Asystent Google już w Polsce. Co to oznacza dla Cortany i użytkowników usług Microsoftu?
Najnowsza z dostępnych u nas usług Google’a szczególnie dobrze radzi sobie – a jakże – z pozostałymi usługami tej firmy. A co jeśli korzystamy z konkurujących z nim usług Microsoftu? Kiedy Cortana w Polsce? Powiem krótko: nie mam dobrych wieści.
Rynek inteligentnych asystentów głosowych możemy podzielić na trzy części. Jedna to rynkowi liderzy, do których zaliczymy odnoszące ogromne sukcesy Asystenta Google i Alexę. Druga to aspirujące usługi, takie jak ThinQ czy Bixby, których znikomą popularność na razie możemy jeszcze tłumaczyć ich młodym wiekiem. Trzecia grupa to swego rodzaju czyściec.
Znajdują się w nim dwie weteranki tego rynku, które w czasach swojej świetności były na ustach wszystkich branżowych specjalistów, za które odpowiadają informatyczni giganci i które dały się wyprzedzić o kilka długości swojej konkurencji. Mowa tu o Siri od Apple’a oraz Cortanie od Microsoftu. Choć na marginesie warto jeszcze dodać, że wspólna obecność obu asystentek jest krzywdząca dla tej od Apple’a: Siri ma i tak nieporównywalnie wyższą konsumpcję ze strony użytkowników od Cortany.
Co z tą Cortaną?
Asystentka cyfrowa Microsoftu nie jest domyślnie instalowana na żadnym mobilnym urządzeniu. Nie trzeba jej instalować na komputerach z Windows (gdzie jej użyteczność jest ograniczona) oraz na konsolach Xbox One (gdzie, jeżeli miałbym uwierzyć społeczności subreddita „xboxone”, bardziej przeszkadza niż pomaga). Wraz z pożegnaniem Windowsa na telefony komórkowe Microsoft zamknął sobie drogę do ekspozycji swojej usługi użytkownikowi i pokazywania mu, że coś takiego w ogóle istnieje.
Cortanę oczywiście można sobie doinstalować. Jest dostępna w bardzo funkcjonalnej i rozbudowanej wersji na Androida oraz mocno okrojonej na iOS-a (z uwagi na brak stosownych API w iOS, co daje Siri sztuczną przewagę nad konkurencją na tej platformie). Nietrudno się domyślić, że i tak niezbyt liczna grupa użytkowników Windows Phone i Windows Mobile zaczęła porzucać Cortanę na rzecz konkurencji wraz z wyrzucaniem na śmietnik starych telefonów. Asystentka Microsoftu nie ma też dostatecznej liczby argumentów, by w ogóle rozważać zainteresowanie alternatywnym względem domyślnego asystenta głosowego.
Dlaczego te argumenty mają Alexa i Asystent Google? Użyjmy mądrego słówka: „ekosystem”.
Niesłychana popularność głośników Echo wskazała nowy rodzaj urządzeń, gdzie asystent głosowy jest chętnie wykorzystywany przez swoich użytkowników. Mowa o urządzeniach IoT, stanowiących najczęściej elementy inteligentnego domu. A więc głośniki, domofony, lodówki czy mechanizmy oświetlenia czy ogrzewania. Niestety dla Microsoftu, producenci AGD widzą malejącą liczbę użytkowników Cortany i coraz rzadziej w ogóle rozważają ją w swoich produktach Internetu rzeczy.
To już drugie z rzędu targi CES, na których Cortana była niemal nieobecna. Przytłaczająca większość produktów IoT wystawianych przez producentów polega na Asystencie Google lub Aleksie. Rozwiązanie Microsoftu znajdziemy w zasadzie tylko w głośniku Invoke, który według plotek nie znalazł niemal żadnego nabywcy oraz w słuchawkach nausznych z linii Surface. Oraz w kilku bardzo niszowych produktach.
Widać to również w tak zwanych umiejętnościach (skills) Cortany i zainteresowaniu w tworzeniu ich przez programistów. Owe umiejętności to rozszerzenia od firm trzecich, dzięki którym asystent potrafi korzystać z usług innych firm (na przykład obsłużyć naszą bibliotekę na Spotify czy włączyć żarówki Hue w salonie). Dla Cortany powstało ich poniżej trzystu. Dla Alexy 50 tys. Nietrudno więc Google’owi czy Amazonowi przekonać użytkownika iPhone’a, by ten rozważył porzucenie mającej znacznie mniej umiejętności i funkcji Siri. Microsoft nie ma tak mocnych argumentów.
Cortana ma jednak nieco zalet. Kiedy pojawi się w Polsce, by stawić czoła Asystentowi Google?
Cortana obecnie dostępna jest w raptem 14 krajach. Co więcej, Microsoft nie wprowadził jej na żaden nowy rynek od ponad dwóch lat. I po prawdzie powoli trzeba zakładać, że usługa ta nowe rynki nie trafi już nigdy. Microsoft co prawda nadal daje szanse Cortanie, rozbudowując ją o nowe funkcje na wszystkich obsługiwanych platformach. Drugą ręką jednak nawiązuje współpracę z Amazonem, otwierając swoje produkty i usługi na Alexę. Coś jak nawiązywanie przyjaźni ze Spotify, gdy usługa muzyczna Microsoft Groove miała swoją jedną ostatnią szansę na sukces.
Plan awaryjny Microsoftu zakłada, że Cortana pozostanie utrzymywana jako inteligentny pomocnik dla osób korzystających z Windows i usług Microsoftu, służąc jako użyteczny przewodnik po ich funkcjach w krajach, gdzie Cortana jest obsługiwana. Fundamenty Cortany, a więc zestaw usług chmury Azure, są sukcesywnie otwierane w formie API dla deweloperów, którzy zechcą tworzyć własnych, wyspecjalizowanych asystentów na swoje potrzeby działających na Azure.
Innymi słowy, Cortana – jak niegdyś Groove – liczy na ostatni łut szczęścia, dzięki któremu mogłaby zdobyć tego rynku. Jeżeli coś się nie wydarzy, a nic na to nie wskazuje, asystentka Microsoftu do naszego kraju nie trafi nigdy.
Czy Asystent Google współpracuje z usługami Microsoftu?
Raczej wątpię, by ktoś zechciał korzystać z Asystenta oraz z wyszukiwarki lub map Binga. Niektóre usługi Microsoftu są jednak zdecydowanie warte naszej uwagi. Pocztę Outlook (wraz jej systemem kalendarzy i kontaktów) nadal wyżej sobie cenię nad Gmaila, podobnie jak dziesiątki milionów innych użytkowników. Xbox Live to jedna z największych platform dla graczy. A i Skype nadal jest bardzo popularny. Uwadze wszystkich poleciłbym też OneNote’a (wraz z idealnie nadającym się do integracji z Asystentem modułem Sticky Notes) oraz usługę do porządkowania zadań To-Do. No i nie zapominajmy o Office 365.
Jak sobie radzi z nimi Asystent Google? Praktycznie wcale, bo Microsoft nadal nie zdecydował się napisać ani jednego rozszerzenia dla usługi swojego konkurenta, będąc wiernym sojuszowi z Amazonem. A to oznacza, że Asystent Google:
- Obsłuży Skype’a, ale w sposób szczątkowy. Usługa Google’a da się oszukać, jeżeli aplikację Skype ustawimy jako domyślną do wykonywania połączeń telefonicznych. Zadziała to jednak tylko na Androidzie i tylko w przypadku wspomnianych połączeń. Wspomniana obsługa jest więc bardzo teoretyczna.
- Obsłuży Pocztę Outlook, ale wyłącznie przez pośrednika. Będzie w stanie sprawdzić czy nie ma nowych maili, kontaktów i wpisów w kalendarzu, jeżeli Pocztę Outlook zsynchronizujemy z Gmailem za pomocą zapewnionych narzędzi. Nie będzie jednak potrafił stworzyć na Outlooku nowego maila czy dopisać wydarzenia do outlookowego kalendarza. Dodatkowo, wgląd do naszych danych będzie miało więcej podmiotów, niż tylko jak do tej pory Microsoft. Jeżeli nasz służbowy administrator na to pozwala, z Gmailem możemy połączyć również naszą firmową pocztę Exchange.
- Nie obsłuży Xbox Live. Co ciekawe, konsola Xbox One dysponuje już w swoim oprogramowaniu API dla zewnętrznych asystentów, z czego korzysta Alexa. Może ono być również wykorzystane przez Asystenta. Niestety, Microsoft nadal nie napisał stosownego rozszerzenia, nie ma też żadnej możliwości połączenia z naszym kontem Xbox Live.
- Obsłuży OneNote i To-Do, ale każe nam wybierać. O dziwo, te usługi są obsługiwane, choć… jest pewien istotny haczyk. Gdy po raz pierwszy użyjemy polecenia „zanotuj” na urządzeniu z Androidem, usługa zapyta się nas z którego notesu korzystać. Jeżeli mamy zainstalowanego OneNote’a lub To-Do, od tej pory to właśnie wskazana usługa będzie wykorzystywana. Z uwagi na znaczenie kontekstowe tego polecenia, możemy przyjąć, że OneNote jest obsługiwany kosztem To-Do.
To co wybierzecie? Asystenta Google czy usługi Microsoftu?
A może będziecie kombinować używając przekierowań na serwery Google’a? Zobaczymy jak Asystent Google wpłynie na dalszą konsumpcję usług Microsoftu. Nie ukrywam, że usługą Google’a jestem wielce zainteresowany – do tej pory używałem Alexy, która mnie dość irytuje koniecznością posługiwania się językiem angielskim.
W przeciągu najbliższych dni wszyscy będziemy mogli się przekonać jak bardzo użyteczny jest Asystent Google. Jeżeli jednak okaże się faktycznie usługą zmieniającą nasze życia na lepsze, to oznacza to, że albo nie będziemy go używać do poczty, kalendarza i list zadań, albo też przesiądziemy się na te od Google’a.
Osobiście i subiektywnie – nie chcę mieć z Gmailem nic wspólnego, wyjaśnię przy innej okazji. Jestem jednak absolutnie przekonany, że brak Cortany w Polsce i na podobnych rynkach odbije się po raz kolejny firmie Microsoft w formie odpływu użytkowników w ramiona konkurencji. Chociażby z uwagi na usługi, które z Cortaną tylko pozornie nie mają wiele wspólnego. I w szczególności z uwagi na fakt, że Gmail jest przecież jedną z najlepszych usług tego rodzaju na rynku.