Sukces e-szkoły: nauczyciele będą mogli układać sensowny plan lekcji
Librus, program, na którym opiera się spora część polskiej e-szkoły, otrzymał lepszą synchronizację z zewnętrznymi usługami i pozwala teraz na dodawanie do terminarza lekcji wideo.
Już tydzień po wprowadzeniu e-edukacji zaczynamy mieć sensowny program do tworzenia planu lekcji. Jak tak dalej pójdzie, za rok może nawet nauczymy się je prowadzić.
Librus ułatwia integrację.
Nauka nie powinna opierać się na kuciu stron od 20 do 220 z podręcznika do biologii i rozwiązywania w ramach wirtualnych lekcji 58 zadanych zadań z podręcznika do matematyki. Wideokonferencje, przynajmniej w teorii, brzmią jak jeden ze sposobów na przerwanie tego trendu i urozmaicenia lekcji domowych. W czasie konferencji można zadać dodatkowe pytania, rozwiać ewentualne uczniowskie wątpliwości i zorganizować choćby namiastkę klasowej dyskusji. I choć nie wyobrażam sobie prowadzenia takich zajęć w 30-osobowych klasach, nie wyobrażam sobie też sensownej edukacji bez nich. Przynajmniej w wypadku zajęć nauki angielskiego, francuskiego czy rosyjskiego. Nie da się poznać języka obcego, robiąc ćwiczenia, czytając podręcznik do gramatyki i wkuwając słówka. Żeby dobrze mówić w języku obcym... trzeba w nim próbować mówić.
Dlatego Librus wprowadza integrację swoich usług z platformami zewnętrznymi, takimi jak Teams czy Google Classroom, na których mogą odbywać się wideolekcje. Dzięki nowej opcji spotkanie/lekcja online w ramach Synergii oznaczone ikonką kamery pokaże się u uczniów w Terminarzu i u nauczycieli w Planerze Lekcji. Informacje o dodaniu nowych zajęć zostaną przesłane uczniom za pomocą powiadomienia. Uczniowie zaś, żeby dostać się do lekcji odbywających się na określonej platformie, będą musieli po prostu kliknąć znajdujący się w Planie link.
Sytuacja Polskiej szkoły przypomina gorzki żart – w każdej firmie działa środowisko testowe. Niektóre firmy mają także osobne środowiska produkcyjne.
Oczywiście nikt nie mógł przewidzieć i przygotować się na pandemię i za brak planu awaryjnego na tę okoliczność trudno kogokolwiek winić. Jednak niemal natychmiastowe przeniesienie wszystkich uczniów do sieci bez dania nauczycielom czasu na poznanie narzędzi, z których muszą teraz korzystać, i bez gruntownego przeszkolenia ich, to nic innego jak testy prowadzone na dzieciach, ich rodzicach i samej nauczycielskiej kadrze.