Nie wychodzę z domu, więc sprzątam. Parownica Karcher SC5 EasyFix - recenzja
Co można robić w czasach, kiedy nie powinno się wychodzić z domu? Oczywiście porządki. Zabrałem się za nie i ja, korzystając z pomocy testowego egzemplarza parownicy Karcher SC5 EasyFix.
Nie jest to przy tym moja pierwsza parownica marki Karcher w domu. Niedawno zresztą pisałem już o tym, dlaczego nie wyobrażam sobie codziennych porządków bez tego sprzętu i nie będę się powtarzał - w końcu jeśli SC2 robi coś dobrze, to wyraźnie droższe i bardziej zaawansowane SC5 też poradzi sobie z tymi zadaniami.
Skupmy się więc na tym, co najwyższy model z gamy robi najlepiej, czym się różni, jakie problemy w stosunku do tańszej wersji rozwiązuje i czy warto dopłacać.
Rozwiązanie problemu numer 1: EasyFix
Nie jest to wprawdzie cecha charakterystyczna wyłącznie dla najdroższego SC5, ale była to jedna z pierwszych rzeczy, które doceniłem w testowanym egzemplarzu. W standardowych i starszych wersjach szmatka (albo ładniej: pad) do mycia podłogi była przytrzymywana na dyszy z wykorzystaniem dwóch zatrzasków. Rozwiązanie to spisywało się w porządku, ale były z nim dwa problemy. Po pierwsze - trzeba się było trochę nasiłować i nie zawsze udawało się odpowiednio i równo rozciągnąć pada. Po drugie - ściąganie brudnego pada w trakcie albo po sprzątaniu nie należało do najprzyjemniejszych.
Tutaj zamiast zatrzasków mamy po prostu rzepy. Zaczepiamy na nich pada jednym przyłożeniem i już. Nie miałem jeszcze sytuacji, w której musiałbym wyraźnie poprawiać go po założeniu. Poza tym dużo łatwiej brudnego pada zdjąć z dyszy bez brudzenia sobie rąk, a nawet bez. schylania się - wystarczy... przydepnąć nogą ogromną metkę, która służy właśnie do tego. Proste, ale potrafi zrobić dużą różnicę.
PS Zgodnie z deklaracjami producenta, dysza do mycia podłóg ma fenomenalną zwrotność i da się nią dostać prawie w każdy zakamarek - w tym np. pod niską kanapę czy inną szafkę. I to bez większego wysiłku.
Rozwiązanie problemu numer 2: czas nagrzewania się wody i podgrzewanie w trakcie pracy
Tak jak pisałem - SC2 jest super, ale pod warunkiem, że mamy albo stosunkowo małą powierzchnię do umycia, albo cierpliwość, żeby przeczekać wszystkie interwały podgrzewania wody, które pozwalają uzyskać parę. Tutaj tego problemu właściwie nie ma. Zdarzało mi się umyć ponad 30-40 m2 bez przerwy, a ikonka dogrzewania zapalała się jednokrotnie i to i tak na bardzo krótki czas.
Zresztą bardzo krótki jest też okres, jaki trzeba. poświęcić na początkowe przygotowanie pary. Według producenta są to 3 minuty. Według mnie - mniej czasu niż potrzeba na uzupełniające przygotowanie pomieszczenia do sprzątania, czyli np. zabranie roweru ze środka pokoju (nie pytajcie).
Rozwiązanie problemu numer 3: dodatkowy zbiornik na wodę
To było moje kolejne zastrzeżenie w stosunku do SC2 - stosunkowo mały zbiornik na wodę, którego dodatkowo nie dało się wyjąć z urządzenia. W rezultacie mogło się w połowie sprzątania okazać, że musimy wyjąć urządzenie z prądu, podnieść i przenieść do któregoś z domowych źródeł wody, żeby uzupełnić zbiornik (albo nosić przy sobie butelkę). Potem oczywiście trzeba było czekać, aż nowa porcja wody zostanie podgrzana od zera i zamieniona w parę.
A w SC5? Problem ten rozwiązuje wyjmowalny pojemnik na wodę. W dowolnej chwili możemy go wyjąć z parownicy, dolać 1,5 l wody, wsadzić do urządzenia, które samo - jeśli zajdzie taka potrzeba - przepompuje nową wodę do właściwego zbiornika. Czysto, szybko, wygodnie. Przy czym uzupełniać zbiornik będą pewnie jedynie najbardziej wymagający - według specyfikacji wystarczy on na umycie... 150 m2. Nie mam tyle nawet w domu.
Warto przy tym dodać, że podobny system oferuje model SC4.
Rozwiązanie problemu numer 4: większy zakres regulacji wilgotności pary
SC2 jest w tym względzie raczej mocno ograniczona, natomiast SC5 - zdecydowanie nie. Do wyboru jest cały zakres ustawień, od takich, gdzie wilgoci jest stosunkowo niewiele (co nie znaczy, że jej nie ma!) i podłoga wysycha niemal w oczach, aż do trybów, które można raczej nazwać zmywaniem albo lekkim zalewaniem. Każdy z tych trybów ma zresztą swoje zastosowanie praktyczne - kiedy czyszczę podłogę codziennie (a zdarza mi się to dość regularnie) i chcę, żeby szybko nadawała się ona znów do chodzenia, korzystam częściej ze słabszych trybów. Kiedy natomiast któreś pomieszczenie dawno nie widziało parownicy, przydają się te mocniejsze.
Wyższych poziomów używam też do czyszczenia fug odpowiednią dyszą, z kolei słabszych - np. do mycia ścian w łazience, żeby całe mycie nie skończyło się niezbyt piękną feerią zacieków. Również w trybie oszczędnym czyszczę blaty i fronty szafek czy panele podłogowe.
I to są zresztą prawdopodobnie dwa największe plusy SC5 i przewagi w stosunku do np. SC2. Po pierwsze - duża moc maksymalna sprawia, że usuwanie nawet poważniejszych zanieczyszczeń jest banalnie prosta. Z drugiej strony - mamy taki zakres regulacji, że wcale nie musimy wszystkiego traktować potężnym strumieniem pary, co kończy się sporą ilością wody. Możemy też pozmywać niemal na sucho, jeśli mamy taką potrzebę.
Rozwiązanie problemu numer 5: możliwość podłączenia żelazka
Nie było go wprawdzie w zestawie testowym, ale przyznaję się, że od dawna kusi mnie żelazko podłączane do parownicy. Tyle tylko, że w SC2 nie mogę nawet marzyć o skorzystaniu z takiego udogodnienia. W SC5 - jak najbardziej mógłbym to planować.
Rozwiązanie problemu numer 6: lepiej czyści
Przy czym na płaskich, prostych w oczyszczeniu powierzchniach nie czuć aż tak wielkiej różnicy. Czuć ją natomiast dość wyraźnie podczas mycia zakamarków i mocno zabrudzonych fug z wykorzystaniem końcówki do detali i okrągłej szczotki. I to jest duża, odczuwalna różnica. Przykładowo z SC2 mycie jasnych fug w kuchni wymagało wykorzystania szczotki turbo i jeszcze oprócz tego trochę fizycznego skrobania nią. SC5, ze standardową końcówką, radzi sobie z tymi samymi fugami bez większego udziału z mojej strony - lekko przykładam, przejeżdżam kilka razy i już. Zostaje zebrać wodę.
Oczywiście SC2 jestem w stanie umyć z podobnym efektem te same miejsca, ale czasem wymagają albo więcej tarcia, albo odrobinę więcej czasu.
Zmieniło się, ale dalej liczę na plus: rozmiar
SC5 ma wprawdzie wszystko lepsze, mocniejsze i wydajniejsze niż SC2, ale wciąż zachowuje przyzwoite rozmiary. W dużym uproszczeniu - dalej zajmuje mniej więcej tyle samo miejsca, co przeciętny domowy odkurzacz. Jeśli ktoś więc ma miejsce na jeden bonusowy odkurzacz w schowku na miotły - SC5 spokojnie się w nim zmieści.
Nie jest też przesadnie cięższy od przeciętnego odkurzacza czy SC2 - aczkolwiek przy masie netto na poziomie równych 6 kg nie jest raczej czymś, co każdy z łatwością wrzuci na najwyższą półkę w spiżarni.
Natomiast samo rozważanie zakupu SC5 do mniejszego mieszkania czy mieszkania z małymi pokojami, moim zdaniem nie ma większego sensu - to urządzenie do dużych domów i dużych pomieszczeń. W mniejszych będzie się po prostu marnować. Nie jest to też wybitnie łatwy sprzęt w manewrowaniu, w czym raczej nie przeszkadzają duże koła.
Z drugiej strony - SC5 jest piekielnie stabilny. Szarpałem go podczas sprzątania na różne strony i ani razu się nie przewrócił.
A co nim myłem i jakie były efekty?
Właściwie wszystko. Podłogi, blaty, fugi, ściany, umywalki, zlewy, psie i kocie miski, szafki kuchenne, kafle na ścianie w kuchni, okna (choć do tego wolę akurat dedykowane myjki), krany, prysznice i... pewnie jeszcze znalazłoby się kilka elementów w moim domu, które spotkały się blisko z którąś z końcówek SC5. Wszystko samą wodą, wszystko bez chemii. Wszystko z dokładnie takim efektem, jakiego oczekiwałem.
Ale... to już pisałem przy okazji SC2, więc trudno, żeby przy SC5 było gorzej.
Jakieś wady?
Wskazałbym przede wszystkim dwie, choć jest to trochę czepianie.
Po pierwsze, pompa, która odpowiada za transport wody, potrafi być odrobinę głośna. Na tyle głośna, że gdybym właśnie położył dziecko spać (nie mam dziecka, ale domyślam się, jak to jest), to raczej nie ruszyłbym na walkę z brudem na podłogach z wykorzystaniem SC5. Z drugiej strony - sprzątałem wielokrotnie w pomieszczeniu, w którym moja żona ma aktualnie domowe biuro i nie miałem z tego tytułu trudnej rozmowy.
Wada druga - SC5, podobnie jak SC2 i pewnie większość parownic, ma taką charakterystykę, że po pierwszym przygotowaniu pary pierwsze wciśnięcie spustu pistoletu parowego powoduje wydobycie się z niego nie tyle pary, co gorącej wody. Po kilku sekundach wydobywa się z niego już para, ale jeśli założymy pad do mycia podłogi, to natychmiast stanie się całkiem mokry i jego używanie będzie się mijać z celem.
Co jest w zestawie?
Tak na szybko, chociaż trochę zależy też od zestawu sprzedażowego. Poza urządzeniem w pudełku znajdziemy:
- dyszę EasyFix do mycia podłóg
- pad EasyFix do mycia podłóg (myłem nim też ściany w łazience, polecam)
- zestaw dwóch rur
- dyszę do detali
- okrągłą, małą szczotkę (polecam dokupić, jeśli często będziemy coś skrobać, bo stosunkowo szybko się degradują)
- powłokę z mikrofibry na dyszę ręczną
To oczywiście nie koniec, bo można dokupić m.in. dyszę do czyszczenia okien, dyszę power, dyszę do tekstyliów, parową szczotkę turbo (polecam), szczotki mosiężne, a do tego oczywiście różne zestawy ściereczek (polecam, bo na pewno się przydadzą).
Warto czy nie?
Jeśli chodzi o parownice Karchera - polecam i to z czystym sercem, bo od kilku lat używam i jeśli miałbym zachować tylko jeden sprzęt do czyszczenia domu, to wybrałbym właśnie ten.
Natomiast co do samego SC5 EasyFix, trzeba wspomnieć jeszcze o jego cenie. W oficjalny sklepie zestaw standardowy wyceniono na 1659 zł, co dla wielu osób może być ceną zaporową. Tym bardziej, że SC2, z którego sam z przyjemnością korzystam na co dzień, kosztuje 529 zł i - w dużym uproszczeniu - jest w stanie zrobić niemal to samo. Może poza obsługą żelazka.
Jest jednak spora różnica w tym, że może zrobić niemal to samo, a tym jak jest w stanie to zrobić. Nie wyobrażam sobie np. mycia dużego domu z wykorzystaniem SC2. Ba, zaczynam mieć problem z wyobrażeniem sobie, jak uda mi się wrócić do mycia mojego stosunkowo niewielkiego domu Dwójką. Szczególnie do tych bardziej uciążliwych zabrudzeń, jak np. błoto w korytarzu na jasnych fugach.
Na wszelki wypadek więc, pójdę teraz trochę posprzątać z pomocą SC5, zanim będę musiał odesłać egzemplarz testowy...