Zapowiada się 10 chudych lat. Polska będzie miała najdroższy prąd w całej Unii Europejskiej
Czekają nas trwające dekadę narodowe lekcje z oszczędzania energii. Ceny prądu od 2020 wzrosną tak bardzo, że będziemy płacić za niego najwięcej w całej Unii Europejskiej.
Ceny prądu w Polsce może nie są niskie, ale są znośne. Niestety już niedługo ma to ulec zmianie. Jak donosi Rzeczpospolita, będzie tylko gorzej. Eksperci przewidują, że w najbliższej dekadzie więcej za prąd będzie musiał zapłacić każdy.
Dużo węgla, to dużo CO2. Dużo CO2 to drogie problemy.
W 2020 r. znacząco wzrosną ceny za emisję CO2 do atmosfery. Unia Europejska próbuje, korzystając z presji finansowej, zachęcić państwa członkowskie do odejścia od gospodarki energetycznej opartej na węglu.
Po kieszeni dostanie każdy — od zwykłego Kowalskiego, opłacającego tylko swój domowy rachunek za prąd, przez właściciela małego sklepiku osiedlowego Wisienka, po wielkiego producenta eksportującego towary za granicę.
Te ponure prognozy zostały wysnute na podstawie danych opracowanych przez Instytut Energetyki Odnawialnej. Według słów Grzegorza Wiśniewskiego, prezesa IEO, po 2020 r. ceny wzrosną tak dalece, że będziemy mieli nie tylko najdroższy prąd w okolicy, ale też najdroższy w całej Unii Europejskiej. To przełoży się negatywnie na firmy eksportujące swoje wyroby za granicę. Ich konkurencyjność spadnie.
Jak bardzo wzrosną ceny za prąd?
Trzeba będzie zaciskać pasa. Eksperci przewidują, że do 2030 r. za megawatogodzinę w mieszkaniu trzeba będzie zapłacić o 22,3 proc więcej niż w 2015 r., czyli do 316 zł/MWh, w małym i średnim przedsiębiorstwie więcej o 19,2, czyli 381 zł/MWh, a w przemyśle 0 8,9 proc., czyli 259 zł/MWh.
Niestety wyliczenia IEO zgadzają się z przewidywaniami między innymi Komisji Europejskiej i Krajowej Izby Gospodarczej, a to oznacza, że czarny scenariusz z każdym kolejnym raportem robi się coraz bardziej prawdopodobny.
Pozostaje nam zacisnąć pasa na całe 10 lat i trzymać kciuki za to, że przewidywania ekspertów jakimś cudem się nie sprawdzą. Pocieszające może być to, że 2030 r. ma nastąpić spadek cen za emisję CO2 związany z mniejszym popytem. Instalację prądożernych gadżetów polecam odłożyć na kolejne dziesięciolecie.