Hiperkonwergentna infrastruktura informatyczna. Czyli coś, do czego warto przekonać twojego szefa
Jeżeli pracujesz w nowoczesnej firmie, to bez wątpienia widzisz jak dynamicznie musi się ona zmieniać by sprostać oczekiwaniom nowoczesnych klientów. Jednak ten pęd ku innowacyjności to niemały kłopot dla firmowego działu IT. Na szczęście jest ratunek dla twoich adminów.
Podczas jednej z ostatnich konferencji Dell Technologies World jeden z przedstawicieli organizatora powiedział coś, co powinno wszystkim zapaść w pamięć. – Dziś każda firma, to firma technologiczna. Nie tylko IBM, Dell, Microsoft czy Amazon, ale również twój bank, twój przewoźnik czy twoja ulubiona sieć handlowa – stwierdził. W rzeczy samej. Dla przykładu, bankowość elektroniczna. Coraz częściej jednym z podstawowych kryteriów przy wyborze banku jest jakość i funkcjonalność jego aplikacji mobilnej. Czy szybko wyświetla powiadomienia, czy jest zgodna z Apple Pay, czy jej interfejs skaluje się na duży ekran, czy jest połączona z innymi usługami – można wymieniać i wymieniać. A to przecież tylko przykład.
Każda większa (a prawdopodobnie i mniejsza też) firma musi inwestować w nowe technologie. W przeciwieństwie straci swoich partnerów i klientów, którzy wybiorą sprawniejszego, szybszego i wygodniejszego konkurenta. Każda duża firma to firma technologiczna. Co najwyżej wykorzystuje tę technologię do różnych celów – od samoobsługowych sklepów spożywczych, przez oparte o aplikację przewozy osób aż po szacowanie szkód przez ubezpieczyciela.
Skutkiem ubocznym tej cyfrowej transformacji jest rosnąca złożoność struktur informatycznych w przedsiębiorstwach. Przestarzałe lecz trudne do modernizacji systemy muszą współpracować z tymi niedawno wdrożonymi. Różne bazy danych zaczęły wyglądać niczym izolowane od siebie silosy, co wymaga gruntownych zmian. A wszystkim tym trzeba sprawnie zarządzać, serwisować i wdrażać w kolejnych miejscach. To ogromne wyzwanie, ale poradzić sobie z nim muszą niemal wszystkie przedsiębiorstwa, w szczególności te większe. Chociażby dlatego, by nie odpaść w wyścigu o klienta z konkurencją.
W ogarnięciu tego chaosu w istotny sposób pomaga stosowanie hiperkonwergentnej infrastruktury informatycznej.
No dobrze, ale co to właściwe oznacza? HCI (Hyperconverged Infrastructure) to pojęcie nadal relatywnie nowe, choć jest już wdrażane w wielu korporacjach z dużym sukcesem. W wystarczającym uproszczeniu można ją określić jako spięcie w jeden współpracujący ze sobą ekosystem. Serwery kasetowe, sieci pamięci masowej czy nawet całe centra danych – do tej pory traktowane jako osobne byty – w ramach HCI stanowią jeden produkt. Zcentralizowany i zapewniający relatywnie bezproblemową skalowalność.
Podstawowe korzyści powinny wydawać się oczywiste nawet dla osób, które mają mgliste pojęcie o IT w firmie. Programowa centralizacja różnych elementów infrastruktury nie tylko zmniejsza koszty operacyjne czy liczbę roboczogodzin potrzebnych przez personel informatyczny do administrowania zasobami informatycznymi firmy. Zapewnia też – a może wręcz przede wszystkim – możliwość łatwego dołączania do nich nowych elementów. Nowych aplikacji firmowych, usług cyfrowych czy innych istotnych elementów pozwalających zwiększyć wydajność firmy i jej atrakcyjność na tle konkurencji.
Skoro to jest takie super, to dlaczego dopiero teraz o tym mowa?
Dobre pytanie, na które nie ma łatwej odpowiedzi. Tą najłatwiejszą jest powolny tok ewolucji. Duże przedsiębiorstwa dopiero co zrozumiały korzyści, jakie płyną ze stosowania chmury obliczeniowej. Jej elastyczność, skalowalność i wszechdostępność to zalety trudne do przecenienia. W miarę szybko jednak się okazało, że wizja roztaczana przez liderów rynku chmurowego nie do końca pokrywa się z potrzebami firm. Chmura jest super, ale nie każda firma chce lub może korzystać z tak zwanej chmury publicznej. Czy to przepisy, wymogi bezpieczeństwa czy też niedoskonałość oferty dostawców, dość rychle się okazało, że chmurę publiczną warto uzupełnić – czasem i zastąpić – chmurą prywatną. A to poza niewątpliwymi korzyściami rodzi dużo niechcianych komplikacji.
Infrastruktura hiperkonwergentna łączy w spójną całość serwer, przestrzeń dyskową oraz oprogramowanie do zarządzania. Ta integracja wielu elementów składowych w ramach jednej usługi znacząco ułatwia wdrażanie systemów HCI. Z kolei zarządzanie całością odbywa się w zasadzie z poziomu konsoli, którą obsługują nasi specjaliści IT – choć większość skomplikowanych zadań i tak realizowana jest automatycznie lub wedle zdefiniowanych reguł przez oprogramowanie dostawcy.
Warto też pamiętać, że ujednolicona infrastruktura IT to nie tylko oszczędność na roboczogodzinach administratorów czy pozostałych typowych kosztach utrzymania i nowych wdrożeń. Tradycyjne podejście w obszarze infrastruktury oznacza, że działa kilka niezależnych obszarów: sieć, serwery i pamięć masową. Zarządza się nimi oddzielnie, mają one inny model konsumpcji zasobów i inaczej się je kupuje. W przypadku hiperkonwergencji każdy serwer dorzuca się ze swoją mocą obliczeniową, dyskami i interfejsami sieciowymi do wspólnej puli. Model konsumpcji jest tutaj powtarzalny.
Dzięki rozwiązaniom HCI i vSAN (oprogramowanie VMware do wirtualizacji pamięci) niewielkie zespoły IT mają znacznie większe możliwości. VMware ma klienta, który korzysta z ponad setki serwerów fizycznych i ponad dwóch tysięcy maszyn wirtualnych. Wszystko to obsługują raptem dwie osoby z działu IT. Taki system oparty na vSAN można w prosty sposób zaprojektować, aby wszelkie prace utrzymaniowe można było wykonać w dzień. VMware ma też klienta, którego systemy pracują 24 godz. na dobę, a czasami trzeba wykonać aktualizację systemu czy testy zasilania.
Kto właściwie skorzysta na HCI i kto powinien się tym interesować?
Przynajmniej na razie raczej nie dotyczy to małych przedsiębiorstw, które najczęściej wynajmują usługi cyfrowe i zasoby informatyczne od innych dostawców. To remedium na problemy większych firm, które operują na własnych bazach danych czy które zajmują się między innymi przetwarzaniem big data. I które zatrudniają na tyle dużo pracowników, że dla zwiększenia wydajności pracy IT stosowana jest wirtualizacja środowisk roboczych na ich służbowych urządzeniach typu PC czy tablet. Jednak nie mówimy tylko o dużych korporacjach.
Już średnie firmy, które korzystają – powiedzmy – z dwóch własnych serwerów mogą zacząć myśleć o HCI. Zwłaszcza że jest to rozwiązanie wysoce skalowalne. Zwłaszcza że za sprawą HCI rozbudowa staje się relatywnie prosta – nawet jeśli rozmawiamy o przyłączeniu setki serwerów do tych pierwszych dwóch. No i nie musimy stosować wyspecjalizowanych serwerów kasetowych czy innych rozwiązań klasy enterprise – jeżeli tak zwane commodity servers na zwykłej architekturze x86 nam wystarczą, bez problemu wdrożymy je do pracy.
Aby pozostać konkurencyjnymi, firmy muszą modernizować swoją infrastrukturę IT, by zmniejszyć czas reakcji i skrócić czas wprowadzania na rynek lub do swojej struktury nowych apek i usług. Według badań Vmware Cloud Journey z 2018 r., większość przedsiębiorstw przenosi się do chmuropodobnych modeli operacyjnych, ale dążąc do chmury hybrydowej. Nic dziwnego, ale nie mogą przy tym zapominać o potrzebie zarządzania IT, kosztami i ryzykiem.
Na dziś VMware to jedyna firma na rynku zapewniająca stos programowy umożliwiający wykorzystanie obecnych w firmie rozwiązań do wirtualizacji i zasobów chmury publicznej i prywatnej. VMware nie jest jedyną firmą na rynku zajmującą się HCI – ma wręcz mocną konkurencję. Jednak słusznie się chwali, że tylko u niej nie trzeba łączyć rozwiązań różnych dostawców. A klienci wydają się to dostrzegać. Z VMware vSAN korzysta już 22 tys. przedsiębiorstw na całym świecie, w tym ponad połowa z listy największych firm świata „Global 2000”.
HCI, czyli centrum danych out-of-the-box.
Hiperkonwergentna struktura informatyczna wydaje się najkorzystniejszą drogą rozwoju średniej i dużej firmy. Jednym z istotnych klientów VMware'a jest Velcom, białoruski operator telekomunikacyjny. Jak twierdzi, wdrożenie HCI znacząco uprościło zarządzanie wirtualną infrastrukturą desktopową (VDI) i centrami danych, pozwalając na szybszy rozwój operatora i w efekcie jego wyższą konkurencyjność na rynku.
- Nasze TCO (całkowity koszt operacyjny – przyp. red.) zmalało o ponad 30 proc. a CAPEX i OPEX zmalały o 20 proc. Czas wdrożenia nowych rozwiązań zmalał o 15 proc. – twierdzi Ryan Fay z ACI Specialty Benefits, jednego z liderów swojej branży, który również przeszedł na HCI. Korzystająca z vSAN firma Cubic, zajmująca się tworzeniem rozwiązań cyfrowych dla wojska, twierdzi wręcz coś wysoce zaskakującego: za sprawą vSAN złożoność rozwiązań IT została na tyle zredukowana, że ich fizyczna masa zmalała o 91 proc. Jakby to nie było jasne, chodzi o sprzęt cyfrowy przenoszony przez żołnierzy.
Tak po prawdzie to wręcz próbowaliśmy znaleźć tak zwaną drugą stronę medalu. Istotnych porażek i niepowodzeń wywołanych przejściem na HCI. Niezadowolonych klientów vSAN-a od VMware'a. Polegliśmy marnie. I trudno się dziwić. HCI – mamy nadzieje że to truizm – nie jest remedium na wszystkie problemy trapiące sekcję IT w firmie. To tylko zgodne z twoim systemem wirtualizacji kompletne rozwiązanie, zgodne z nowoczesnymi rozwiązaniami VDI i kontenerowymi (w tym Kubernetes), które znacząco upraszcza wdrażanie nowych elementów infrastruktury i nowych aplikacji, które w oczywisty sposób zmniejsza koszty i które sprawdza się również w chmurze hybrydowej czy nawet tylko lokalnej. Tak więc świata ani działu IT w twojej firmie nie zbawi. Ale niemal z całą pewnością znacząco ułatwi mu życie i pozwoli przeznaczyć marnowane do tej pory środki i energię na coś znacznie konstruktywniejszego niż opanowywanie wewnętrznego firmowego bałaganu.
*Tekst powstał we współpracy z VMware.