Jeśli nie MacBook Pro 16, to co? MSI Prestige 15 jawi się jako świetna alternatywa, zarówno na #HomeOffice, jak i po nim
Gdyby ktoś mnie zapytał na początku roku „jaki laptop do kreatywnej pracy wybrać”, powiedziałbym bez wahania – MacBook Pro 16. Sęk w tym, że sam kupiłem ten laptop i teraz mogę powiedzieć „wszystko, byle nie MacBook Pro 16”.
Nie zrozummy się źle, Apple wyprodukowało świetny komputer. Na pewno świetniejszy niż poprzednie MacBooki Pro 15. Ale to, co wyprawia się z egzemplarzem, który sam kupiłem, to już tragikomedia.
Najpierw przyszło gorzkie rozczarowanie – MacBook Pro 16 przegrzewa się okrutnie, gdy podłączyć do niego zewnętrzny monitor. Odsyłam do poprzednich tekstów w temacie:
Tych zaś, którzy twierdzą, że „u nich działa”, odsyłam na wątek pomocy Apple’a – gdzie można już znaleźć ponad 100-stronicowy wątek o tym, że jednak nie działa, a Apple, choć wie o problemie od grudnia, postanowił go zignorować.
Korzystam więc od kilku miesięcy z potężnego laptopa (skusiłem się na niemal najmocniejszą konfigurację), którego nie mogę używać jako desktopa, a który dziś rano stał się też najdroższym przyciskiem do papieru w historii przycisków do papieru.
Otóż w moim egzemplarzu „nowa, lepsza klawiatura” zaczęła wykazywać symptomy „starszej, gorszej klawiatury”. Klawisz Delete stał się „lepki” – prawa strona nie odbijała w ogóle, lewa działała, ale „klejąc się” do podstawy. Pomyślałem, że to nic takiego. Nowy mechanizm miał być odporny na przypadłości klawiatury motylkowej, a ponadto można go w prosty sposób rozebrać, by np. wyczyścić pyłki, które mogły się dostać pod klawisz.
No to rozebrałem klawisz Delete, gdyż sądziłem, że znajdę tam sierść kota lub psa, które powodowały problem. Ale nie. Okazało się, że powodem był kawałeczek plastiku o rozmiarze 1x1 mm, który ni z tego, ni z owego postanowił się wygiąć od ciągłego użytkowania (przez 4 miesiące).
Aktualnie klawisze Delete jest bezużyteczny, więc nie mogę na MacBooku Pro 16 robić tego, co robię najczęściej: pisać. Serwisy są zamknięte z powodu epidemii, więc tymczasowo mam komputer za kilkanaście tysięcy złotych, na którym mogę co najwyżej oglądać seriale (zakładając, że nie pomylę się przy wpisywaniu tytułu w wyszukiwarce i nie będę musiał użyć klawisza Delete).
Po takich przejściach, gdy ktoś pyta mnie o MacBooka Pro 16, mogę powiedzieć tylko „nie kupuj”.
Jeśli nie MacBook Pro 16, to co? Odpowiedzią może być MSI Prestige 15
Wbrew pozorom, na rynku nie ma zbyt wielu laptopów grających w tej samej lidze, co laptop Apple’a. Jeśli szukamy komputera, który jednocześnie:
- jest wydajny,
- ma znakomity ekran,
- jest relatywnie lekki i kompaktowy,
- oferuje długi czas pracy na jednym ładowaniu,
…to lista modeli kurczy się do dosłownie kilku opcji. Osobiście jestem w stanie policzyć je na palcach jednej ręki.
Na tej liście właśnie znalazł się również nowy laptop MSI Prestige 15, odświeżona wersja znanego i lubianego komputera dla twórców, która jest obecnie jedną z najlepszych odpowiedzi na pytanie „jeśli nie MacBook Pro 16, to co?”.
Zacznijmy od obudowy, która mierząc ledwie 15,9 mm grubości i ważąc zaledwie 1,6 kg jak najbardziej spełnia kryterium bycia lekką i kompaktową.
Na krawędziach aluminiowej obudowy znalazło się miejsce dla dwóch portów Thunderbolt 3, ale też dla dwóch portów USB-A 3.1 oraz slotu na karty microSD. Szkoda, że nie jest to pełnowymiarowe SD, ale cóż – nie można mieć wszystkiego, a MacBook Pro 16 też nie dysponuje takim portem.
Słowo „znakomity” doskonale oddaje możliwości 15,6-calowego wyświetlacza nowego laptopa MSI.
Zależnie od tego, na jaki wariant się zdecydujemy, mamy do dyspozycji panel o rozdzielczości Full HD i pokryciu 100 proc. palety barw sRGB, lub panel o rozdzielczości 3840 x 2160 px pokrywający 100 proc. przestrzeni barw Adobe RGB.
Nad ekranem znajdziemy też najlepsze istniejące w świecie laptopów rozwiązanie biometryczne – kamerę IR do skanowania twarzy w usłudze Windows Hello.
Względem MacBooka Pro 16 produkt MSI prezentuje nieco inną wydajność. Nie mamy tu bowiem 45-watowego procesora, lecz niskonapięciowy Intel Core i7-10710U z sześcioma rdzeniami oraz grafikę Nvidia GeForce GTX 1650 Max-Q.
Są to jednak podzespoły wystarczające do znakomitej większości mobilnych (i nie tylko) zastosowań, a też w 15-calowej obudowie znalazło się chłodzenie, które z pewnością poradzi sobie z zapewnieniem należytej kultury pracy, także gdy będziemy chcieli używać komputera stacjonarnie. Nowy, sześciordzeniowy układ Intela w połączeniu z grafiką Nvidii zaoferuje także znacznie większą wydajność od większości 13-calowych laptopów.
Dodajmy też, że MSI Prestige 15 pracuje pod kontrolą sterowników Nvidia Creator Ready, które w rzeczywisty sposób wpływają na optymalizację pracy w popularnych programach dla twórców – np. w programach pakietu Adobe Creative Cloud czy Sketch Up.
Niskonapięciowe podzespoły w obudowie tych rozmiarów odwdzięczają się za to kapitalnym czasem pracy na jednym ładowaniu. Zależnie od wersji wyświetlacza, MSI Prestige 15 może pracować nawet 16 godzin na jednym ładowaniu, a oferuje też szybkie ładowanie: 15 minut „pod prądem” wystarczy na dwie godziny pracy.
Na tle MacBooka Pro 16, czy też wielu innych 15-calowych laptopów dla twórców, MSI Prestige 15 wyróżnia się także ceną. Podstawowa konfiguracja, z ekranem Full HD, 8 GB RAM i SSD o pojemności 512 GB kosztuje od 6000 zł. To dwukrotnie mniej niż najtańsza konfiguracja MacBooka Pro 16, za specyfikację, która wcale nie jest dwukrotnie słabsza, za komputer, który wcale nie będzie potrafił dwukrotnie mniej.
MSI Prestige 15 w porównaniu z MacBookiem Pro 16 jest opcją bardzo przystępną, oferując wszystkie najlepsze cechy znacznie droższych komputerów w znacznie niższej cenie.
MSI Prestige 15 zapowiada się na kapitalną alternatywę dla znacznie droższych laptopów.
Teraz, gdy wszyscy utknęliśmy w domach, dobór odpowiedniej maszyny do pracy ma jeszcze większe znaczenie niż uprzednio. Nie wiemy, ile potrwa obecna sytuacja, a też nie wiemy, jak będzie wyglądał krajobraz pracy po zakończeniu pandemii – kto wie, może wielu pracodawców doceni plusy pracy zdalnej i pozwoli swoim pracownikom choć częściowo przejść na pracę w domu.
Dlatego pomimo tego, że tak wiele osób przeszło na #HomeOffice, laptop nadal powinien być pierwszym wyborem, jeśli chodzi o komputer do pracy. Epidemia minie. Wrócimy do naszego zabieganego życia, gdzie pracować trzeba będzie w podróży, w biegu, w miejscach innych niż dom czy biuro.
MSI Prestige 15 jawi się tutaj jako świetny półśrodek między komfortową pracą stacjonarną (15,6-calowy ekran jest o wiele wygodniejszy niż malutkie, 13-calowe ekrany ultrabooków), a późniejszą koniecznością pracy mobilnej.
Dodajmy do tego rozsądną cenę i mamy komputer, który sprawdzi się w kreatywnej pracy nie tylko dziś, ale i jutro.
*Materiał powstał we współpracy z marką MSI