Mamy listopad, najwyższy czas na powrót październikowej aktualizacji Windows 10
Po całym szeregu wpadek związanych z październikową aktualizacją Widowsa 10, Microsoft postanowił wydać ją jeszcze raz. Co prawda stanie się to już w listopadzie, ale nie czepiajmy się szczegółów.
Co pół roku pojawia się aktualizacja rozwojowa systemu Windows 10. Biorąc pod uwagę fakt, na jak wielu różnych kombinacjach sprzętu i oprogramowania należy dokonać bezbolesnej wymiany systemu operacyjnego na nowy, zawsze znajdzie się mała grupa użytkowników, u której ten proces nie zadziała jak należy.
Zazwyczaj jednak są to dość niewielkie problemy. Jakaś aplikacja się zawiesi, coś wolniej działa, etc. Październikowa aktualizacja przyniosła ze sobą o wiele poważniejszy problem. Wielu użytkowników po zainstalowaniu najnowszych poprawek z przerażeniem odkrywało, że aktualizacja usunęła pliki z ich Znanych folderów (Known Folders). Chodzi o katalogi takie, jak Dokumenty, Obrazy, Muzyka czy Wideo.
Październikowa aktualizacja Windows 10: Microsoft obiecuje, że tym razem wszystko pójdzie gładko.
Problem z usuniętymi plikami oraz wcześniejsze problemy z kwietniową aktualizacją Windowsa nie zrobiły dobrej prasy Microsoftowi. Dlatego też, firma z Redmond w ramach ratowania swojego wizerunku (i plików użytkowników systemu Windows) zdecydowała się wycofać październikową aktualizację, naprawić w niej wszystkie błędy i… wydać ją ponownie. Teraz, w listopadzie. Nie wiem, kto w Microsofcie wymyślił, że nazwy aktualizacji Windowsa będą powiązane z miesiącem ich oryginalnej premiery, ale teraz pewnie jest mu trochę głupio.
Firma oprócz tego, że ponownie zaczęła udostępniać (naprawioną już) aktualizację, deklaruje również, że w przyszłości nie dojdzie do podobnej sytuacji. Ma się to stać dzięki bardziej rygorystycznym testom, monitorowaniu danych diagnostycznych i zwracaniu większej uwagi na problemy zgłaszane przez członków programu Windows Insider.
Tyle, jeśli chodzi o zapewnienia producenta. W realnym świecie Windows 10 jest zainstalowany na 700 mln komputerów, o różnej specyfikacji technicznej, których użytkownicy korzystają łącznie z 35 mln różnych aplikacji (liczbę wersji każdej z nich pomińmy). Przy tak ogromnym i różnorodnym ekosystemie nie ma mowy o bezbłędnym działaniu dla każdego.
Szkoda też, że z zapewnieniami Microsoftu o wzmożonej kontroli jakości nie idą w parze jakieś… no bardziej realne działania. Proponowałbym na przykład od przywrócenia do pracy dedykowanych testerów oprogramowania, których dotknęła restrukturyzacja firmy w 2014 r. Nie przypominam sobie, żeby wcześniej jakakolwiek wersja Windowsa usunęła niechcący moje dane.