Polacy nie znają umiaru - wyjeżdżając za granicę korzystamy z roamingu jak opętani. Stąd nowe dopłaty
Nic dziwnego, że prawdziwie darmowym roamingiem w myśl zasady roam like at home cieszyliśmy się bardzo krótko. Polacy zaczęli bardzo dużo korzystać ze swoich telefonów na terenie Unii Europejskiej, co jest solą w oku telekomów. Na obsługę klientów w roamingu muszą łożyć spore pieniądze.
W zeszłym roku przed samymi wakacjami na mocy nowych przepisów operatorzy musieli dostosować się do zasady roam like at home. Z dnia na dzień musieli przestać pobierać dodatkowe opłaty za roaming, jednocześnie płacąc operatorom zagranicznym za obsługę ich klientów korzystających z usług głosowych, wiadomości i transmisji danych w podróży.
Oczywiście polskie sieci zarabiają na obcokrajowcach, którzy odwiedzają nasz kraj. Jednak nie na tyle, by się to wyrównało. Ceny usług telekomunikacyjnych w naszym kraju są bardzo niskie, w dodatku jesteśmy mało atrakcyjnym turystycznie krajem. Operatorzy nie tylko nagle przestali zarabiać - a usługi w romiangu były drogie - ale muszą dokładać do interesu.
Polacy za granicą się nie ograniczają jeśli chodzi o „darmowy roaming”.
Wzrost wykorzystania usług rok do roku, porównując okres sprzed i po wprowadzeniu zasady roam like at home, wyniósł ok. 1600 proc. Miesięcznie zużycie usług telekomunikacyjnych przez Polaków przewyższa nawet trzykrotnie to, jak wiele wykorzystują mieszkańcy innych państw Unii Europejskiej: 41 minut połączeń wychodzących w miesiącu w porównaniu do średniej 14,23 minuty.
Polacy najczęściej korzystają ze swoich telefonów w takich krajach jak Niemcy, Holandia, Wielka Brytania, Francja i Włochy. Więcej od nas korzystają w roamingu ze swoich telefonów do dzwonienia wyłącznie mieszkańcy Bułgarii i Rumunii. W dodatku wykorzystujemy ośmiokrotnie więcej usługi w roamingu niż obcokrajowcy w Polsce.
I jak tu się dziwić, że pojawiły się dopłaty za roaming?
Telekomy zostały zmuszone do wprowadzenia aktualizacji taryf, by były zgodne z zasadą roam like at home, a jaki będzie miało to skutek dla rynku można było przewidzieć od samego początku. Ustawodawca przewidział jednak furtkę dla sieci, które na nowych przepisach będą tracić więcej niż 3 proc. swojej marży.