Oficjalna aplikacja do badania prędkości internetu w Polsce
Speedtest.pl wygrał konkurs UKE na oficjalną aplikację do badania prędkości internetu. Docelowo ma to być narzędzie do walki z czczymi obietnicami na umowach.
Urząd Komunikacji Elektronicznej już w listopadzie zeszłego roku zapowiadał, że chce stworzyć własną aplikację do mierzenia prędkości internetu. Właściwie chce może nie być najlepszym określeniem, takie rozwiązanie wymuszają nowe unijne przepisy.
Ma być rozliczenia dostawcy internetu z tego, co nam obiecał.
Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego dostawcy internetu stacjonarnego muszą informować w umowach o minimalnej, zwykle dostępnej i maksymalnej prędkości transmisji danych, a klient ma mieć możliwość rozliczenia ich z tego, co naobiecywali. W praktyce ma to skutkować możliwością dochodzenia roszczeń, jeśli okaże się, że zapisane w umowie liczby były wzięte z powietrza.
Żeby móc się odwołać, trzeba dysponować wiarygodnym pomiarem, który udowodni, że wcale ten nasz internet nie jest taki szybki, jak nam to obiecano. UKE ogłosiło konkurs na dostawcę aplikacji, która dostarczy takich danych.
W mrożącym krew w żyłach wyścigu Speedtest.pl wygrał konkurs UKE.
W szranki stanęły całe dwie firmy. Wygrał Speedtest.pl, a dokładniej właściciel serwisu, czyli spółka V-Speed. Pod uwagę brane były kryteria:
- doświadczenie;
- wygląd i funkcjonalność serwisu internetowego;
- wygląd i funkcjonalność aplikacji;
- funkcjonalności dodatkowe;
- zakres danych udostępnianych Prezesowi UKE.
Może i nie wiemy, jak nowa aplikacja będzie działać, ale przynajmniej powinna być ładna.
Nadal jest więcej pytań dotyczących aplikacji niż odpowiedzi.
Firma musi jeszcze zaprezentować konkretne narzędzie, które ma stać się młotem na niesłownych dostawców internetu. Na razie wiadomo jedynie, że system będzie się składał z darmowego serwisu internetowego i „aplikacji na komputery stacjonarne (np. desktop, laptop)”. Serio. Kiedy narzędzie będzie gotowe, dostanie 2-letni certyfikat od UKE. Aplikacja ma być dostępna dla każdego za darmo.
Pytań odnośnie wiarygodność tego testu i jego bronienia się jako dowodu przeciwko operatorowi jest cała masa. Z odpowiedziami jest dużo gorzej. Przyznaję, że ciekawi mnie, jak to będzie działało w praktyce. Nie mogę się doczekać pierwszych starć operatorzy kontra klienci, stawiam dolary przeciwko orzechom, że ci drudzy będą się bronić wskazując na niemiarodajną metodę pomiarów.