Tak wygląda pierwszy smartwatch Timexa. Jest niedrogi, nieduży i ma wbudowany GPS
Co. Za. Dzień! Najpierw Casio G-Shock pokazał swój pierwszy smartwatch, teraz zaś pierwszy pełnoprawny smartwatch trafił do portfolio… Timexa. Oto Timex Ironman R300 GPS.
Timex – jeden z największych producentów niedrogich zegarków na świecie – miał już w swoim portfolio zegarki z GPS-em (seria Ironman), a także zegarki hybrydowe z łącznością Bluetooth (seria IQ+).
Do tej pory w portfolio firmy nie pojawił się jednak ani jeden zegarek zasługujący na miano smartwatcha – taki, który łączyłby się ze smartfonem, przekazywał powiadomienia i potrafił na nie reagować.
Teraz się to zmienia. Timex Ironman R300 GPS łączy w sobie cechy smartwatcha i zegarka sportowego.
Jako że smartwatch Timexa należy do linii Ironman, jego podstawowym zadaniem jest pomiar aktywności. W tym celu wyposażono go w czujnik tętna i wbudowany niezależny moduł GPS, a także programy treningowe dedykowane biegaczom, cyklistom i triathlonistom.
Naturalnie Ironman R300 GPS potrafi też mierzyć liczbę postawionych danego dnia kroków, przebyty dystans, spalone kalorie oraz jakość snu.
Do kompletu z zegarkiem mamy aplikację Timex Smart, która podsumuje naszą aktywność w przejrzystej formie i pozwoli monitorować przeróżne typy aktywności.
No i co istotne, i nowe – Ironman R300 GPS pozwoli także odczytać powiadomienia z telefonu.
Zegarek obsłużymy głównie przy użyciu fizycznych przycisków, ale ekran ma być również „tapable”, czyli nie do końca dotykowy, ale będzie można go w jakimś stopniu obsłużyć palcami.
Nie wiadomo jednak, czy zegarek będzie miał jakiekolwiek inne funkcje „smart”, jak choćby sterowanie muzyką. Na pewno nie będzie miał płatności, ale w tym segmencie nie powinno to nikogo dziwić.
Smartwatch Timexa ma trzy podstawowe zalety.
Po pierwsze: jest przystępny cenowo. W Stanach Zjednoczonych wyceniono go na 120 dol., więc cena w Polsce zapewne nie przekroczy 700 zł.
Po drugie: oferuje kapitalny czas pracy na jednym ładowaniu. W trybie smart ma pracować nawet 25 dni bez konieczności ładowania, zaś przy włączonym GPS energii ma wystarczyć na 20 godzin.
Po trzecie: w przeciwieństwie do wspomnianego we wstępie G-Shocka, nie jest ogromny. Wprost przeciwnie, ma bardzo przystępne gabaryty – 40,5 x 11,5 x 24 mm. Ekran z autorskim podświetleniem Indiglo pokrywa szkło mineralne, a całość jest zamknięta w wytrzymałej obudowie z żywicy. Rozczarowywać może jedynie przeciętna wodoodporność (do 30 m), ale do pływania powinna w zupełności wystarczyć.
Z połączenia tych trzech cech może wyłonić się zegarek, który jednocześnie trafi w dwie nisze: miłośników tradycyjnych zegarków, którzy dotąd stronili od smartwatchy, oraz miłośników zegarków sportowych, którzy szukają przyzwoitego zegarka z GPS-em w przystępnej cenie.
Na ile jednak Timexowi uda się zaoferować wysoką jakość przy tak niskiej cenie, przekonamy się dopiero wtedy, gdy zegarek trafi do nas na testy.