REKLAMA
  1. Spider's Web
  2. Technologie
  3. Media

Markowi Zuckerbergowi właśnie urósł nos. Facebook oszukiwał na wynikach wyświetleń wideo

Trudno spodziewać się czegoś ambitnego po serwisie, którego pomysł został podstępnie ukradziony jego prawowitym autorom, a następnie facet w klapkach wysiudał z niego również najważniejszych współtwórców. 

17.10.2018
18:52
Facebook
REKLAMA
REKLAMA

Autorytet Facebooka z każdym kolejnym dniem nie tyle upada, co leży już od jakiegoś czasu w wizerunkowym rynsztoku i gnije z każdym kolejnym „newsem” ze świata na temat tego, co się tam wyprawia.

Dziś, choć było już tego wiele, prawdziwa petarda. Otóż okazało się, że Facebook świadomie i masowo podnosił wyniki w statystykach wyświetleń filmów w serwisie. Podobno była to tylko usterka, której w Facebooku byli świadomi przez kilka miesięcy i nie zdecydowano się z tym niczego zrobić. Kiedy już zdecydowano, że chyba jednak przesadzają, że chyba jednak jest to przeginka, nie skorygowano wyników od razu. Nie - stopniowo zaczęto wprowadzać nowe kategorie i oznaczenia dotyczące wyników filmów, zaś stare nazwy wygaszano.

Jeżyli myślicie, że jedynym problemem i konsekwencją tego oszustwa mógł być fakt, że ludzie czuli się trochę popularniejsi i chętniej oglądani, niż było w rzeczywistości - nic bardziej mylnego.

To Facebook, a Facebook swoimi sukcesami lubi krzyczeć na całego. To przecież pod wpływem wyników filmów wyświetlanych na Facebooku (jak się teraz okazuje - przekłamanych) agencje i domy mediowe podejmowały decyzje odnośnie wydawania pieniędzy w kampaniach. Przecież był taki etap, gdy wszyscy słyszeliśmy, że „wideo na Facebooku zdetronizuje YouTube'a”. To już wiemy skąd się to brało, a masa firm przerzucała swoje pieniądze z jednego serwisu, na drugi. Albo nawet z klasycznej telewizji.

REKLAMA

To także szereg konsekwencji w zatrudnieniu. Bo przecież skoro zewsząd mogliśmy słyszeć o popularnych i niezwykle angażujących filmach reklamowych Facebooka, to przecież redakcje i biznesy zaczęły zatrudniać producentów, prezenterów, budować studia. To znaczy najpierw jeszcze wyrzuciły na bruk ludzi piszących staroświeckie, zaściankowe i nie „generujące takich liczb” teksty. Więc najpierw zwolniono tekściarzy, a potem zwolniono ludzi od filmów, gdy okazało się, że te świetnie wyniki wideo Facebooka, to jednak bzdura - celnie recenzuje Chris Conroy na Twitterze.

Ten pozew jest bezzasadny i złożyliśmy wniosek o oddalenie zarzutów. Sugestie, że w jakikolwiek sposób próbowaliśmy ukryć tę kwestię przed naszymi partnerami są fałszywe. Powiadomiliśmy naszych klientów o błędzie, kiedy go odkryliśmy i zaktualizowaliśmy nasze centrum pomocy, w celu wyjaśnienia problemu. – Biuro prasowe Facebooka

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA