Funwisher, czyli życzenia od Lewandowskiego i Wojewódzkiego dla kogo tam chcesz - nowy biznes Kuźniara
Ja wiem nawet jak się ten cały Funwisher urodził.
Jakiś rok temu wysyłano nam zaproszenia na śniadania prasowe Onetu. Spersonalizowany filmik dla każdego zaproszonego. Odpalam, a tam przecież sam pan Jarosław Kuźniar. Znam, lubię - pomyślałem.
"Kubo!" - mówi dziennikarz. Pan z telewizji przemawia do mnie! No to ja już się spodziewam, że zaraz poleci maraton komplementów, medialne przybicie piątki, bo przy wigilii nie wypada nazwać tego inaczej. Że firma Kuźniara by padła, gdyby nie Tomek Laba czy Joanna Buchwałd-Musińska, którzy trzymają rękę na pulsie w kwestiach firmowych. Że pracownicy by mu się pobuntowali, gdyby nie prawo pracy ogarniane sprawnie przez Edytę Warę-Wąsowską. Że, wreszcie, Polska byłaby gorszym miejscem, gdyby nie moje przenikliwe, błyskotliwe, fenomenalne felietony. I że generalnie Bezprawnik jest kapitalny, a redaktor tylko czeka aż wprowadzimy segment poranny, by móc wynieść się od Niemca pod ciepłą chmurę polskiego kapitału.
Ale nie.
Po imieniu nastąpiło cięcie. A potem poszła już gotowa formułka. Też pocięta, ale to już bardziej dla niepoznaki, co by to początkowe cięcie zneutralizować. No wyobraźcie sobie Kubusia ze szklankami w oczach, który wysłuchuje, że ma jak 300 innych osób przyjechać na jakąś Wiertniczą czy inną Chmielną, słuchać pierdół o tym ile to osób codziennie odpala Onet, a w międzyczasie wpycha korek z powrotem do butelki szampana i wysyła rodzinie SMS-y, żeby jednak nie przyjeżdżali na wspólne oglądanie pana Kuźniara.
Ale nic to.
Najwyraźniej moja chwila wielkiej porażki okazała się wielką chwilą twórczej furii dla Jarosława Kuźniara, ponieważ półtora roku później przedstawia internautom swój kolejny biznes: Funwisher. Mechanizm jest dokładnie ten sam, czyli Kuba Wojewódzki, Borys Szyc czy Robert Lewandowski (ta lista będzie się rozszerzać np. o Tomasza Zimocha) musieli kilka godzin nagrywać jak mówią różne imiona, dokładają do tego życzenia na różne okazje, a my za blisko 30 złotych możemy zamówić coś takiego dla znajomego. W tle widzę nawet przebłyski greenscreena i na przykład Robert Lewandowski w pewnym momencie trzyma zdjęcie z Instagrama potencjalnego jubilata.
Jest to bardzo fajny pomysł. Imponuje przede wszystkim skala przedsięwzięcia, bo to jednak zaangażowanie najgorętszych marketingowo nazwisk w Polsce - znany i ceniony aktor, wybitny piłkarz klasy światowej oraz dziennikarz muzyczny, który przez ostatnie pół roku zrobił wszystkie te rzeczy, którymi przez ostatnie dwie dekady stanowczo pogardzał i stanowczo się od nich odżegnywał. Trochę jestem tym rozczarowany, ale historia o tym jak nas wszystkich oszukał Kuba Wojewódzki, a na samym końcu swojej historii rozsypie się na 20 000 małych Karolin Korwin-Piotrowskich to materiał na osobny felieton.
Tam gdzieś w tym wszystkim jest zarysowany aspekt charytatywny, ale niewyraźnie. Jakiś obiad dla Pajacyka, coś tam, w regulaminie jeszcze ewidentnie nie wiadomo o co chodzi. No generalnie fajnie, że jest, choć ja też nie taki pierwszy lepszy, żeby takie rzeczy łykać. Tak jak mam przeczucie skąd wziął się pomysł na Funwishera, tak i mam wrażenie, że wyglądało to tak "dajmy coś charytatywnego, to w razie czego nie będą po nas aż tak jechali". Taki klasyczny "młody Chajzer move", czyli miesiąc absurdalnych krzywych akcji na Facebooku, by następnie zostać bohaterem narodowym po skrzętnie przeprowadzonej autorelacji z przeprowadzenia staruszki przez jezdnię (niezależnie od tego, czy staruszka chciała przechodzić, czy nie).
Tu oczywiście krzywych akcji nie ma. Pomysł jest fajny. Ja oczywiście nie jestem jego grupą docelową, ale już nastolatki i ich matki, te wszystkie ciocie, które kochają takie zdobycze techniki, a nawet gotowe są uwierzyć, że Kuba Wojewódzki siedzi przywiązany do krzesła i nagrywa specjalnie dla nich życzenia - złoto.
Gdybym miał doradzać - Siostry Godlewskie. Pamiętam jak przed laty wykupiliśmy koledze życzenia na wieczór kawalerski nagrane przez Bonusa BGC - za jakieś naprawdę śmieszne pieniądze, na swój sposób było to w mojej ocenie upokarzające dla nagrywającego. Osobiście jestem zdania, że celebryci dodani w ramach kategorii "dla beki" oraz "ironicznie" zdecydowanie zwiększyliby grupę potencjalnych klientów serwisu.
Życzenia z Funwisher możecie sobie zamówić na ich stronie internetowej.