Liczba dnia: 2 miliardy. Tyle kont Facebook uznał za fałszywe i skasował w raptem 3 miesiące
Nie jeden, ale dwa raporty. Takim szczęściem uraczył nas właśnie Facebook. Wynika z nich między innymi, że większość zakładanych kont na Facebooku to fałszywki, polskie służby piszą dużo, ale powinny popracować nad jakością pisania i nawet Facebook wie, że jego moderatorzy bywają czasami omylni. O dziwo.
Facebook opublikował właśnie Raport Przejrzystości obejmujący drugą połowę 2018 r. To w nim firma spowiada się przede wszystkim ze współpracy z agencjami rządowymi i liczbie oraz zakresie danych, które przekazuje im o swoich użytkownikach. Tym razem jednak to nie wymiar współpracy Facebooka z organami ścigania jest najciekawszy. Bardziej szokujący okazał się z pozoru niewinniejszy raport. Ten, w którym Facebook zdradza, jak firma radzi sobie z egzekwowaniem stworzonych przez siebie zakazów i nakazów, w tym zakazu zakładania fałszywych kont.
Ponad 2 miliardy fałszywych kont
Panie, ile pan chce mieć tych fałszywych kont na Facebooku? A, załóżcie, ile się da. Takie rozmowy muszą rozbrzmiewać na całym świecie, bo liczba fałszywych kont na Facebooku jest imponująca. W samym tylko pierwszym kwartale tego roku Facebook zamknął ich aż 2,19 mld. Umieśćmy to w perspektywie – z danych publikowanych przez firmę w jej własnym raporcie finansowym wynika, że miesięcznie na platformie jest aktywnych 2,38 mld użytkowników.
Tak wielka liczba usuniętych kont w pierwszych trzech miesiącach tego roku, nie znaczy, że do tej pory platforma miała w głębokim poważaniu aktywność na swoich serwisach nieistniejących ludzi. W poprzednim kwartale usunięto 1,2 mld widmowych kont. Ich produkcja po prostu przyspieszyła i to na tyle, że coraz więcej przeciska się przez oczka tkanej przez algorytmy sieci.
Aż tyle, czy tylko tyle? Fałszywych kont na Facebooku może być więcej
Pocieszające może być to, że fałszywych kont może i jest legion, ale jest to legion raczej nieruchawy i żyjący bardzo krótko. Według raportu odpowiadają one jedynie za 5 proc. aktywności miesięcznej użytkowników. Konta często są kasowane tuż po ich stworzeniu. Kiedy ktoś powołuje do życia na raz tysiące kont, Facebook nie zawsze blokuje mu po prostu możliwości zrobienia tego, czasami kasuje fałszywe konta od razu po ich stworzeniu. Głównym celem jest bowiem nie samo skasowanie konta, ale upewnienie się, że nie zdąży ono namieszać w niebieskiej sieci.
Jedno jest pewne, ta liczba nie jest przeszacowana, może być wręcz odwrotnie. Niektórzy krytycy firmy twierdzą, że 2,19 mld to wynik ostrożnych szacunków, które zaniżają skalę prawdziwego problemu. Facebook nie ma możliwości zweryfikowania wszystkich kont, a nie może raportować o liczbie, której nie jest nawet w stanie podać w przybliżeniu. Duża część takich profili nie zostanie nigdy zidentyfikowana i zaraportowano tylko dlatego, że wygląda zbyt wiarygodnie i nie wykazują się jawnie podejrzanymi działaniami.
Moderator też człowiek, ma prawo się mylić
Facebook wreszcie uwzględnił w swoim raporcie dane, których domagano się od lat. Po raz pierwszy podzielił się informacjami na temat tego, jak często ludzie odwołują się od decyzji moderatorów i jak często moderatorzy potem przyznali im rację.
Najczęściej odwoływano się od wyroków związanych ze spamem, bo aż niecałe 21 mln razy. Na drugim zaszczytnym miejscu znalazła się nagość i treści związane z seksem. Algorytmy Facebooka bywają bardziej pruderyjne niż największa dewotka i dopatrują się czasami w dziełach sztuki dzieł zbereźności. Na ponad 2 mln odwołań, przywrócono ponad 1 mln treści.
Czasami treści wracają, nawet jeśli nikt się od ich usunięcia nie odwoła. Zdarza się to głównie w wypadku masowego usuwania tego samego posta –– wystarczy, że jedna osoba się z sukcesem odwoła od takiej decyzji i już treść wraca na wszystkie konta, z których została ściągnięta. Podobnie dzieje się w wypadku spamu, czasami okazuje się, że jednak nim nie był.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Rządy chcą od Facebooka coraz więcej
W drugiej połowie zeszłego roku rządy różnych państw prosiły Facebooka o dane 103 815 razy, czyli o 7 proc. częściej niż na jego początku. Stabilny wzrost utrzymuje się właściwie od powstania pierwszego raportu w 2013 r. i nic nie wskazuje na to, by ten trend miał się szybko zmienić. Zmieniło się za to co innego. O niecały procent spadł odsetek żądań, które Facebook spełnił przynajmniej w części i przekazał agencjom choć fragment danych.
Nikogo raczej nie zaskoczy, że najwięcej danych żądają Stany Zjednoczone, za nimi są Indie i Wielka Brytania. Polska plasuje się także wysoko w tym zestawieniu i ląduje na 9. miejscu za Włochami i tuż przed Meksykiem.
Niech ktoś nauczy nasze służby, kiedy i jak należy składać te papiery
W ciągu pół roku Facebook otrzymał od naszych służb 1 912 próśb o udostępnienie danych z 2 359 kont. Niestety albo nasze służby chciałyby wiedzieć za dużo, albo nie wiedzą, jak poprawnie kierować takie prośby. W całej pierwszej 10 najczęściej proszących, mamy najmniejszy procent skuteczności. Facebook zdecydował się na przekazanie danych w zaledwie w 52 proc. spraw.
Zdecydowanie większą skuteczność służby osiągają w przypadku tak zwanych żądań składanych w nagłych wypadkach. Gdy wali się i pali, a Facebook musi zadecydować od razu, czy przekazać informacje, bo na szali jest ludzkie życie (a przynajmniej ciężkie obrażenia ciała), papiery w Polsce są przekazywane w 83 proc. przypadków. Być może dlatego służby coraz chętniej korzystają z tej ścieżki. W wypadku normalnych procedur zyskują bowiem informacje od amerykańskiej korporacji w mniej niż połowie przypadków (49 proc). Ten trend nie współgra z globalnym. Średnio procent pozyskiwania danych w jeden i drugi sposób jest niemalże identyczny i wynosi 73 proc.