Czy dwukrotnie taniej to dwukrotnie gorzej? Xiaomi Mi 9 - recenzja aparatu
Xiaomi Mi 9 to sztandarowy smartfon w cenie dwukrotnie niższej od innych topowych urządzeń. Jak na tym tle wypada aparat tego smartfona?
Jeżeli smartfon jest o 2 tys. zł tańszy od sztandarowych modeli, to musi mieć pewne kompromisy. Na pierwszy rzut oka zupełnie ich nie widać, bowiem Xiaomi Mi 9 zaskakuje obecnością trzech obiektywów, podobnie jak najważniejsi rynkowi rywale.
Xiaomi Mi 9 jest wyposażony w potrójny moduł aparatu, zawierający trzy obiektywy o różnych kątach widzenia.
Główny aparat na rozdzielczość 48 megapikseli i popularną matrycę Sony IMX586 o przekątnej 1/2 cala z wielkością pikseli wynoszącą 0,8 mikrometra. W domyślnym trybie aparat robi zdjęcia w rozdzielczości 12 megapikseli, łącząc cztery piksele w jeden. Jasność obiektywu wynosi f/1.7 i niestety nie jest on stabilizowany.
Drugi moduł bazuje na teleobiektywie o jasności f/2.2, również bez stabilizacji optycznej. Ma on dwukrotne powiększenie względem standardowego obiektywu (ogniskowa 52 mm kontra 26 mm). Matryca ma rozdzielczość 12 megapikseli, a wielkość piksela wynosi równo 1 mikrometr.
Trzeci moduł wykorzystuje obiektyw ultraszerokokątny (krotność 0,65 względem głównego modułu, kąt widzenia 117 stopni). Obiektyw ma światło f/2.2 i nie jest stabilizowany, a matryca ma 16 megapikseli. W trybie ultra szerokiego kąta możemy też robić zdjęcia macro, bowiem aparat ma autofocus łapiący ostrość od 4 cm.
Taka specyfikacja ma kilka kompromisów, a najbardziej doskwiera brak stabilizacji. Nie znajdziemy jej też w przedniej kamerce, która ma rozdzielczość 20 megapikseli, światło f/2.0 i mieści się w symbolicznym notchu o kształcie łezki.
Xiaomi Mi 9 to na pewno najlepszy dotychczasowy aparat Xiaomi.
Chiński producent za czasów Mi 6, a nawet Mi 8, był wyraźnie w tyle za konkurencją, jeśli chodzi o jakość zdjęć. Mi 9 to wyraźny krok naprzód. Zdjęcia nareszcie są na tyle dobre, że wystarczą zdecydowanej większości użytkowników.
Kolory są na ogół dobierane bardzo naturalnie i trudno mieć do nich jakieś zastrzeżenia. Jedynym mankamentem bywa zbyt ziemisty odcień skóry, który pojawia się w ujęciach we wnętrzach, zwłaszcza tych robionych przy pochmurnej pogodzie za oknem. Tutaj iPhone XS czy Samsung Galaxy S10+ wypadają znacznie lepiej.
Kontrast wypada naturalnie, a dobór ekspozycji również nie sprawia problemów, ale to przecież standard w dzisiejszych smartfonach.
Prawdziwym testem jakości aparatu jest rozpiętość tonalna, czyli to, jak dobrze aparat radzi sobie z oddaniem na jednym zdjęciu bardzo jasnych i bardzo ciemnych partii. Tutaj Xiaomi Mi 9 wyraźnie odstaje od konkurencji z najwyższej półki. Jeśli mamy jasne niebo w kadrze, często będzie ono przepalone. To największy mankament aparatu i niestety jest widoczny w wielu sytuacjach. Co gorsza, tryb HDR jest bardzo zachowawczy i ma niewielki wpływ na poprawę tej sytuacji.
Ta sama sytuacja jest widoczna również na ultraszerokim kącie. Szkoda, bo praktycznie wszyscy konkurenci świetnie sobie radzą z takimi scenami.
Szeroki kąt sprawdza się bardzo dobrze!
Ultraszerokokątny obiektyw to największe dobrodziejstwo, które trafiło do smartfonów w ostatnich latach. Bardzo mnie cieszy, że obecność takiego obiektywu stała się już standardem wśród najwyższej półki smartfonów. Możliwość złapania znacznie szerszego pola widzenia daje zupełnie nowe możliwości kreatywne i po prostu sprawia dużo radości przy fotografowaniu. Szczególnie jeśli mówimy o urządzeniu, które mieści się w kieszeni.
W Xiaomi Mi 9 obiektyw szerokokątny bardzo dobrze uzupełnia standardowy, ponieważ w ciągu dnia nie widać dużych odstępstw jakościowych względem podstawowego modułu. Co innego nocą.
Zdjęcia nocne są bardzo przeciętne. Na tym tle Xiaomi Mi 9 najbardziej odstaje od konkurencji.
Zdjęcia nocne z Xiaomi Mi 9 raczej na nikim nie zrobią wrażenia, szczególnie w dobie rewolucyjnych rozwiązań pokazanych ostatnio przez Huaweia. Zdjęcia z Xiaomi są wyraźnie zaszumione i brakuje im detali, a wyraźnym problemem jest też kiepska rozpiętość tonalna. W standardowym trybie aparat dość mocno niedoświetla ciemne obszary.
Z kolei tryb nocny dobiera przyjemniejszą dla oka ekspozycję, ale odbywa się to kosztem jeszcze większej degradacji obrazu. Na ekranie smartfona zdjęcie wygląda bardzo dobrze, ale na monitorze widać okropne szumy i brak detali.
Nocą obiektyw portretowy nie działa, a zamiast tego Xiaomi Mi 9 serwuje wycinek kadru ze standardowego modułu aparatu, więc jakość takich zdjęć pozostawia bardzo dużo do życzenia. Z kolei ultraszeroki obiektyw prezentuje bardzo słaby poziom jeśli chodzi o detale nocą. Jakość zdjęć przypomina tanie kamerki sportowe.
Tryb portretowy i selfie nie rozczarowują.
W trybie portretowym aparat przełącza się na teleobiektyw i rozmywa tło za głównym obiektem. Wykrywanie krawędzi może nie jest idealne, ale nieścisłości zdarzają się nawet u dwukrotnie droższych konkurentów. Generalnie rozmywanie tła zarówno z przedniego jak i tylnego aparatu stoi na wysokim poziomie, choć przedni aparat ma tendencje do nadmiernego przepalania zdjęć.
Tryb 48 megapikseli nie wnosi nic do zdjęć, a wręcz odbiera nam kilka opcji.
Pełna rozdzielczość 48 megapikseli jest dostępna jako osobny tryb w aparacie. Tracimy w nim możliwość robienia zdjęć HDR i korzystania z wykrywania scen w ramach algorytmów AI. Co zyskujemy? Właściwe… nic.
Zdjęcia na 48 megapikselach nie wnoszą żadnej wartości dodanej. Nie widać na nich większej szczegółowości obrazu. Pokuszę się o stwierdzenie, że zupełnie nie warto korzystać z pełnej rozdzielczości aparatu.
Do tej pory najlepszy użytek z matrycy 48 megapikseli zrobił Honor View 20, w którym znalazł się tryb poprawy szczegółowości bazujący na AI i łączeniu kilku zdjęć w jedno. W Xiaomi Mi 9 bardzo brakuje takiego rozwiązania.
Aplikacja aparatu mogłaby być lepsza.
Na ogół aplikacja działa dobrze i jest intuicyjna oraz prosta w obsłudze, ale ma kilka nieścisłości. Przykładowo przełączanie się na teleobiektyw znajdziemy pod przyciskiem z mnożnikiem, widocznym na środku, ale tryb ultraszerokokątny znajduje się po lewej stronie, pod osobnym przyciskiem. Nie jest to szczyt wygody.
Do tego aplikacja regularnie zapomina nasze ustawienia HDR i AI. Bardzo często zdarzało mi się, ze tryb HDR był wyłączony, mimo że wcześniej ustawiałem go na Auto.
Do tego wysepka aparatu naprawdę mocno wystaje ponad obudowę. Nie chowa się też w pełni po założeniu etui.
Nie jest to może duża wada, ale Xiaomi Mi 9 zawsze kiwa się, kiedy leży na płaskiej powierzchni, nawet będąc w dołączonym do zestawu etui. Wystający obiektyw to także większe prawdopodobieństwo uszkodzeń szkła, choć jest ono rzekomo szafirowe. Testy destrukcyjnych recenzentów pokazują jednak, że jest to de facto standardowe szkło. Trzeba o tym pamiętać.
Mi 9 to najlepszy aparat w smartfonach Xiaomi, ale do czołówki sporo mu brakuje.
Xiaomi Mi 9 pod względem fotograficznym jest bardzo solidnym urządzeniem, ale jednocześnie odstaje od czołówki. Jeżeli spojrzymy na niego przez pryzmat dwukrotnie droższych smartfonów - np. Samsunga Galaxy S10+, Huawei P30 Pro, czy iPhone’a XS - Xiaomi rozczaruje nas jakością zdjęć nocnych i marnym HDR-em.
Szkopuł polega jednak na tym, że Xiaomi Mi 9 kosztuje 2 tys. zł mniej od tych smartfonów. Patrząc przez pryzmat ceny, mamy tu naprawdę udany i wyjątkowo uniwersalny aparat. I choć ubiegłoroczny Samsung Galaxy S9, którego można kupić za ok. 2 tys. zł, nadal robi lepsze zdjęcia od Xiaomi Mi 9, to jednak nie oferuje ani teleobiektywu, ani ultraszerokiego kąta, więc trudno bezpośrednio zestawić te smartfony.
Jeżeli nie zależy ci na absolutnie topowej jakości zdjęć, Xiaomi Mi 9 zupełnie wystarczy do codziennych fotograficznych zastosowań. Jeśli jednak jakość aparatu jest dla ciebie priorytetem, niestety musisz zwrócić się w kierunku droższych smartfonów. Nie ma róży bez kolców, tak jak nie ma idealnych sztandarowców w cenie 2 tys. zł.