wzgardził. Ta jednak może być całkiem istotna dla trybu stacjonarnego. Statystyki nie kłamią: kupujemy telewizory 4K o coraz wyższych przekątnych. Na takim wyświetlaczu gry renderowane w rozdzielczości 576p (a i to się zdarza w trybie stacjonarnym) nie wyglądają najlepiej – są niewyraźne i rozmyte. Jest więc o co walczyć, ale czy jest czym walczyć?
Być może jest nadzieja, bowiem konsola Shield w swojej najnowszej wersji wykorzystuje DLSS, mimo że również jest zbudowana na układzie Tegra X1+ bez rdzeni Tensor. Nie do końca jasne jest jak to właściwie działa – uważa się, że Nvidia wykorzystała do tego celu rdzenie CUDA. Sam mechanizm na razie jednak został zoptymalizowany głównie do podnoszenia jakości wizualnej materiałów wideo, a nie gier 3D.
Niezależnie od powyższego, prawdopodobnie warto będzie wymienić Switcha na Switcha Pro.
Czy Nintendo i Nvidia będą w stanie dostosować działanie DLSS pod gry dla Switcha? Tego nie wiemy i tak po prawdzie szczerze wątpimy. Nie zmienia to jednak faktu, że sama zmiana taktowania CPU konsoli przynosi realne korzyści. I to dużo ważniejsze dla typowego gracza od dokładniejszego cieniowania wieloboków czy symulacji miękkiego oświetlenia.
To gwarancja, że każda z gier na Switcha będzie działać płynnie, bez frustrujących przycinek czy rozpraszająco skokowej animacji. Bez wątpienia przyszłe gry na przenośne konsole Nintendo będą musiały pojawiać się zarówno w wersji na Switcha, jak i na Switcha Pro (tak jak muszą działać na wszystkich odmianach PlayStation 4 czy Xboxa One).
Również bez wątpienia twórcy gier będą dalej się starać o jak najlepsze doświadczenia z zabawy na bazowym Switchu, bo przecież to właśnie tą wersją dysponować będzie większość graczy. Nie zawsze im się to udaje – czego efektem bywa niska rozdzielczość i spadki płynności licznych gier – ale do tego będą dążyć. Tymczasem moc obliczeniowa Tegry X1+ powinna z powodzeniem uzupełnić moc obliczeniową konsoli, w konsekwencji eliminując spadki w liczbie pikseli i klatek na sekundę.
Wersja Pro nie zapewni więc jakiejś szczególnej rewolucji, przy założeniu że w ogóle istnieje. Jeżeli jednak wykorzysta Tegrę X1+ to stanie się bez wątpienia łakomym kąskiem dla fanów Nintendo. Bo w przypadku tego odświeżenia sprzętowego chodzić będzie nie tyle o efekty graficzne, a o zwykły komfort z zabawy.