Chciałem mieć namiastkę Maca. Niestety, iA Writer na Windows 10 to bezużyteczny program
Chciałem mieć namiastkę Maca na moim komputerze z Windowsem. Zainstalować mój ulubiony program do pisania z czasów, gdy głównym komputerem do pracy pozostawał dla mnie MacBook Air. Niestety, iA Writer na Windows 10 to ponury żart.
Pomimo tego, co pisałem po starcie kuriozalnej kampanii na Kickstarterze, złamałem się i wpłaciłem na iA Writera. Przelałem 20 dol. i czekałem na możliwość pobrania programu.
Twórcom z ledwością udało się przekroczyć próg niezbędny do realizacji projektu, więc zdawałem sobie sprawę, iż otrzymam produkt wybrakowany. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo.
iA Writer na Windows 10 to program praktycznie bezużyteczny.
Ideą iA Writera od zawsze był cyfrowy minimalizm. Pisanie bez rozpraszania. W przypadku wersji na Windows 10 twórcy osiągnęli jednak kompletne ekstremum, oddając w ręce kupujących program potrafiący niewiele więcej od systemowego Notatnika.
Z rzeczy, za które pokochałem iA Writera na Macu, zostało tylko kilka elementów.
- „Focus”, czyli podświetlenie tylko zdania/akapitu nad którym aktualnie pracujemy wraz z typewriter scrolling, czyli symulacją przewijania kartki w maszynie do pisania:
- Licznik słów z wyznacznikiem celu:
- Prostota markdownu z podglądem publikacji (który niestety nie zawsze działa i źle obsługuje polskie czcionki):
Niestety, iA Writer jest w tej chwili bezużyteczny. Przynajmniej dla kogoś, kto zarabia na życie pisaniem. Nie tylko ze względu na ograniczone możliwości.
iA Writer potrafi pisać. I to tyle.
Jako że twórcy nie przekroczyli dodatkowych progów finansowania, w iA Writer na Windows 10 otworzymy wyłącznie pliki .txt i markdown. Gotowy tekst możemy wyeksportować co najwyżej do HTML lub PDF. Próba otworzenia pliku .docx kończy się tak…
iA Writer nie ma też systemowej autokorekty w języku polskim (choć na Macu jakoś potrafi korzystać z systemowego słownika) i – co jest zwyczajnie kpiną – nie można w nim zapisać pliku w chmurze.
Na co dzień notorycznie przesiadam się między dwoma komputerami i telefonem z Androidem. Na każdym z nich jest iA Writer. Niestety, nie mogę wygodnie kontynuować pracy na dowolnym urządzeniu, jak mogłem to robić na macOS.
Najgorsze jest jednak to, jak niestabilny jest iA Writer.
Tego tekstu nie piszę w iA Writer. Piszę go w Wordzie, bo tu przynajmniej mam pewność, że nic, co napiszę, nie zniknie po zamknięciu programu, a w razie błędu będę mógł tekst odzyskać.
iA Writer na Windows 10 w swojej wczesnej wersji jest tak niestabilny, że nie mogę mu zaufać w kwestii zawodowego pisania.
Przez ostatni tydzień program otrzymał już dwie aktualizacje, ale nadal zdarza mu się po prostu wyłączyć w trakcie pracy (bez komunikatu błędu, ot tak) nie zapisawszy postępu. Kilkukrotnie zdarzyło mi się też uruchomić program, w którym spodziewałem się zastać ostatnio pisany tekst, a tam… biała plama. Nic. Tekst zniknął. A że iA Writer na Windows 10 nie ma opcji wersjonowania, strata jest nie do odzyskania.
Tak jak na Maca polecam iA Writer każdemu, tak na Windows 10 nie mogę go polecić nikomu.
Nieważne, czy piszesz zawodowo czy hobbystycznie – nie kupuj iA Writer na Windows 10. Nie teraz. Może za kilka lat, gdy twórcy wyrównają możliwości wersji programu na obydwa systemy, będzie to miało sens. Ale dziś iA Writer nie robi nic prócz zajmowania miejsca na dysku.
Tym, którzy już go kupili – w tym mnie – pozostaje przełknąć gorzką żółć rozczarowania. Powiem bez ogródek: jeśli chodzi o oprogramowanie, było to najgorzej wydane 20 dol. mojego życia.