Oszust wykorzystał Ceneo, by złapać łowców okazji. Oferował telefony w podejrzanie niskich cenach
Aleshop.pl zniknął z internetu, a wraz nim pieniądze klientów, którzy dali się złapać na przeceny promowane przez Ceneo.
Aleshop.pl jeszcze do niedawna był jednym z wielu małych sklepów z elektroniką. Od kilku miesięcy na Ceneo.pl stopniowo pojawiały się opinie zadowolonych klientów. Ktoś kupił myszkę za 10 zł, inna osoba słuchawki - również za grosze. Była to jednak cisza przed burzą.
Na Aleshop.pl pojawiły się niesamowicie tanie urządzenia.
Najnowsze Samsungi Galaxy: kilkaset złotych taniej niż u renomowanej konkurencji. Nowe Huaweie w cenach gwarantujących znalezienie się na samej górze rankingu porównywarki cenowej. Część klientów dała się złapać na ofertę zbyt dobrą aby była prawdziwa.
Zgodnie z opiniami na Ceneo Aleshop.pl był zaufanym sprzedawcą. Pozytywnie opinie szły w setki, większość z nich była „potwierdzona zakupem”, a więc tym bardziej prawdziwa. Dziś już wiadomo, że oszuści od początku mieli plan zbierania pozytywnych komentarzy, aby później wykorzystać mechanizm działania Ceneo.
[gallery columns="2" link="file" ids="904704,904707"]
Zrzuty ekranu ze strony Ceneo z 11 marca pokazujące opinie Aleshop.pl i podejrzanie niskie ceny. Źródło: Wykop.pl.
Supertanie urządzenia nie zostały dostarczone do swoich nabywców.
Najprawdopodobniej nigdy nie było ich w magazynach sklepu. Cierpliwy sprzedawca miesiącami "nabijał pozycję na Ceneo", aby później w ciągu kilku dni wzbogacić się na zamówieniach, których nigdy nie miał zamiaru realizować.
Dziś strona Aleshop.pl zwraca błąd dostępu, ale jeszcze kilka dni temu wyświetlała wiadomość od niejakiego Pawła Woźniaka, który żalił się, że kłopoty sklepu wynikają z donosów konkurencji. Woźniak miał nie być w stanie realizować zamówień ze względu na zablokowane konta w bankach.
Aleshop.pl bawił się z klientami w kotka i myszkę.
Do 10 marca sklep umożliwiał płatność elektroniczną za pomocą pośrednika Tpay, który księgował pieniądze klientów na subkontach, a następnie przekazywał je na konto sklepu. Kolejnego dnia Aleshop.pl usunął tę możliwość zostawiając jedynie przelew na konto, co już powinno zapalić ostrzegawczą lampkę w głowach internautów. Sygnałów o podwyższonym ryzyku było jednak więcej.
Sklep nie dawał możliwości osobistego odbioru - rzekomo przez konkurencję, która zamawiała towary na fałszywe adresy, naciągając Aleshop.pl na koszty. Nie było też płatności w momencie odbioru przesyłki od kuriera.
Użytkownicy Wykopu zwrócili również uwagę, że adres sklepu łączy się ze schroniskiem dla bezdomnych mężczyzn Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Albert, a jego NIP wskazuje, że firma nie jest płatnikiem VAT, choć wystawia faktury.
Czy osoby, które złapały się na podejrzanie niskie ceny mogą liczyć na odzyskanie pieniędzy?
Części poszkodowanych już się udało. Jak informuje Tpay konta sklepu zostały zablokowane, a środki, które nie zostały przelane na konta oszusta, wrócą do swoich właścicieli.
Ceneo napisało zaś na Wykopie:
Ceneo nie przyznało się do stosunkowo później reakcji (klienci informowali o nieprawidłowościach już 10 marca), argumentując, że Aleshop.pl był sklepem zweryfikowanym.
Oszust złapał łowców okazji.
Pieczołowicie zaplanował „okres uśpienia”, a później z premedytacją wykorzystał model działania Ceneo.pl, które swoją popularność zbiło na pokazywaniu najtańszych ofert. Sprawa Aleshop.pl pokazuje jak ważne jest odpowiednie sprawdzenie nowego sklepu lub trzymanie się renomowanych sprzedawców. Pewności transakcji nie zagwarantują bowiem anonimowe opinie.