REKLAMA

Szef Huaweia tłumaczy oczywiste. Gdyby firma przekazywała dane chińskim władzom, byłaby skończona

Stany Zjednoczone nadal nie przedstawiły dowodów na rzekome złowrogie działania szpiegowskie po stronie Huaweia. Ren Zhengfei zauważa coś, co wydaje się coraz bardziej oczywiste: administracja Trumpa takowymi nie dysponuje.

08.07.2019 09.14
Honor 20 może być wycofany
REKLAMA
REKLAMA

Jedna z największych i najważniejszych na świecie firm z branży telekomunikacyjnej w tej chwili – na skutek amerykańskich sankcji – w zasadzie walczy o przetrwanie na zachodnich rynkach. Władze Stanów Zjednoczonych podejrzewają Huaweia o złowrogie działania szpiegowskie na rzecz Chin. I zabroniły amerykańskim przedsiębiorstwom prowadzenia dalszych interesów z chińską firmą, co jest dla niej nie lada problemem – wszak Huawei buduje swoje innowacje na fundamentach amerykańskiej myśli technicznej.

Nadal jednak nie przedstawiono żadnych dowodów mających świadczyć o złowrogich zamiarach chińskiej firmy. Co więcej, jak nieopatrznie wygadał się prezydent Donald Trump, sankcje wymierzone w chińską firmę mogą mieć więcej wspólnego z napiętymi stosunkami między Stanami Zjednoczonymi a ich gospodarczym rywalem niż z czymkolwiek innym. Poszlaki sugerują, że Huawei w tej zimnej wojnie oberwał rykoszetem. Delikatnie sugeruje to również Ren Zhengfei, prezes firmy, w wywiadzie z CNBC.

Gdyby Huawei przekazywał dane chińskim władzom, byłby skończony.

Wydawać by się mogło, że to truizm. Mimo tego w całym chaosie dziejącym się wokół Huaweia to ciekawe i godne odnotowania spostrzeżenie. – Gdybyśmy to zrobili [przekazali dane – przyp. red.] choć raz, Stany Zjednoczone pokazałyby światu dowód. Wtedy 170 krajów, w których prowadzimy interesy, przestałyby kupować nasze produkty, nasza firma by się załamała (…) a moi zdolni pracownicy by mnie opuścili, pozostawiając mnie z długami. Wolałbym umrzeć – twierdzi prezes.

Trudno dyskutować z tą logiką, choć warto zwrócić uwagę, że przecież rzekoma sieć podsłuchów Huaweia może być na razie uśpiona i zostać uruchomiona dopiero wtedy, gdy faktycznie będzie Chinom do czegoś potrzebna. Zwolennikom tej teorii spiskowej nie przeszkadza przy tym fakt otwarcia przez Huawei biur dla strategicznych partnerów, w których ci mogą przejrzeć kod źródłowy oprogramowania produktów infrastrukturalnych i konsumenckich Huaweia oraz sprawdzić, czy sumy kontrolne tegoż oprogramowania zgadzają się z produktami, jakie ci partnerzy wykorzystują lub chcą wykorzystać.

Apple jest wzorem Huaweia do kopiowania naśladowania.

Prezes w tym samym wywiadzie wskazuje – poniekąd słusznie – Apple’a jako firmę prowadzącą politykę bezpieczeństwa, na której Huawei się wzoruje. Faktycznie, amerykański producent iPhone’ów jako jedna z ostatnich Wielkich Firm Informatycznych pieczołowicie dba o prywatność swoich użytkowników. Co prawda widzę miejsce do poprawy (czy te 12 mld dol. rocznie płacone przez Google’a za bycie domyślną wyszukiwarką w Safari jest serio tego warte…?), ale faktycznie w ujęciu ogólnym Apple zasługuje na pochlebną opinię w tym kontekście.

Huawei niestety nie publikuje tak zwanych raportów transparentności, tak jak robią to Apple, Google czy Microsoft. Nie wiemy więc ile razy władze dowolnego kraju zwróciły się do firmy o wydanie danych podejrzanego o złamanie prawa klienta. Zgaduję, że jest ku temu powód. Chińskie prawo jest pod tym względem bardzo opresyjne, z takiego raportu mogłoby wynikać, że Huawei wielokrotnie przekazał informacje o swoich chińskich klientach chińskim władzom. Tego oczywiście nie wiem, to tylko przypuszczenia. Może rozwiązaniem byłoby stworzenie osobnej marki na rynki chiński i zachodnie? By pokazać, że Chiny mają swoje wewnętrzne problemy, ale te nie wpływają na interesy zachodnich klientów?

Nie byłaby to dla Huaweia pierwszyzna. Firma i tak ma już dwie marki (Huawei i Honor), wiemy też, że pracuje nad własnym systemem operacyjnym, przeznaczonym zarówno na PC, jak i telefony czy urządzenia Internetu rzeczy. Z wniosków o rejestracje znaków towarowych można domniemywać, że znany dotychczas pod niezbyt przyjazną dla zachodniego klienta nazwą Hongmeng OS ów system byłby oferowany na zachodzie pod marką Ark OS.

Dużo tu domniemywań i przypuszczeń. A nasz sojusznik milczy.

Na dziś żaden dziennikarz śledczy czy ekspert ds. cyberbezpieczeństwa nie jest w stanie beznamiętnie stwierdzić, że Huawei to chiński szpieg lub że firma jest niewinną ofiarą amerykańskiej polityki międzynarodowej. Nie zamierzam się wygłupiać i sugerować żadnej teorii jako właściwej. I mimo ogromnej sympatii do produktów Huawei (do znudzenia zaznaczam, że wybrałem PC i telefon tej firmy, z obu wyborów jestem zachwycony), to Stany Zjednoczone – nie Chiny – są naszym politycznym sojusznikiem. Sama lojalność nakazuje w razie wątpliwości trzymać się przyjaciół, a nie obcych.

Przeszkadza mi jednak brak informacji, które trudno wyjaśnić klauzulą tajności. Skoro Huawei to szpieg, który zagraża bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, to gdzie są dowody? Czy wywiad amerykański faktycznie dysponuje informacjami o złowrogich działaniach chińskiej korporacji, czy też będzie podobnie, jak z rzekomą bronią chemiczną na Bliskim Wschodzie?

REKLAMA

Huawei robi, co może. Otwiera kody źródłowe swoich produktów. Przedstawia też nietechnicznym zainteresowanym argumenty oparte na logice – takie jak cytowane w tym tekście słowa prezesa firmy. „Gdybyśmy szpiegowali, ktoś by to w końcu wykrył i to byłby nasz koniec, dowody krążyłyby po Sieci”. Trudno się nie zgodzić, zwłaszcza że nie tylko Biały Dom zatrudnia ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa.

Sprzęt Huawei jest sprzedawany w 140 krajach. Jest pod lupą niezależnych ekspertów z tych krajów, którzy tylko czekają, aż któraś centralka LTE lub 5G, któryś Huawei Mate czy Matebook zacznie wysyłać podejrzane, może nawet zaszyfrowane dane na chińskie serwery. Nadal czekamy na te transmisje – bezowocnie. Pozostając niezwruszonymi na fakt przesyłania na amerykańskie serwery ogromnej ilości danych z Usług Play i Facebooka, które dla wygody zachodnich klientów są preinstalowane w smartfonach Huaweia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA