Złe wieści dla zachłannych twórców gier. Sony, Nintendo i Microsoft ukrócą hazard i loot boxy
Czołowi producenci konsol do gier pracują nad ukróceniem plagi tak zwanych loot boxów w grach. Nie będziemy ponoć już w ciemno wydawać pieniędzy na przedmioty i dodatki. Mimo iż wyraźnie chcemy.
Gdyby ktoś 10 lat temu mi powiedział, że będę kupował za pieniądze dodatki do gier o zawartości absolutnie mi nieznanej, to wyśmiałbym tę osobę. I… miałbym częściowo rację, nigdy nie wydałem ani złotówki na losowe nagrody w grach. Wyraźnie jednak należę do mniejszości, bo producenci gier zarabiają ogromne pieniądze na loot boxach.
Loot boxy, wyjaśnienie dla niewtajemniczonych, to żargonowe określenie skrzynek z losową zawartością, które otrzymujemy za szczególne osiągnięcia w grach lub… za pieniądze. Zawartość tych skrzynek jest przy tym nieznana aż do momentu ich otrzymania bądź zakupu. Być może za te 2,99 zł dostaniemy fajne przebranie dla naszego wirtualnego rycerza i rzadki, legendarny miecz. A być może za te same pieniądze sprezentowany nam będzie sam szrot. Ot, hazard.
O loot boxach zrobiło się głośno przy okazji gry Battlefront II. Producenci konsol mają dość kontrowersji, to szkodzi ich produktom.
Wydawać by się mogło, że Sony, Microsoft i Nintendo będą wspierać branżę gier w jej pomyśle na dodatkowe zarobki. Wszak nikt graczy nie zmusza do kupowania loot boxów, sami chętnie wydają na nie pieniądze. A od każdej transakcji zawartej w ramach sieci Xbox, PlayStation bądź Nintendo, jej operatorzy zgarniają prowizję.
Problem w tym, że zjawiskiem loot boxów zaczęły się interesować siły wyższe. Zaniepokojeni rodzice, psychologowie a nawet politycy, którzy całkiem trafnie porównują skrzynki o nieznanej zawartości z hazardem. Przecież to tylko kilkaset groszy, nie żal wydać na kolejną skrzynkę. I jeszcze kolejną, bo ta miała słabą zawartość. No i może jeszcze kilka innych. Takie kontrowersje nie są potrzebne firmom, które chcą umieścić swoje konsole w każdym domu.
Jak wynika z informacji GamesIndustry.biz, Sony, Microsoft i Nintendo niezależnie od siebie pracują nad systemem cywilizującym handel loot boxami. Projektowane przez nie mechanizmy są jednak bardzo podobne, by ułatwić życie twórcom gier multiplatformowych i w zasadzie sprowadzają się do informowania gracza o szansach, jakie ma na wylosowanie danego rodzaju zawartości. A więc, przykładowo, dostaniemy informację, że mamy 10 proc. szans na rzadki przedmiot, 5 proc. na legendarny, 25 proc. na powszechny, i tak dalej.
Zmiany mają dotyczyć nowych gier oraz aktualizacji rozszerzających istniejące gry o mechanizmy hazardowe.
To oznacza, że te gry, które już są oferowane w ramach sieci Xbox, PlayStation i Nintendo, będą funkcjonować jak do tej pory. Do nowych zasad mają się stosować przyszłe gry – przy czym aktualizacja wprowadzająca loot boxy do sprzedawanego już tytułu również się liczy jako nowa gra. Nie jest jednak jasne kiedy nowe zasady miałyby wejść w życie na każdej z platform.
Komentarz w zasadzie wydaje się zbędny. Trudno zabronić dorosłym graczom zabawy w hazard – ich pieniądze, ich sprawa. Ale też trudno doszukiwać się szkody w obowiązkowo przez twórców gier umieszczanej informacji, że szanse na odnalezienie wymarzonego legendarnego miecza w loot boksie są tak niskie, że może jednak nie warto marnować na to pieniędzy.