REKLAMA

Komórka z UPC i Telewizja z T-Mobile? Trwa konwergentny szał

Telefon komórkowy od UPC?! Telewizja od T-Mobile?! Czy to świat się wali? Nie, to oferta konwergentna!

Komórka z UPC i Telewizja z T-Mobile? Trwa konwergentny szał
REKLAMA
REKLAMA

Jakby odłożyć heheszki na bok, to – ma się rozumieć – żadna rewolucja. Wielu polskich operatorów sieci kablowych ma w ofercie usługi komórkowe, telewizję można dostać w Orange od lat, a od kilku miesięcy również w Playu. W Europie operatorzy mobilni są na rynku stacjonarnym od kilkunastu lat.

W Polsce długo nie, ponieważ internet i telefon mobilny rządziły rynkiem i nie za bardzo mieli powód interesować się rynkiem stacjonarnym i wdawać się z morderczą rywalizację z Telekomunikacją Polską/Orange. Od 2-3 lat atmosfera na rynku jest jednak inna, a menedżerowie operatorów komórkowych na słowo „konwergencja” dostają wypieków, błysku oka i drżenia rąk.

Świat zaczął się zmieniać, kiedy Orange rozpoczął budowę sieci światłowodowej i postawił na sprzedaż pakietów usług z uwzględnieniem komórki. Rzucił tym samym wyzwanie sieciom kablowym, a z tyłu zostawił komórkowych rywali. Ci uznali, że trudno „mielić” bez końca telefony i karty SIM, i że też muszą szukać nowego biznesu. Spiralę nakręcają też kablówki, jedna po drugiej oferując mobilne aplikacje ze swoją ofertą telewizyjną, wchodząc tym samym na smartfony – obszar długo zastrzeżony dla operatorów komórkowych.

Wreszcie więc i UPC uznało, że nie ma wyboru, i że trzeba odkurzyć ofertę mobilną (formalnie ma ją w ofercie od dawna, ale od dawna też nie sprzedaje). T-Mobile zaś zdecydował wejść na rynek stacjonarny z pełną ofertą. Zaraz! Z pełną? UPC nie oferuje telefonów, a T-Mobile w ramach „telewizji” proponuje Netfliksa... Chill out, proszę. Będą i telefony w UPC, i pełna oferta telewizyjna w T-Mobile. W przyszłym roku będzie też stacjonarny internet od Playa. Tylko co na to klienci?

Przez długie lata polski rynek telekomunikacyjny wskazywano jako przykład zdystansowania do konwergencji i usług w pakietach.

Kiedy Francuzi, Holendrzy i Belgowie lubili kupić wszystko od jednego dostawcy Polacy – niekoniecznie. Pewnie, że od lat kupujemy pakiety, ale wcale nie wszystko, co nam pojedynczy operator może i chce zaproponować.

Niebłahym powodem było, że klasyczny pakiet usług telekomunikacyjnych zawierał zwykle tylko usługi stacjonarne: internet, telewizję i telefon. A to średnio pasuje konsumentom w kraju, który ztelefonizowała komórka. Tej komórki w pakietach długo nie było, a jak była to w mało atrakcyjnej cenie. Najlepszą ofertę miały sieci komórkowe, a te od pełnych pakietów trzymały się z daleka. I kółko się zamykało.

Przełomu dokonał Orange, który uznał, że internet stacjonarny plus komórka, to jest właśnie to, co misie lubią najbardziej, i na co trzeba postawić. Słusznie. Zanim więc poszli inni.

Teraz dostajemy, jak się zdaje, dokładnie to co lubimy: pakiet z dowolna zawartością dwóch, trzech, czterech... i więcej usług. Od jednego dostawcy, z jedną fakturą i (przynajmniej tak być powinno) słusznym rabatem na poszczególne usługi. Wygodnie i korzystnie. A jakiś haczyk? No pewnie!

Przy standardowych 24-miesięcznych umowach blokujemy sobie u jednego dostawcy nie jedną, ale dwie, trzy, cztery... usługi. Jeżeli konkurencja wprowadzi coś ciekawego na rynek, to może nam to przejść koło nosa, bo „lojalka” trzyma na smyczy. W razie sporu z operatorem (na przykład o rachunek) na szali kładziemy dostępność nie jednej, ale dwóch, trzech, czterech... usług. Dywersyfikacja ma swoje zalety. Można brać przykład z... operatorów komórkowych. (Prawie) nigdy nie pozwalają, aby sprzęt sieciowy dostarczał im tylko jeden producent.

Aktywnym klientom odradzałbym pełne pakiety, ale kto chce mieć święty spokój – niech bierze śmiało. To jak? – bierzemy?

* tytuł od redakcji SW

REKLAMA

Łukasz Dec - założyciel i redaktor prowadzący serwisu TELKO.in. Dziennikarz branży technologicznej od blisko 20 lat.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA