REKLAMA

To koniec legendy polskiego internetu. Digart.pl od dziś jest tylko wspomnieniem

Nadszedł ten dzień. Onet zamknął serwis Digart.pl, prawdziwą legendę polskiego internetu.

digart
REKLAMA
REKLAMA

W połowie ubiegłego roku Onet zapowiedział, że zamierza zamknąć serwis Digart.pl do końca roku. Ostatecznie Digart pożył miesiąc dłużej, ale nadszedł jego kres. Z dniem 1. lutego strona przestała istnieć, a po wejściu na jej adres widzimy błąd 404.

Digart.pl powstał w 2002 roku. To historia polskiego internetu.

Wiele osób pamiętających Digarta z jego najlepszych lat może się dziwić, że serwis przetrwał tak długo. Garstka największych zapaleńców korzystała z Digarta do dziś, ale dla większości z nas  Digart.pl jest już tylko sentymentalnym wspomnieniem. W międzyczasie przerzuciliśmy się na Instagrama, Facebooka, Artstationa, 500px.com, czy np. na Behance'a.

digart

Począwszy od 2002 roku, kiedy powstał Digart, było to miejsce w sieci zrzeszające fotografów, grafików, a później także poetów i pisarzy. O wyjątkowości świadczyło to, że serwis był nasz, polski, ze społecznością, która rozumiała realia rynku i która potrafiła pomagać sobie nawzajem.

Digart był trampoliną dla wielu nazwisk, które dziś są światowymi (lub przynajmniej polskimi) sławami w dziedzinie fotografii lub grafiki. Dla mnie to miejsce wyjątkowe, bo to właśnie dzięki Digartowi zarobiłem moje pierwsze pieniądze w internecie na projektowaniu grafik i logotypów. Gdyby nie Digart, być może nigdy nie nauczyłbym się Photoshopa.

Serwis miał też niestety drugą twarz. Był znany z tzw. kółek wzajemnej adoracji, które zupełnie zaburzały obraz tego, który autor jest dobry, a który jest po prostu popularny. Miał setki, czy wręcz tysiące prac zupełnie amatorskich i zwyczajnie słabych technicznie. Miał też kontrowersyjną, często niesprawiedliwą i zbyt nadgorliwą moderację. Serwis zawsze miał też kompleks swojego starszego brata, pierwowzoru ze Stanów - DeviantArt.com.

Digart.pl był dokładnie taki, jak cały internet na początki XXI.

Był miejscami toporny, brzydki, zabugowany, ale jednocześnie potrafił być piekielnie angażujący. W międzyczasie dorośliśmy my, dorósł też cały internet. Digart niestety za tymi zmianami nie nadążył i ewoluował zdecydowanie za wolno.

REKLAMA

Dziś, w dobie gdy właściciele serwisów społecznościowych dosłownie rządzą internetem, konkurencja z nimi jest niebywale trudna. I choć amerykański DeviantArt poradził sobie i - lepiej lub gorzej - funkcjonuje do dziś, tak polski rynek okazał się za mały, by prowadzić Digarta z sukcesami.

Decyzja o zamknięciu Digarta jest słuszna. Próby reanimacji w dzisiejszych realiach raczej na pewno skończyłyby się fiaskiem, dlatego dobrze, że Onet wyciągnął wtyczkę. Miejsce Digarta jest w naszej pamięci. Zawdzięczam mu dużo i mam wielką satysfakcję, że mogłem śledzić ten projekt w latach jego największej świetności. Dzięki, Digarcie!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA