Komisja Europejska chce twardego rozstania z węglem. Nie zamierza dopłacać do wymiany pieców węglowych
Rządowy program “Czyste powietrze” miał być skuteczną bronią przeciwko smogowi. Tymczasem według informacji Gazety Wyborczej Komisja Europejska nie chce nawet słyszeć o dopłatach do wymiany pieców. W efekcie w przyszłej siedmiolatce (2021–2027) ma nie być na to pieniędzy.
Ponad 100 mld zł przez 10 lat - to założenia programu „Czyste powietrze”, dzięki któremu wymiana pieców domowych na nowocześniejsze, w mniejszym stopniu zanieczyszczające powietrze, miała znacznie odciążyć domowe budżety. Ostatnio przerwano przyjmowanie wniosków, ale tylko na chwilę. Chodzi o takie wprowadzenie zmian, by korzystający z dofinansowania nie musieli z tego tytułu płacić podatku.
Pieniądze na taką bezzwrotną pomoc mają pochodzić z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ten zaś miał je pozyskiwać w głównej mierze z funduszy europejskich. Teraz okazuje się, że może to być znacznie trudniejsze niż na początku się wydawało.
Komisja Europejska mówi nie programowi „Czyste powietrze”?
Piotr Woźny, pełnomocnik rządu ds. programu „Czyste powietrze” zdradził mediom, że przekaz od Komisji Europejskiej jest jasny: UE nie chce dotować wymian kotłów domowych na takie, które wykorzystują paliwa kopalne: węgiel i gaz.
Takie stanowisko KE nie może jednak dziwić. Już wcześniej z Brukseli napływały sygnały jasno wskazujące, że Unia Europejska na poważnie chce zająć się wypełnianiem zapisów zawartych w Porozumieniach Paryskich. Jeszcze w ubiegłym roku zakładano, że Unia Europejska ma być neutralna względem gazów cieplarnianych w 2050 r. Do tego czasu, wedle założeń KE, 80 proc. energii elektrycznej będzie pochodzić ze źródeł odnawialnych. Dotowanie wymiany pieców, ale ciągle palących węgiel byłoby sprzeczne z polityką klimatyczną.
KE ma grozić palcem wyłącznie w sprawie kotłów węglowych. Nie ma za to przeszkód, żeby rozmawiać na tych samych zasadach o bardziej ekologicznych od węgla źródeł ogrzewania. I możliwe, że presja KE zmusi rząd do wprowadzenia stosownych modyfikacji w programie. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której mimo jednoznacznego stanowiska Komisji, Polska zdecyduje się na realizację programu „Czyste powietrze” w pierwotnej wersji. Wówczas głównym źródłem finansowania nie byłaby Bruksela, ale Warszawa. Byłby to prawdopodobnie zbyt duży ciężar dla budżetu.
Potrzeba rozwiązań strukturalnych.
Antywęglowe stanowisko Komisji Europejskiej to kolejny sygnał, że przynajmniej na razie Polska i Unia Europejska nie podążają w jednym kierunku. Pierwszym, wyraźnym sygnałem były podwyżki cen uprawnień do emisji CO2. Czyli jeden z głównych powodów ciągle wiszących nad naszym krajem podwyżek cen prądu.
Kolejnym była deklaracja osiągnięcia w następnych latach neutralności klimatycznej. Wreszcie, nie sposób nie wspomnieć o Market Stability Reserve, czyli mechanizmie, który pozwala Komisji Europejskiej decydować o zbyt niskiej cenie danych uprawnień i ręcznie je podnosić. W ten sposób nakłaniając konkretne europejskie gospodarki do transformacji energetycznej.
Można szukać rozwiązań dorywczych, mających tylko uspokoić sytuację, ale przyniesie to krótkotrwały efekt. Żeby osiągnąć więcej potrzeba zmian systemowych, dzięki którym gospodarka Polski nie będzie w ok. 80 proc. uzależniona od węgla.
W dużym skrócie walka toczy się o dwie sprawy. Pierwsza to zmiany klimatyczne. Drugą jest zabijający nas regularnie smog, za który w największej części odpowiadają gospodarstwa domowe palące kiepskim materiałem w złej jakości piecach. I właśnie na tę ranę skutecznym plastrem miał być program „Czyste powietrze”.
Ale może to wcale nie jest potrzebne? Do takich wniosków mogą skłaniać wyniki badania ING Banku Śląskiego. Wynika z nich, że w okresie jesienno-zimowym, kiedy smog ma najbardziej dawać w kość, 18 proc. respondentów ocenia jakość powietrza jako zdecydowanie dobrą, a problem smogu według nich nie występuje.
Powietrze jako raczej dobre, a smog w kategoriach incydentów ocenia 25,7 proc. przepytanych. Tylko 10,4 proc. ankietowanych oceniło w tym okresie jakość powietrza jako „zdecydowanie złą”, a smog jako zjawisko występujące stale.
Oddychamy tak samo, ale potrzebna jest edukacja.
Wyniki badań ING Banku Śląskiego tylko potwierdzają, że w walce o czyste powietrze nie możemy pomijać jeszcze jednego, niezmiernie ważnego elementu. Chodzi o edukację. Jeżeli Polacy powszechnie zauważą rzeczywisty stan powietrza, którym oddychają każdego dnia i faktycznie zrozumieją jakie konsekwencje ma smog dla ludzkiego zdrowia, będziemy mieć szansę na zmianę mentalności.
Ta zaś jest niezbędna, żeby wojnę ze smogiem wygrać. Inaczej nie mamy szans. Istnieją przecież przepisy prawa obowiązującego na terenie całego kraju, mamy uchwały antysmogowe w postaci prawa miejscowego. Instrumenty egzekucji wręczono apelującym o to strażnikom gminnym. I co? Nic, po staremu. Gdy tylko spada temperatura, to tu i ówdzie mamy smogowe rekordy. Idące niestety w tysiące procent przekroczonych norm.