Czystka w Google Chrome. Z przeglądarki znikną wszystkie rozszerzenia, które kopią kryptowaluty
Śmiejcie się ze mnie, że jestem dziadkiem i żyję w średniowieczu, ale nie mam aplikacji banku na moim tokenie - smartfonie. I nie korzystam z rozszerzeń w przeglądarce od banku - bo nie ufam.
Czy mobilna bankowość jest bezpieczna? Podobno tak, ale ja mimo wszystko wolę ufać moim prymitywnym instynktom. Pewnego dnia usłyszę historię pewnej feralnej aplikacji, wielu wycieków i będę się cieszył, że w pewnych sprawach nie byłem aż tak postępowy, jak na blogera technologicznego przystało.
Było kiedyś rozszerzenie do Google Chrome, za które dałbym sobie rękę uciąć.
I dziś bym, kuźwa, nie miał ręki. Tymczasem Google potwierdza moje geriatryczne obawy i sam postanowił przewietrzyć nieco swój sklep z rozszerzeniami do najpopularniejszej przeglądarki świata.
Tym razem chodzi o naruszenie prywatności czy keyloggery, a o... kopanie kryptowalut. Tak jest - instalowaliśmy sobie jakieś fajne rozszerzenie, a to następnie w sposób całkiem bezczelny zaczynało wykorzystywać nasz komputer i nasz prąd, w celu kopania kryptowalut.
To popularne w ostatnich miesiącach zagadnienie atakowało nas jako wirusy, kody osadzone w treści czasem nawet bardzo znanych i prestiżowych stron www, a tutaj okazuje się, że również w licencjonowanym sklepie Chrome z rozszerzeniami mogliśmy natrafić na kawałki kodu, które wcale nie z takich czysto dobrodusznych pobudek, zamieniały nasz komputer w niemal rozgrzaną do czerwoności koparkę.
Google usuwa koparki bitcoinów z dodatków do Chrome.
Google dotąd pozwalał egzystować tym wtyczkom, które kopią kryptowaluty w granicach przyzwoitości i przede wszystkim najpierw informują o tym fakcie użytkownika. Rzecz w tym, że 90 proc. dodatków do Chrome tego nie robiło, dlatego będą musiały odejść. Od teraz sklep z dodatkami do Chrome nie akceptuje już dodatków, które kopią kryptowaluty, a całkowita czystka już istniejących rozszerzeń tego typu nastąpi w lipcu.
Tak zupełnie prywatnie jestem pod wielkim wrażeniem, że autorzy tego typu rozszerzeniowych koparek kryptowalut znaleźli jakieś zasoby komputera, których Chrome zdołał nie wykorzystać. Może w Google powinni ich zatrudnić?