Oburzasz się na FaceApp? Tych aplikacji używasz, a jeśli chodzi o prywatność, to są jeszcze gorsze
Cieszę się z burzy medialnej wokół FaceAppa, choć nie ma ona większych podstaw. Przecież aplikacja istnieje od lat i wcale nie ma jakiegoś szczególnego apetytu na naszą prywatność. Te programy są znacznie gorsze. Może czas zwrócić na to uwagę.
FaceApp w swoim regulaminie nas ostrzega, że zdjęcia, które za jego pomocą postarzamy, mogą być przekazane partnerom firmy. Innymi słowy każde zdjęcie jakie wrzucamy do aplikacji celem przeróbki może być potem wykorzystane w niemal dowolny sposób przez w praktyce dowolny podmiot. Na dodatek sama aplikacja wyposażona jest w mechanizmy telemetryczne. Szokujące? Słusznie. Nie powinniśmy się na coś takiego godzić.
Niestety większość z nas robi to na porządku dziennym, korzystając z usług znacznie bardziej wpływających na naszą prywatność. Obawiamy się, że partner reklamowy FaceAppa doklei naszą fotkę do reklamy maści na opryszczkę, a tymczasem wyraźnie nie mamy problemu z usługami, które śledzą – i to w zasadzie dosłownie – każdy nasz krok, informując o każdym usługodawcę.
Mapy Google na domyślnych ustawieniach, to coś o wiele gorszego od FaceAppa
Mapy Google to w mojej ocenie najlepsza usługa tego rodzaju, w zasadzie nie posiadająca realnej konkurencji. Jest nie tylko świetna, ale i darmowa. Choć jak to zawsze bywa w tego typu przypadkach, płacimy za to pewną cenę.
Mapy Google na swoich domyślnych ustawieniach rejestrują i zapisują każdy nasz krok. Jeśli nie wierzycie, zajrzyjcie do swojego Konta Google i sprawdźcie historię lokalizacji. Chociażby po to, by nas później zaczepić, byśmy wypełnili ankietę o restauracji, którą odwiedziliśmy. Można to wszystko wyłączyć i nadal korzystać z aplikacji, ale ta będzie nas ustawicznie męczyła i zachęcała do ponownego włączenia usług śledzących, kusząc nas dodatkowymi funkcjami.
Martwi cię FaceApp? Google wie, co robisz i gdzie jesteś każdego dnia, informacje te wykorzystuje i przetwarza. Część z tych informacji – choć nie bezpośrednio i po zanomizowaniu – trafia do partnerów reklamowych Google’a.
Facebook Messenger i Google Chrome – bo przecież to ty jesteś produktem
Najpopularniejszy komunikator na świecie i najpopularniejsza przeglądarka na świecie pozwalają na pewne dostosowywanie stopnia szpiegowania przez ich twórców. Na domyślnych ustawieniach obie aplikacje w zasadzie pełnią rolę podsłuchów. Chrome wysyła do Google’a historię odwiedzanych przez nas witryn, by móc wyświetlać nam później w swoich usługach reklamy swoich partnerów, które jakoś łączą się z tym, co czytaliśmy.
Facebook Messenger ma być w przyszłości lepiej zabezpieczony, ale do tej pory był to produkt, który nie oferował żadnej metody szyfrowania przeprowadzanych na nim rozmów. Bo przecież szyfrowanie uniemożliwiłoby Facebookowi czytanie treści naszych prywatnych pogawędek. By również jego partnerzy dotarli do nas z lepszymi reklamami.
Niemal każdy darmowy VPN
Chciałem wręcz napisać „każdy”, ale może istnieje jakiś szlachetny usługodawca, którego nie znam. Korzystanie z darmowych VPN-ów może i chroni naszą prywatność przed takimi podmiotami, jak nasz dostawca Internetu czy operator usługi, z którą się łączymy. Sęk w tym, że operatorzy darmowych VPN-ów sprzedają informacje o historii odwiedzanych przez nas witryn swoim partnerom. Większość z nich to podejrzane firmy z Chin. Chcesz korzystać z VPN-a? Zapłać, bo inaczej to nie ma sensu.
Niemal wszystko, co jest za darmo. Quizy, gry i latarki...
Nie licząc pasjonatów i bardzo nielicznych Znanych Marek, większość darmowych aplikacji zarabia na szpiegowaniu naszych poczynań w Internecie. Przecież budowa i utrzymanie takiej aplikacji kosztuje ogromne pieniądze, a wyjątków jest bardzo niewiele. Nie wierzycie? To niech do wyobraźni przemówi wam przypadek kultowej wręcz gry Angry Birds, która gromadziła i przekazywała wydawcy informacje o naszym numerze telefonu, historii połączeń głosowych, naszej lokalizacji, sympatiach politycznych, orientacji seksualnej, stanie cywilnym. Wystarczyły ciasteczka śledzące w reklamach serwowanych przez grę.
Niestety nie ma łatwej odpowiedzi na pytanie, jak się przed tym chronić. Na pewno warto ostrożnie przydzielać aplikacjom uprawnień do naszych danych. Chciałbym jeszcze dodać, że warto czytać regulaminy i licencje, ale nie oczekuję od was, że nagle zaczniecie przy każdej aplikacji czytać wielostronicowe dokumenty w obcym języku z prawniczą terminologią.
Ostatnie trzy Wielkie Marki IT, które nadal nie traktują swoich użytkowników jak produkty i które nadal bardzo wiele znaczą w konsumenckiej informatyce, to Microsoft, Apple i Mozilla. Te trzy firmy nadal uważają, że ochrona prywatności w ich produktach i usługach to jeden z ich największych atutów, który przyciąga do nich użytkowników. Reszta… no cóż. Coraz trudniej uniknąć szpiegowania. I zapewniam was: FaceApp to niewiniątko w porównaniu do tego, co robi typowa darmowa aplikacja typu Latarka ze Sklepu Google Play.