Rząd pomoże Polakom, w których uderzą podwyżki cen prądu, ale... pomoc przewidziano tylko w pierwszym roku
Rekompensaty za podwyżki prądu mają być ujęte w ustawie „o łagodzeniu skutków polityki klimatycznej”. To zapowiadane od tygodni przez ministra Krzysztofa Tchórzewskiego remedium dla Polaków, którzy za chwilę dostaną wyższe rachunki. Co ciekawe w projekcie nie ma ani słowa o takiej pomocy na kolejne lata. Jak na razie przewidziana jest wyłącznie na 2019 r.
Idą drastyczne podwyżki. Wszystkiego. Źródłem jest drożejący prąd. Tym razem nie ma sensu obwiniać naszych rządzących. Winna jest tak naprawdę reforma europejskiego systemu handlu emisjami. W przyszłym roku zmniejszy się ilość dostępnych w aukcjach uprawnień CO2, co spowodowało wzrost cen pozwoleń z 6 do 25 euro.
I jeszcze jeden istotny szczegół: węgiel. Cena tego surowca ciągle rośnie i przekroczyła już 100 dol. za tonę. Patrząc tylko rok do roku mamy do czynienia z ponad 11 proc. podwyżką. Dla polskiej gospodarki, w ok. 80 proc. opartej na węglu, to jak finansowy wyrok. W niczym nie pomoże fakt, że od 3 lat coraz więcej sprowadzamy węgla z Rosji. W 2015 r. to było 4,9 mln ton; w 2017 r. - już 8,7 mln to, a do 1 czerwca 2018 - 6,4 mln ton. To nie krok w kierunku szukania oszczędności. Raczej szukania możliwości zaspokojenia coraz większych potrzeb energetycznych kraju. Patrząc zaś 20 lat wstecz można szukać poważnych inwestycji w polskie górnictwo jak igły w stogu siana. Energetyczne potrzeby coraz większe, a własne możliwości jakby nieco kurczące się.
Podwyżki prądu kosztem inwestycji lokalnych.
Najpierw mowa była o podwyżka cen hurtowych prądu. Indywidualni odbiorcy mogli spać spokojnie. Bardzo mocno po głowach zaczęli się za to drapać odpowiedzialni za finanse większych przedsiębiorstw. Nie tylko produkcyjnych. Na przykład znany Teatr Rozrywki w Chorzowie ma za przyszły rok zapłacić więcej za prąd o 170 tys. zł. Gdzie znajdzie pieniądze na pokrycie tej różnicy jak nie w cenach biletów?
Tak samo trzeba spojrzeć na miasta. Tutaj zapowiedź sporo wyższych cen mocno pokrzyżowała plany wielu skarbnikom gminnym. Np. w Olsztynie już wiadomo, że po stronie wydatków na prąd trzeba zapisać o 6 mln zł więcej. I podobnie jak w przypadku chorzowskiej Rozrywki - tutaj też podwyżki prądu odczują mieszkańcy. Samorządowcy już zgodnie twierdzą, że ich jedynym ratunkiem będzie rezygnacja z zaplanowanych inwestycji. Jakby to okazało się za mało - są jeszcze lokalne opłaty.
Droższy chleb, wołowina i cały koszyk.
Po tym, jak stało się jasne, że przed podwyżkami prądu nie uciekniemy bo po prostu nie mamy gdzie - oczywisty był efekt kuli śnieżnej. Skoro praca w piekarni będzie przez drożysz prąd bardziej kosztowna, to jej właściciel będzie miał tak naprawdę dwa wyjścia z sytuacji: albo przerzucić się całkowicie na działalność charytatywną albo podnieść ceny swoich produktów. I raczej musimy przygotować się na ten drugi scenariusz. Szykujmy się na to, że w 2019 r. ma podrożeć tak naprawdę wszystko.
Biznes w 2018 r. średnio płacił za megawatogodzinę ok. 210 zł. Teraz proponowane ceny zaczynają się od 350 a kończą nawet na 480 zł. A warto zdać sobie sprawę, że branża spożywcza jest trzecią pod względem energochłonności spośród wszystkich gałęzi przemysłu. Dlatego trudno dziwić się wyliczeniom, że podwyżki prądu spowodują wzrost cen o ok. 10 proc. we wszystkich kategoriach spożywczych. O tyle więc podrożeje bułka, ale karkówka też. Tak samo pasta do zębów, czy środek do ścierania kurzu. Wszystko.
Rząd obiecuje rekompensaty dla indywidualnych klientów.
Jak się już podwyżkowe mleko rozlało Krzysztof Tchórzewski, szef Ministerstwa Energii, zaczął przedstawiać plan rządowej pomocy. Proponowany system rekompensat nie był jednak ani razu precyzyjnie przedstawiony. Jego budżet miałby być wspomagany m.in. pieniędzmi pozyskanymi ze sprzedaży praw do emisji CO2. W przestrzeni medialnej zaczęły pojawiać się różne liczby. 5,4, a może 6, nawet 7 mld zł.
Z biegiem czasu okazało się, że inna pomoc miałaby być dla indywidualnych odbiorców, a inna dla tych biznesowych. Ta pierwsza miałby kosztować budżet rocznie ok. 1,8–2,1 mld zł. Podobna kwota ma być potrzebna sektorowi małych i średnich przedsiębiorstw.
Poznajcie Fundusz Rekompensat Wzrostu Cen Energii Elektrycznej.
Jak podaje Puls Biznesu, którego dziennikarze mieli dotrzeć do finalnego projektu ustawy o rekompensatach, wszystko jest już na ostatniej prostej. Wedle tych ustaleń główny ciężar za rekompensaty na rzecz podwyżek prądu miałby wziąć na siebie Fundusz Rekompensat Wzrostu Cen Energii Elektrycznej. Dotyczy to klientów indywidualnych. Tutaj rekompensata ma być realizowana przez samo przedsiębiorstwo sprzedające energię. Wystawiane faktury miałyby być o tę wartość pomniejszane. Sami sprzedający prąd mogliby raz na kwartał zwracać się do Funduszu o niezbędne na ten cel pieniądze.
To propozycja dla klientów indywidualnych. Dla biznesowych przygotowywana jest inna. Reprezentanci sektora MiSP mają w 2019 r. płacić pełną, podwyższoną już stawkę. I dopiero potem, samodzielnie mogą starać się o jakiekolwiek rekompensaty.
Państwo pomoże, ale tylko przez rok?
Na razie jeszcze nie są znane wysokości tych rekompensat. Wedle zapowiedzi Tchórzewskiego klienci z gospodarstw domowych powinni nawet nie odczuć w kieszeni żadnej podwyżki prądu. Jak będzie z przedsiębiorcami - dzisiaj naprawdę trudno wróżyć z fusów. Podobnie jest z przewidywaniami, jak długo przepisy o rekompensatach będą w ogóle obowiązywać.
Okazuje się, że w projekcie tej ustawy jest zapis dotyczący rekompensat w 2019 r. Ale ani słowa o takiej pomocy w latach następnych. Trudno zaś przypuszczać, że nagle w 2020 r., czy 2021 r. prąd stanieje. Raczej, patrząc wyłącznie na ceny węgla, można zakładać, że będzie odwrotnie. Czy to oznacza, że taka finansowa pomoc przewidziana jest tylko na tak krótki czas? Z odpowiedziami musimy poczkać aż Ministerstwo Energii wszem i wobec pokaże projekt ustawy „o łagodzeniu skutków polityki klimatycznej”.