REKLAMA

Zanim postarzysz swoją twarz filtrami FaceApp, przeczytaj, gdzie trafiają zdjęcia i kto ma do nich dostęp

W ostatnich dniach media społecznościowe zostały wręcz zalane filtrami z aplikacji FaceApp. Aplikacja dzięki zaangażowaniu AI potrafi postarzyć użytkownika w bardzo wiarygodny sposób, ale polityka prywatności zdjęć nie wygląda najlepiej.

faceapp
REKLAMA
REKLAMA

Internet zwariował na punkcie FaceApp. Facebook, Instagram i Twitter są w ostatnich dniach zalewane kolejnymi zdjęciami seflie przetworzonymi przez aplikację. Trudno powiedzieć skąd wzięła się ta popularność, bowiem aplikacja ma już dwa lata. Dopiero teraz widać jednak (zapewne chwilową) modę i efekt kuli śnieżnej.

Dokładnie ten sam efekt obserwowaliśmy jakiś czas temu przy filtrach Prisma, które też przez moment zawładnęły mediami społecznościowymi. Podobieństw między FaceApp a Prismą jest więcej, niestety również w obszarze niejasnej polityki prywatności.

FaceApp działa tak dobrze dzięki algorytmom AI. Wymaga to przesłania zdjęć na rosyjskie serwery

faceapp class="wp-image-972856"

Mamy tu dokładną powtórkę zasady działania aplikacji Prisma, która - na marginesie - również pochodziła z Rosji. FaceApp działa dość wolno nawet na bardzo szybkich smartfonach, ponieważ edycja zachodzi w chmurze. Sieci neuronowe przetwarzają zdjęcie i generują bardzo realistyczne efekty.

Wymaga to przesłania zdjęcia na serwery twórców, mieszczące się w Petersburgu. Polityka prywatności aplikacji nie ukrywa, że twórcy mają dostęp do zdjęć. Czytamy, że:

faceapp class="wp-image-972850"

Aplikacja zbiera też dość pokaźny komplet innych danych: cookies, dane analityczne, logi, identyfikatory urządzenia i metadane zdjęć.

Jeszcze ciekawiej robi się w momencie, kiedy czytamy, kto ma dostęp do danych:

Interpretacja tego zapisu może być wręcz dowolna. Tak naprawdę nie mamy kontroli nad tym, gdzie i do kogo trafią zdjęcia.

Co więcej, sami użytkownicy zauważają, że „coś jest nie tak”. Na iOS aplikacja FaceApp ma dostęp do rolki zdjęć z aparatu nawet wtedy, gdy nie udzielimy dostępu do naszej galerii.

Prośba o dostęp do galerii pojawia się dopiero w momencie wybrania zdjęcia w FaceApp. Aplikacja pyta o możliwość dostępu dopiero, gdy zamierza edytować zdjęcie, ale sama galeria jest widoczna od samego początku.

Z kolei inni użytkownicy metodą prób i błędów dowodzą tego, że FaceApp wysyła na swoje serwery wszystkie (!) zdjęcia z rolki aparatu. AKTUALIZACJA: Informacja ta została zdementowana. Czytaj więcej tutaj.

Lepiej uważać na FaceApp

FaceApp jest typowym przedstawicielem aplikacji, z których korzystamy 15 minut, po czym zupełnie o nich zapominamy. Tymczasem nadane uprawnienia zostają na stałe.

faceapp class="wp-image-972853"

Czy chwila zabawy jest warta utraty kontroli nad własnymi zdjęciami? Myślę, że nie. Tym bardziej, że użytkownicy edytują nie tylko swoje własne zdjęcia, ale i zdjęcie innych - np. znajomych lub dzieci - bez uzyskania na to zgody.

REKLAMA

Lepiej uważać, na co decydujemy się przy korzystaniu aplikacji. Nikt z nas nie czyta regulaminów, bo zakładamy, że system operacyjny nie dopuści do wycieku naszych informacji. Tymczasem nie musi być to prawdą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA