Z takim laptopem zdobędziesz najwięcej punktów lansu w kawiarni. Oto Freewrite Traveler
Pamiętacie hipsterską maszynę do pisania z ekranem e-ink? Jej twórcy wracają na rynek z nowym produktem – laptopem, na którym można tylko pisać. Oto Freewrite Traveler.
Pierwszy produkt firmy Astrohaus był tak przedziwny, że aż wzbudzał zachwyt. XXI wiek, era multitaskingu, cieniutkich ultrabooków i klawiatur o skoku poniżej milimetra, a tu na scenę wchodzi… maszyna do pisania, na której nie można robić nic innego, jak pisać. Odświeżające.
Freewrite to bardzo ciekawy produkt, za którym stoi idea, którą zdecydowanie popieram. Sam sprzęt pozostawiał jednak wiele do życzenia. Jak pisałem w recenzji maszyny, jest ona stanowczo za wielka, za ciężka, zbyt nieporęczna i za mało ergonomiczna, by poważnie brać pod uwagę pisanie na niej każdego dnia, szczególnie poza domem.
Freewrite Traveler rozwiązuje każdą z tych bolączek.
Tym razem, zamiast na format maszyny do pisania, Astrohaus postawił na znany i sprawdzony format… laptopa (choć mi urządzenie o wiele bardziej przypomina Nintendo DS).
Tak powstał Freewrite Traveler, który jest rozwinięciem pierwotnej koncepcji Freewrite’a. Nadal jest to urządzenie w 100-proc. przeznaczone do jednego zadania – pisania. Wybieramy jeden z trzech serwisów chmurowych, przez który chcemy synchronizować postępy (Evernote, Dropbox, Google Drive) i zaczynamy pisać, a literki pojawiają się na niewielkim ekranie e-papierowym.
Zmiana kształtu maszyny rozwiązała – przynajmniej w teorii – wszystkie problemy pierwowzoru.
Traveler ma ledwie 900g masy. Można go złożyć i schować do torebki. Zamykana obudowa i odchylany ekran sprawiają, że można ustawić wyświetlacz pod bardziej wygodnym kątem, aby pisać bez bólu szyi. Odchudzeniu uległy też mechaniczne klawisze, które mają teraz niższy profil i nie powinny nastręczać takiego bólu nadgarstków jak Freewrite.
Tanio nie będzie. I to jest problem.
Nie znamy jeszcze oficjalnej ceny Travelera, ale można śmiało założyć, że tanio nie będzie. Freewrite kosztuje około 1900 zł. Powtórzę – prawie 2000 zł za maszynę, na której można tylko pisać.
Zdecydowanie szanuję koncepcję Astrohaus i – sądząc po kilkunastu tysiącach sprzedanych egzemplarzy – na świecie znajdą się świry, które są gotowe zapłacić za tę wizję worek złotych monet.
Rozsądek nakazuje mi jednak podpowiedzieć, że za 1900 zł można kupić względnie przyzwoitą „maszynę do pisania” w postaci 13-calowego laptopa. I zostanie jeszcze dość pieniędzy, żeby dokupić do niego edytor tekstu typu distraction-free, jak np. iA Writer.
Co prawda podczas pisania w każdej chwili będzie nas mogła porwać bezdenna otchłań Internetu, ale… będziemy też mogli zajrzeć do niej na własne życzenie, np. w celach sprawdzenia informacji.
Tani, 13-calowy laptop nie przysporzy nam tylu punktów lansu w kawiarni co Traveler, ale za to rzadziej będzie służył do zbierania kurzu w mieszkaniu.