Microsoft podsłuchuje, gdy rozmawiasz na Skypie. I gdy mówisz do Cortany też
Ależ rozczarowanie. Apple i Microsoft miały być tymi dobrymi. Firmami, które stawiają naszą prywatność nade wszystko. Już wiemy, że Apple nad podsłuchuje. Dziś się okazało, że to samo robi Microsoft.
Kiedy do opinii publicznej za pośrednictwem mediów trafiła informacja o tym, że Asystent Google i Alexa to nie są usługi zapewniające szczególną prywatność, ta słusznie i donośnie wyraziła swoje oburzenie. Chyba nikt z nas nie czuje się komfortowo z faktem, że każde zdanie wypowiedziane w stronę cyfrowego asystenta może zostać wylosowane do przesłuchania i analizy przez żywego człowieka. Ale, tak po prawdzie, chyba nikt do końca nie był tym zaskoczony. Amazon i Google nie cieszą się opinią dbających o konsumentów aniołków.
Zupełnie inaczej to wyglądało w przypadku Apple’a. Kiedy się okazało, że próbki głosowe kierowane do asystentki Siri również są losowane do analizy i przesłuchiwane przez zatrudnionych podwykonawców, było to wielce… rozczarowujące. Apple nas przyzwyczaił do tego, że jest marką godną zaufania. Dziś jednak będziemy się znęcać nad inną firmą. Która również się chwali, że bezpieczeństwo i prywatność jej klientów należy do jej absolutnych priorytetów.
Tłumacz Skype i Cortana – jeśli korzystałeś, to teraz pewnie żałujesz. Słuchali cię podwykonawcy Microsoftu.
Tak przynajmniej wynika z anonimowych źródeł redakcji Motherboard. Systemy informatyczne Microsoftu wysyłają mniej lub bardziej losowe próbki naszego głosu do pracowników wynajętych celem ich analizy. Nieważne czy prosiliśmy Cortanę o zmianę odtwarzanej piosenki, czy też podczas czynności lubieżnych rozkazaliśmy włączyć kolejny film dla dorosłych. Bardzo możliwe, że ktoś tego słuchał.
Podobnie jak w przypadku Asystenta Google, Siri i Alexy – próbki głosu nie są przypisane do konta użytkownika. Podwykonawcy zatrudnieni do ich analizy nie mogą powiązać tych materiałów z nami samymi. Co więcej, Microsoft w swoim regulaminie usług Cortana i Tłumacz Skype wspomina, że owe próbki mogą być przekazywane do firmy celem analizy. Informuje nas, więc sprawa załatwiona? Oj, nie.
Umawialiśmy się na zaufanie.
A jak komuś ufam, to nie przewijam dziesiątek stron regulaminów napisanych językiem prawników. Zakładam, że w sprawach oczywistych jesteśmy dogadani. Nie wiem, jak uważacie wy, ale moim zdaniem nie będziesz mnie podsłuchiwać bez mojej zgody do takich spraw należy. Tymczasem Microsoft tylko częściowo podchodzi do mnie jak do człowieka.
W kwestii Cortany, trzeba przyznać, firma zachowuje zdrowy rozsądek. Media donoszące o znalezisku redakcji Motherboard i w poszukiwaniu szybkiej sensacji wyraźnie zapomniały jak wygląda pierwsze uruchomienie urządzenia z Windowsem lub aplikacji Cortana. Kreator czytelnie nas informuje, że Cortana by działać będzie korzystać z mikrofonu. W osobnej planszy pyta się nas, czy może wysyłać próbki głosu do analizy – domyślnie zaznaczony jest brak zgody. Fajnie? Fajnie. Niestety, jest inny problem.
Tak czytelnej planszy nie zobaczymy już w momencie korzystania z usługi Skype Tłumacz, która zapewnia na żywo tłumaczenia głosowe rozmów w różnych językach. Próżno szukać w komunikatorze opcji wyłączenia wysyłania próbek głosowych. Nikt też nas nie poinformuje o tym, że możemy być podsłuchiwani – no chyba że sami pofatygujemy się celem odnalezienia i przeczytania regulaminu.
Miało być inaczej niż u Facebooka czy Google’a. Mieliśmy być bezpieczni. I nie przyjmuję argumentu przecież inni też tak robią, bo mnie ci inni nie obchodzą. Pozostaje mieć nadzieję, że limit tego rodzaju rozczarowań został wyczerpany – wszak kredyt zaufania, jak każda pożyczka, ma swój limit.