Każdy z nas będzie mógł przetestować nowego „Chrome'a od Microsoftu”
Powoli acz nieubłaganie zbliża się dzień, w którym poznamy owoc współpracy Microsoftu z projektem Chromium. Wykorzystujący mechanizmy Google’a następca Edge’a będzie gruntownie przez nas sprawdzony.
Microsoft po raz pierwszy od dekad nie będzie polegał na autorskim mechanizmie przetwarzania języków webowych w swojej przeglądarce. Po powolnej agonii Internet Explorera i rynkowej porażce Edge’a firma porzuca prace nad rozwojem mechanizmów EdgeHTML i Chakra, w zamian decydując się na dołączenie do grupy firm, która pod przewodnictwem Google’a rozwija platformę Chromium, stanowiącą fundament takich przeglądarek, jak Chrome czy Opera.
Pierwsze efekty tej decyzji są już możliwe do przetestowania. Przeglądarka Edge w wersji na Androida to Chromium ubrane w warstwę aplikacyjną Microsoftu. Większość z nas najbardziej jednak ciekawi nowy Edge dla Windows (przy czym nie jesteśmy pewni, czy nadal przeglądarka będzie się tak nazywać). Natywne windowsowe przeglądarki do tej pory były głęboko zintegrowane z OS-em Microsoftu, co od zawsze było zarówno ich największą siłą, jak i słabością.
Wykorzystująca Chromium przeglądarka Edge będzie mogła być przetestowana przez niemal wszystkich.
Internet Explorer i Edge w swoich wersjach dla Windows poprzez głęboką integrację z systemem mogły korzystać z mechanizmów niedostępnych dla twórców przeglądarek firm trzecich, co korzystnie wpływało na ich wydajność i zużycie energii. To jednak oznaczało, że przeglądarki te mogły otrzymywać uaktualnienia tylko przy okazji uaktualnień całego Windowsa, znacząco ograniczając tempo ich rozwoju.
Nie wiemy czy mechanizmy wspomagające platformę Chromium trafią do Windows 10 (choć wiemy, że nowa przeglądarka Microsoftu trafi też na Windows 7 i Windows 8.x, a te niemal na pewno nie będą już miały modyfikowanej struktury wewnętrznej). Wiemy też, co potwierdził przedstawiciel Microsoftu, że beta-testy ograniczą się do instalowania samodzielnej aplikacji.
To bardzo dobre wieści z punktu widzenia jakości końcowego produktu.
Gdyby następca Edge’a w aktualnej formie był udostępniany wyłącznie jako testowy, wbudowany w Windows moduł, znacząco ograniczyłoby to grono użytkowników zainteresowanych testowaniem produktu. Byłby on bowiem prawdopodobnie dostępny wyłącznie dla członków programu Windows Insider – relatywnie skromnej liczbowo puli użytkowników, która na dodatek nie korzysta zazwyczaj w typowy sposób z testowanego systemu.
Możliwość pobrania wersji beta nowego Edge’a oznacza większą liczbę deweloperów, którzy zdecydują się poświęcić swój czas na zabawę przeglądarką i sprawdzenie jej zgodności z wybranymi przez nich witrynami i aplikacjami webowymi. A to powinno się przełożyć na mniejszą liczbę usterek produkcyjnej wersji przeglądarki.
Na razie nie jest jasne kiedy desktopowy Chrome-Edge będzie dostępny do testów, tym bardziej jako produkt dla ogółu użytkowników. Wygląda jednak na to, że wydanie pierwszej edycji testowej nastąpi lada chwila. A produkcyjna wersja aplikacji pojawi się prawdopodobnie wraz z jesienną aktualizacją Windows 10.