Trzy miliony. Tylu użytkowników przywitał Telegram po awarii Facebooka
Messenger wydaje się wręcz internetowym standardem. To uniwersalny komunikator, którego używają prawie wszyscy. Co się dzieje, jak przez długi czas nie działa? Coś bardzo dobrego.
Wybaczcie, że zacząłem od razu ten tekst od stronniczej niechęci względem Facebooka i jego usług, ale wystarczy zajrzeć do archiwum naszych materiałów na jego temat. Zabójca MySpace’a (i paru innych usług) zdominował social media po to tylko, by w sposób jeszcze mniej etyczny od Google’a podstępnie naruszać naszą prywatność i handlować danymi na nasz temat. Nawet w tym roku – a przecież dopiero połowa marca – pisaliśmy o wyłudzaniu pieniędzy od dzieci czy naruszaniu umów z Apple’em. A podsumowanie jego działań z zeszłego roku jeży włosy na głowie.
Życzę Facebookowi źle (lub zmiany polityki, nie byłaby to pierwsza firma, która znalazłaby odkupienie w branży), ale… sam z niego korzystam. Bo faktem jest, że jak potrzebuję z kimś się szybko skontaktować, na pewno znajdę tę osobę na Messengerze. Nie ma wygodniejszej platformy do wymiany informacji i wspomnień z dalszymi znajomymi od Facebooka czy Instagrama. I proszę, nie wspominajcie mi o jakichś niszowych usługach konkurujących z „fejsem” – moich znajomych tam nie ma. Waszych prawdopodobnie też.
Facebookowi nie tak daleko do monopolu. Niedawna awaria jego wszystkich usług pomogła jednak konkurencji, komunikatorowi Telegram.
W środę na całym świecie wystąpiły poważne problemy z dostępem do usług Facebooka. Nie dotknęły one wszystkich, ale wiele osób miało poważne problemy z dostaniem się do usług Instagrama, Facebooka oraz – w kontekście tego tekstu szczególnie istotnych – WhatsAppa i Messengera. Miliony użytkowników zostało zaskoczonych brakiem możliwości skomunikowania się z bliskimi i dalszymi znajomymi. Zaczęli więc szukać alternatyw, i wybrali świetną alternatywę.
Pawieł Durow, twórca komunikatora Telegram, ogłosił na swoim profilu, że w ciągu doby jego usługa odnotowała rejestrację trzech milionów nowych użytkowników. Nie wspomina przy tym ani słowem o Messengerze czy WhatsAppie, ale słusznie zauważa, że to miejsce, które faktycznie dba o prywatność swoich użytkowników.
W rzeczy samej: paranoiczne zabezpieczenia Telegrama stały się wręcz przedmiotem krytyki, gdy się okazało, że z usługi korzystają terroryści i osoby łamiące prawo. Telegram zapewnił im miejsce do swobodnej wymiany informacji, bezpiecznej od oczu osób postronnych, w tym organów ścigania.
Bądź jak te trzy miliony. Daj szansę Telegramowi.
Aplikacja jest w pełni darmowa i dostępna na Microsoft Store, Apple App Store i w Sklepie Play. Jest też dostępny jako aplikacja webowa typu PWA. Nie jest to przy tym „smutny komunikator dla okularników” – miłośnicy fikuśnych tapet, kolorków czy szalonych naklejek nie będą na nim się nudzić. Obsługuje wysyłanie plików i ogólnie jest bardzo dobrze napisanym programem.
Nie łudzę się, że odwiedzie to nas od powrotu do Messengera. Jednak im więcej z nas zacznie korzystać z alternatyw, tym mniej informacji będziemy zostawiać Facebookowi. Kto wie, może w końcu zachwieje to jego dominującą pozycją, czego bardzo bym sobie życzył.