Gazeta.pl ma nowy layout, choć pewnie nie wszyscy go zobaczycie
W okolicach 2005 roku, wspominałem o tym ostatnio przy okazji artykułu o Interia.pl, Gazeta.pl postanowiła na poważnie włączyć się do rywalizacji z dużymi portalami.
To, co wtedy przedstawili, było w mojej ocenie cudowne. To był najprzyjemniejszy w obsłudze i najładniejszy w szacie graficznej, duży portal, jaki kiedykolwiek widziałem. Wtedy polubiłem ten serwis, zacząłem na niego zaglądać w miarę regularnie i tak mi zostało do dziś.
Moje problemy z gazeta.pl
To już blisko 13 lat razem, chociaż oczywiście po drodze kilkukrotnie zżymałem się na serwis z powodu jego zawartości merytorycznej. Od paru tygodni na przykład, strona bombarduje mnie jakimiś pamiętnikami młodego komunisty, przez które tak naprawdę nie wiem, czy jeszcze jestem na Gazeta.pl, czy to już Sputnik albo Trybuna Ludu.
Swego czasu byli chorzy (podobnie jak Newsweek), gdy na pierwszej stronie nie było przedziwnych kombinacji pedofilii w Kościele i Roberta Lewandowskiego. Prawicowe media budowały w tym czasie skrzętnie wykorzystaną po latach narrację m.in. Polski w ruinie, podczas gdy media głównego nurtu realizowały sobie na spokojnie misję „koloratka”. Do dziś słyszę, jak się z tego śmieją, gdy przechodzę obok pobliskiej zakrystii.
Krzysztof Stanowski z weszlo.com pięknie żegnał śp. Pawła Zarzecznego. Opowiadał m.in. o tym jak Zarzeczny potrafił z rękawa sypać anegdotami i historiami, po drodze mógł pomylić wszystkie wydarzenia, podstawić zupełnie nie te nazwiska piłkarzy, co trzeba, ale to nie było istotne, bo najważniejszy był morał. Dokładnie takim medium są Wysokie Obcasy, co zresztą udzielało się również na przestrzeni lat samej Gazeta.pl czy dość silnie powiązanej z nią Gazety Wyborczej. Potrafiły tworzyć bulwersujące historie, byle tylko naświetlić jakiś problem społeczny. Z reguły „problem”.
Pamiętacie gościa, który na jakiś marsz wysmarował się czarną farbą i przebrał za rodowitego mieszkańca Kongo, tylko po to, żeby udowodnić, że Polacy są rasistami? Wprawdzie za tym (swoją drogą jednym z najbardziej rasistowskich, jakie widziałem), debilnym happeningiem stał redaktor Gazety Wyborczej, ale Gazeta.pl ma bardzo spore naleciałości tego nurtu. Taki troszkę światowej lewicy portret własny.
Mój brak problemów z Gazeta.pl
Pomimo tych wszystkich zjawisk, każdego ranka odpowiadam sobie na pytanie czy wolę słuchać Ryszarda Bugaja i Rafała Ziemkiewicza, bo wszystkich tych państwa twarz ma Gazeta.pl (choć w nierównomiernie rozłożonych proporcjach), czy jednak Magdę Mołek, do której mógłbym porównać Interię. Gazeta.pl robi atrakcyjny, polaryzujący portal, z bardzo dobrym działem sportowym i tym wyróżnia się na tle konkurentów. W tym zalewie często ideologicznej propagandy, mimo wszystko czasem pojawia się jakaś myśl przewodnia.
Mało który portal może to o sobie powiedzieć. Takim miejscem miało być natemat.pl, stąd przez lata moja złość na projekt Tomasza Lisa, ponieważ dziś nie widzę tam felietonów polskich autorytetów. Zamiast nich anonimowy autor przepisuje z sieci nawet 8 newsów dziennie na tematy od opieki nad dzieckiem, przez motoryzację po grę na giełdzie. Taki Da Vinci, a jednak nie chce mi się go czytać...
Po co portalowi Gazeta.pl nowy layout?
Nowy layout Gazeta.pl dostępny jest dla wybranego grona użytkowników. W naszej redakcji była to szanowna małżonka redaktora naczelnego. Swoją drogą, jeśli Pani Katarzyna wie, że Gazeta.pl ma na jej komputerze nowy layout i niezwłocznie zgłasza to mężowi, to mamy dowód, że Przemek swój rodzinny, sosnowiecki startup rozwija prawidłowo.
Podziwiam go na screenach i... Szczerze? Pierwsze wrażenie? „Gazeta.pl odpuszcza”. Ten szablon wygląda troszkę jak nagły - choć bardziej metaforycznie, niż realnie - powrót do 2004 roku, a portal zarzuca pomysł bycia medium głównego nurtu. To oczywiście tylko odczucia odbiegające zapewne nieco od faktycznych ambicji, ale całość wygląda jakoś tak podejrzanie kameralnie, jakoś tak... No nie wiem, sami napiszcie co o tym sądzicie w komentarzach.
Oczywiście już po odrzuceniu pierwszych, emocjonalnych wrażeń, dostrzegamy tutaj próbę uporządkowania strony głównej po ostatnim redesignie. Widzicie, ja to trochę z perspektywy wydawcy Bezprawnika rozumiem. Najpierw Przemysław Śmit rysuje arcydzieło w Photoshopie, potem Agnieszka i Maciej Palmowscy ze Spiders.Agency tną ten ten layout w... tym, w czym się tnie layouty (Notatniku?), a potem przychodzi życie i nagle okazuje się, że czytelnicy wolą klikać tu i tu, tu nie przewijają, tu reklamodawca chce żeby mu zrobić sekcję, po drodze nagle zrobiło się modne zarabianie na prowizjach z Amazonu i dobrze by było promować lampki biurowe... I po paru latach, mamy taki wizualny harmider. Że już o „kodzie”, bo się na nim nie znam, nie wspomnę.
Redesign portalu często jest więc nie tyle próbą nadgonienia najnowszych trendów w webdesignie (mam delikatne wrażenie, że nowa Gazeta.pl na tle takiego Onetu się pod tym względem wręcz uwstecznia), co po prostu uporządkowania struktury.
Czego uczy nas nowy layout Gazeta.pl
Pierwsze skojarzenia to oczywiście debiut nowej Wirtualnej Polski sprzed kilku lat, która chciała zrobić całkowicie kafelkowy portal i raz na zawsze zabić kolumny niebieskich linków. By dorabiać je na tempo, po dosłownie kilku dniach. Bo takie czytelnicy portali mają przyzwyczajenia. Gazeta.pl się na błędach konkurencji uczy i z linków nie rezygnuje.
Lewa, a więc dominująca kolumna serwisu, promująca zwyczajowo najważniejsze teksty, ma bardzo gazetowy layout. Zrezygnowano, przynajmniej w projektach ukazujących się żonie naczelnego, z wielkiego, promowanego boksu z polecanymi wydarzeniami z kategorii „pilne” - został on ograniczony do tradycyjnego pola, tylko wyróżnionego kolorystycznie. Ciekawe, czy to wystarczy.
Na komputerach kolumna z polecanymi dzieli się aż na trzy mniejsze kolumny, co pozwala od razu wyeksponować znacznie więcej treści. Moim zdaniem to dobry zabieg, ponieważ ja na przykład mam tak, że nie scrolluję. Raczej połykam to, co jest na pierwszym planie, a skoro Marcin Gadziński uznał to za niegodne „jedynki”, to widocznie nie jest też godne mojej uwagi.
Na starej Gazeta.pl na dzień dobry widzę dziś 7 tekstów i film (gdyby gdzieś się paliło - pewnie widziałbym tych tekstów jeszcze mniej, kosztem wielkiego boksa). Nowa to aż 9 promowanych od razu treści. Oczywiście nie da się ukryć, że w tak bardzo niepriorytetyzującym układzie serwisu, łatwiej będzie sprzedawać „ulubione buty Roberta Lewandowskiego”.
Tytuły poszczególnych działów, np. Sport czy Wiadomości są zaakcentowane kolorkiem. Wyjątkowo paskudny pomysł, fatalnie to wygląda.
Ocenianie szaty graficznej i zmian w UX portalu na podstawie projektu, który wypuszczono tylko wybranym użytkownikom, może być karkołomne. Po pierwsze - ten projekt może nigdy nie trafić do masowego odbiorcy. Po drugie - to tak, jakby oceniać jak prowadzi się jakiś chłopak lub dziewczyna, wracając w kościele od konfesjonału. Nie, nie, to tak nie działa - teraz nowy layout Gazeta.pl zbrukają swoimi nawykami użytkownicy i dopiero za kilka miesięcy poznamy ostateczny efekt tych prac.