REKLAMA

Wpadka z aktualizacją Windowsa 10 pokazuje, że program Windows Insider przestał działać

Microsoft wstrzymał dystrybucję październikowej aktualizacji Windowsa 10 w związku z poważną usterką skutkującą utratą danych przez użytkowników. Po wielu miesiącach beta testów. To się nie mieści w głowie.

windows insider problem
REKLAMA
REKLAMA

Dlaczego w ogóle tak wiele osób nadal kurczowo trzyma się Windowsa, skoro przecież są lepsze systemy Apple’a i Google’a? Nie mogę pisać za innych, ale napiszę za siebie. Windows ma wiele unikalnych zalet związanych z wygodą pracy, dostępnością oprogramowania, elastycznością i wieloma innymi cechami. Z mojego punktu widzenia jest jeszcze jeden czynnik, który niektórych z was zaskoczy.

Czytam komentarze pod swoimi tekstami i wiem, że nie każdy z was może się pod tym podpisać. Ale ja używam Windowsa z uwagi na zaufanie do tego systemu. Może macOS ma ładniejszy tryb ciemny, a Android szerszą ofertę konsumenckiego oprogramowania, ale to Windows mnie nie zawiedzie. Microsoft będzie robił co może, by dana aplikacja zawsze działała, by system był zawsze stabilny, a moje dane zawsze bezpieczne.

Nie zawsze tak było

Będąc młodocianym użytkownikiem Windowsa XP omal nie wpadłem w sidła Mac OS X. Byłem jednak zbyt młody (zarobki…), by móc szybko się przesiąść. Potem jednak na rynek wyszła Windows Vista. Wielu odstraszyła, a mnie przy sobie zatrzymała. Tak, był to system wymagający wiele od komputera – pisany z myślą o wcale nie tak powszechnych wówczas wielordzeniowych procesorach – ale w zamian oferował bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa i stabilności. Tak jak później Windows 7, Windows 8 i Windows 8.1.

Z Windowsem 10, wywrotowym pod wieloma technicznymi względami, już taki pewny siebie nie jestem. System ten, co prawda nigdy nie wywołał jakichś poważnych problemów, ale takich drobnych, irytujących, skłaniających do goglania po nocach trochę już było. Słyszę też od znajomych w których trzeźwość oceny wierzę o różnych problemach. Co się zmieniło w procesie budowania systemu?

Czym jest program Windows Insider? Bo to w nim leży problem.

windows insider problem
Gabriel Aul przekazuje Donie Sarkar przycisk do publikowania kolejnych testowych kompilacji Windows 10. Przycisk faktycznie działał, uruchamiał procedurę umieszczania plików na serwerach.

Microsoft wierząc mocno w swoje zdolności do przetwarzania big data uruchomił cztery lata temu innowacyjny program beta testów. Wczesne wersje rozwojowe przyszłych edycji Windowsa 10, Windowsa 10 Mobile i Windows Server 2016 zaczęły być udostępniane członkom tego programu. Owym członkiem mógł zostać każdy, kto wyraził zgodę na pracę na niestabilnej, wczesnej wersji oprogramowania oraz na zbieranie w tle bardzo dokładnych pomiarów telemetrycznych, dokładniejszych niż te zbierane na produkcyjnej wersji systemu.

Z samego początku program nie tylko działał bardzo dobrze, ale też spotkał się z bardzo ciepłym odbiorem środowiska ekspertów i entuzjastów. Wrażenie, że współuczestniczy się w rozwoju Windows nie było złudne. Wiem z doświadczenia znajomych, że przedstawiciele Microsoftu wręcz sami się odzywali do osób zgłaszających problemy, prosząc o dalsze informacje i opracowując odpowiednie łatki. To niestety się z czasem zmieniło. Obawiam się, że na skutek zachłyśnięcia się sukcesem programu przez Microsoft.

Zmiana kierownictwa programu Windows Insider to również nieformalna zmiana idei, jaka nim kieruje.

Szefem programu Windows Insider został Gabriel Aul –zdolny i wyjątkowo oddany swojej pracy inżynier Microsoftu. Szybko stał się ulubieńcem społeczności Insiderów za sprawą swojego oddania powierzonej mu roli. Z zewnątrz wydawać się mogło, że Aul czuł się w nowej roli jak ryba w wodzie – jego proaktywne działania, stały kontakt z testerami i efekty jego pracy widoczne w nowych testowych kompilacjach Windowsa 10 mówiły same za siebie. Jednak po 2,5 roku zdecydował się odejść, bo – jak sam przyznał – nie dawał sobie rady i nie czuł się w nowej roli komfortowo. Aul chciał pozostać inżynierem, zamiast odpowiadać za kontakty ze społecznością. Nie potrafił też dystansować się do hejterów i mowy nienawiści na mediach społecznościowych.

Aul wrócił więc do swojej pierwotnej roli, a jego następcą mianowano Donę Sarkar. Wydawać by się mogło, że pani Sarkar to najlepsze, co może się wydarzyć dla tego programu. Jej życiorys zawodowy rodzi pełne podziwu pytanie to tacy ludzie istnieją?. Sarkar jest projektantką mody, blogerką, autorką książek i programistką. Niech was nie zwiodą humanistyczne zainteresowania tej pani – to właśnie Sarkar współodpowiadała za przeportowanie AutoCAD-a do aplikacji webowej, integrację obsługi AutoPlay, Bluetooth i Blu-ray do Windows, a także – w mniejszym stopniu – za powłokę Windows 7. Nikt nie jest pewien kiedy ta pani sypia lub chociaż odpoczywa.

Dona Sarkar i nowy, gorszy program Windows Insider.

windows insider problem
Dona Sarkar - zdolna inżynier i... projektantka mody i autorka książek

Nowa szefowa programu wprowadziła w nim nowe porządki. Nie mamy wiedzy czy wedle własnej wizji, czy też na polecenie przełożonych. Wiemy natomiast, że wizerunkowy i praktyczny sukces programu Windows Insider oraz unikatowe zdolności Sarkar doprowadziły do nieformalnego poszerzenia tego, czym jest ów program. Zdecydowano się zacząć promować i aktywizować społeczność Insiderów.

Insiderzy przestali być anonimowymi ludkami, którzy za darmo pomagają naprawiać Windowsa. Stali się lokalnymi bohaterami społeczności, zachęcanymi do działań protechnologicznych w swoim otoczeniu. Program Insider zaczął promować edukację informatyczną, zachęcać młodych do programowania, do networkingu, do rozwoju siebie i swojego otoczenia. Bez wątpienia to są chlubne idee, przynoszące światu korzyść i zwiększające sympatię do marek Microsoft i Windows. Tylko czy my o czymś nie zapomnieliśmy?

Ostrzeżenie od Insiderów, że październikowa aktualizacja Windows 10 usuwa niektórym dane, było zgłoszone wiele tygodni temu.

To nie pierwsza w historii aktualizacji Windows 10 wpadek programu Windows Insider, ale ta wydaje się najpoważniejsza. U bardzo niewielkiego odsetka użytkowników systemu Microsoftu (co, biorąc pod uwagę jego popularność, nadal stanowi przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy osób) aktualizacja usuwa dane osobiste w folderach Dokumenty, Obrazy, Muzyka i Wideo bez możliwości łatwego odzyskania tych danych. Osoby które nie robiły ich kopii zapasowej utraciły być może bardzo cenne dla nich pliki. Być może warte duże pieniądze i mnóstwo roboczogodzin.

Czy miliony beta-testerów Windows 10 nie wychwyciły tego błędu? Czy on jest aż tak specyficzny? Ależ wychwyciły. Trzy miesiące temu pojawił się wpis jednego z testerów, donoszącego o problemie. Usterka występuje jednak bardzo rzadko, dlatego też zgłoszenie nie otrzymało zbyt wielu głosów od reszty społeczności. Prawdopodobnie zginęło w zalewie mniej istotnych, ale istotnych dla większej grupy użytkowników zgłoszeń.

To oczywiście wyłącznie moje gdybanie, ale jestem przekonany, że za czasów Gabe’a Aula do tego by nie doszło.

Aul lub jeden z techników zapewne odezwałby się do wspomnianej osoby, poprosił o dodatkowe informacje i chociaż poświęcił zgłoszeniu kilkanaście minut swojego czasu – jak podejrzewam, mając w pamięci to jak pracował. Pani Sarkar wydaje się jednak być zajęta twitterowymi konkursami na najfajniejszą fotkę naklejek z nindża-kotem – maskotką programu – na pokrywie laptopa, na organizowaniu kursów programowania w Ugandzie, imprezie integracyjnej w Londynie czy wykładach na jakimś tam uniwersytecie.

Nie chodzę z kamerą za Sarkar, nie wiem jak pracuje i z góry przepraszam, jeżeli moje słowa okażą się dla niej krzywdzące. Moja surowa ocena jej pracy wynika jednak z tego, co mogę zaobserwować jako prosty pismak z Polski: jej aktywność na mediach społecznościowych, skuteczność przetwarzania informacji w ramach Windows Insider i efekt końcowy w postaci nowej wersji Windows 10. I bardzo przepraszam, ale żarty się skończyły.

To już nie jest jakaś ikonka co nie znika z listy, to już nie jest niespójność odcieni kolorów w jakiejś aplikacji czy niezgodność z jakąś niszową aplikacją firmy trzeciej.

REKLAMA

Windows 10 po obowiązkowej aktualizacji usunął tysiącom ludzi dane. W jednym przypadku śmieszne zdjęcia piesków, w innym być może pracę dyplomową. Ci użytkownicy są już prawdopodobnie straceni dla Microsoftu – jedyne co może zrobić, to dać im za darmo Office 365 na kilka lat, może kiedyś wybaczą, i na tym swoim MacBooku czy Chromebooku wykorzystają Excela. Byle nie naklejki z nindża-kotem.

Bo program Windows Insider wyraźnie przestał działać. Członkowie jego społeczności powtarzają to od wielu miesięcy. Teraz Microsoft i wybrani jego klienci boleśnie się przekonują, że te wiecznie niezadowolone marudy miały jednak rację i nie jest fajnie, bo fajnie nigdy nie miało być – Windows Insider to z założenia nudne beta-testy oprogramowania, a nie mechanizm do zainteresowania młodych ludzi informatyką. A przez zmniejszenie nacisku na wspomniane testy, ludzie tracą cenne dane i pieniądze. Istnieją granice wystawiania naszego historycznie zasłużonego zaufania na próbę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA