Potężne brzmienie... w potężnej cenie. Razer Nommo Pro - recenzja
Na oficjalnym wideo promującym głośniki Razer Nommo Pro, po ich włączeniu mieszkanie sypie się w gruzy. Przesada? Być może. Ale tylko odrobinkę.
Razer Nommo Pro istotnie potrafią wstrząsnąć otoczeniem. Tynk mi ze ścian co prawda nie odpadł, ale wszystkie posiadane przeze mnie przedmioty wpadły w niebezpieczne wibracje. Bas rozmasował czaszkę. Śpiewne góry uderzały prosto w serce. Tak, zgadliście – strasznie polubiłem te głośniki.
Razer Nommo Pro są do bólu ostentacyjne.
Wizualnie nikt nie pomyli Nommo Pro z „normalnymi” głośnikami. No nie da się. Cylindryczne, dwupoziomowe głośniki satelitarne wyglądają jak moduły jakiegoś statku kosmicznego.
Gargantuiczny subwoofer o cylindrycznym kształcie przywodzi na myśl Gwiezdne wojny. Serio, zobaczcie, jakie to jest wielkie (15-calowy laptop i gamepad dla skali):
Jedyny względnie „normalnie” wyglądający element tych głośników, to pilot do sterowania głośnością i przełączania źródeł dźwięku. Wygląda „normalnie”, dopóki nie zwrócimy uwagi na potężny, mięsisty przewód łączący go z resztą głośników.
O ile w przypadku mniejszych głośników Razer Nommo Chroma można było jeszcze przymknąć oko, tak Nommo Pro są zdecydowanie gamingowe. Razer w ogóle się z tym nie kryje. I dobrze.
Naturalnie, jak przystało na Razera, głośniki Nommo Pro mienią się kolorami dzięki podświetleniu Chroma. Tutaj jednak mam lekki żal do producenta, bo świecą się tylko podstawy satelitek. W takim sprzęcie powinno się świecić wszystko – satelitki, obwódki głośników, subwoofer, pilot. Wszystko. Niestety, świecą się tylko podstawki, co wygląda dość ubogo, zważywszy na gabaryty i prezencję urządzenia.
Szkoda też, że satelitek nie można w żaden sposób regulować.
Na tym moje uwagi do konstrukcji się kończą. Cała reszta wykonana jest wzorowo, a wszystkie elementy łączą przewody o naprawdę grubym oplocie. Nastręcza to nieco problemów przy próbie okiełznania przewodów (trudno je zgiąć i schować), ale przynajmniej mamy pewność, że kable posłużą lata.
Jak to gra? Potężnie!
Ogromne gabaryty zaiste przekładają się na ogromne brzmienie. Ściana dźwięku, jaką produkują głośniki Razer Nommo Pro, jest przepotężna.
Rozkręcając pokrętło głośności do połowy i podbijając natężenie basu wewnątrz oprogramowania Synapse mamy wręcz gwarancję, że sąsiedzi zapukają do naszych drzwi, druga połówka zagrozi pozwem rozwodowym, a rodzice odcięciem prądu.
Chciałbym powiedzieć, że przesadzam, ale nie przesadzam. Razer Nommo Pro są potwornie głośne. Z tego względu nie polecam ich mieszkańcom blokowisk, o ile chcecie zachować względnie przyzwoite stosunki z sąsiadami.
Co więcej, te głośniki nie tylko grają głośno, ale też muszą to robić, aby uzewnętrznić pełnię swojego potencjału.
Nie zrozummy się źle – przy niskim natężeniu głośności Nommo Pro nadal grają przyzwoicie, ale dopiero po przekroczeniu 40-50 proc. na pokrętle zaczynają pokazywać pazur.
Bas wydobywający się z 7-calowego subwoofera jest miażdżący. Potężny cylinder pcha takie masy powietrza, że gdy postawić głośnik na biurku, wszystko się trzęsie. Na szczęście wraz z potężnym brzmieniem idzie też klarowność. Słychać każdą nutkę basu.
Aby zbalansować niskie częstotliwości, satelitki definitywnie preferują wysokie tony. Z początku dźwięk dobywający się z głośników może się wydawać z lekka suchawy, ale gdy odpowiednio ustawimy subwoofer okazuje się, że satelity pięknie uzupełniają wygar subwoofera.
Zaznaczę, że cały czas piszę tutaj o wrażeniach podczas słuchania muzyki.
Prawdziwy potencjał Nommo Pro ujawniają jednak dopiero w grach i filmach.
Nie bez powodu Nommo Pro otrzymały certyfikację THX. Jak na zestaw 2.1, te głośniki po prostu oczarowują w trakcie oglądania filmów czy grania w gry.
Separacja scen jest znakomita. W grach bez trudu odróżnimy odgłosy tła od muzyki. Dialog zawsze „odetnie się” od pozostałych dźwięków. W filmach wszelkie wybuchy, odgłosy pościgów i wszystkie inne emocjonujące sceny zaakcentowane są zwyczajnie wzorowo.
Wewnątrz aplikacji Synapse możemy zmienić też charakter brzmienia głośników. Wolimy optymalizacje audio od THX? Jest na to ustawienie. Preferujemy magię dźwiękową Dolby? Wystarczy jeden klik. Wolimy sami poustawiać konkretne częstotliwości? W aplikacji znajdziemy wielozakresowy korektor graficzny.
Niezależnie od ustawień głośniki Razer Nommo Pro naprawdę dają radę, szczególnie w grach i filmach. Owszem, nie zapewnią takiego wrażenia przestrzeni jak dedykowany zestaw 5.1/7.1 czy Dolby Atmos, ale jeśli chodzi o głośniki 2.1, nie mają sobie równych.
Razer zadbał też o to, żeby można było do Nommo Pro podłączyć kilka źródeł dźwięku. I tym sposobem możemy jednocześnie podłączyć głośniki do komputera poprzez USB, do telewizora czy konsoli poprzez kabel optyczny, do telefonu poprzez Bluetooth i jeszcze zostaje złącze AUX na pilocie.
To, z którego źródła odtwarzamy muzykę w danym momencie, wybieramy przyciskiem przy regulacji głośności.
Świetna sprawa, bo głośniki Nommo Pro grają tak dobrze, że z przyjemnością używałem ich zarówno podłączonych do komputera, jak i w czasie wolnym, słuchając muzyki przez Bluetooth.
Z Razer Nommo Pro mam trzy problemy.
Każdy z nich ma związek z rozmiarem.
Po pierwsze, te głośniki są naprawdę ogromne. Gabaryty satelitek jeszcze można przeboleć; nie są de facto większe od przeciętnych odsłuchów z 5-calowym wooferem. Ale rozmiary subwoofera są już po prostu kosmiczne. Przyznam szczerze – gdyby te głośniki miały zostać u mnie na dłużej, nie miałbym ich gdzie postawić.
Po drugie, Nommo Pro muszą grać głośno. Naprawdę głośno. Dopiero wtedy pokazują pełnię swojego potencjału. Przy niskich poziomach głośności grają tak, jak wiele innych głośników. Jeśli mieszkamy w bloku lub hałasowanie nie wchodzi w grę z innych powodów, lepiej postawić na zestaw Nommo Chroma, pozbawiony subwoofera.
Po trzecie – cena. Jak łatwo się domyślić, potężne brzmienie i potężne gabaryty muszą potężnie kosztować. Nie znamy jeszcze dokładnej ceny w Polsce, ale w Europie ich koszt wynosi 500 euro. Co daje w przeliczeniu na złotówki ok. 2150 zł. Góra pieniędzy.
To wszystko sprawia, że głośniki Razer Nommo Pro są produktem dla bardzo wąskiej grupy użytkowników. Takich z grubym portfelem, sporą ilością wolnej przestrzeni i takich, którzy albo nie mają sąsiadów, albo mają ich w głębokim poważaniu.
Ci jednak, którzy zdecydują się na zakup i będą mogli korzystać z Nommo Pro tak jak Razer przykazał (czytaj: bardzo głośno), będą z tych głośników szalenie zadowoleni. Razer przeszedł sam siebie, podnosząc poprzeczkę wszystkim producentom głośników dla graczy.
Szkoda tylko, że podnosząc poprzeczkę rywalom, zawiesił ją też na poziomie cenowym nie do przeskoczenia dla wielu klientów.