REKLAMA

Z Polski znikną świerki, a ludzkość będzie się biła o wodę. To nas czeka, gdy temperatura wzrośnie o 2 stopnie

Wielu ludzi nadal uważa, że cała ta zmiana klimatu na naszej planecie to w gruncie rzeczy nic wielkiego. Naukowcy prognozują, że do 2100 r. średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 2 st. C. 2 stopnie nie brzmią strasznie, prawda?

co sie stanie temperatura wzrosnie o 2 stopnie celsjusza
REKLAMA

Niewiele osób rozumie w pełni te konsekwencje. Do tego informacje na temat globalnego ocieplenia są bardzo często bagatelizowane. Z różnych powodów. Zmiany, które musiałby przejść światowy przemysł, żeby ograniczyć emisję gazów cieplarnianych do zalecanych poziomów, kosztują fortunę.

REKLAMA

Niektórzy ostrzegają nawet, że nadmierne inwestycje w ochronę klimatu mogłyby zapoczątkować kolejny, światowy kryzys ekonomiczny. A tego przecież nie chcemy. Niestety, wiele badań publikowanych przez międzynarodowe grono naukowe wskazuje, że czeka nas znacznie większy kryzys. Klimatyczny.

Co się stanie, jeśli średnia temperatura wzrośnie o 2 stopnie Celsjusza?

Zacznijmy od naszego podwórka - Polski. Średnia temperatura powietrza w Polsce wynosi obecnie 7 st. C. Granica zasięgu występowania świerków pospolitych w Polsce pokrywa się w dużym stopniu z linią łączącą punkty o średniej temperaturze powietrza wynoszącej właśnie 7 st. C. Świerki występują najczęściej na obszarach poniżej tej temperatury. W cieplejszych miejscach nie rosną.

Świerk pospolity ostatnio był na językach wszystkich zainteresowanych sprawą Puszczy Białowieskiej, gdzie ten gatunek drzewa został zaatakowany przez kornika drukarza. Zobaczcie, ile energii włożyli Polacy w protesty przeciwko jego wycince. Jeśli nie zatrzymamy wzrostu średniej temperatury, cała ta sprawa przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie. Świerki po prostu znikną. Właśnie przez te dodatkowe 2 st. C.

Ten świetny przykład podał Dr Wojciech Szymalski, Prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju. Ekspert w swojej dziedzinie. Wiecie, co jeszcze powiedział? Że nauka nie ma zielonego (nomen omen) pojęcia, ile jeszcze takich punktów krytycznych jak ten z naszym świerkiem pospolitym występuje na Ziemi.

Globalne zmiany nie wróżą nic dobrego.

W 2016 r. naukowcy z European Geosciences Union przygotowali raport, w którym wskazują największe zagrożenia, jakie niosą za sobą te dwa dodatkowe st. C. Pierwszą, bardzo ważną sprawą, jest oczywiście poziom oceanów. 2 stopnie „w górę" oznaczają wzrost poziomu wody morskiej o 50 cm. Pół metra to w sumie niewiele, prawda? Nieprawda.

Podnoszenie się poziomu oceanów sprawi, że w obrębie samych Stanów Zjednoczonych swoje miejsce zamieszkania będzie musiało zmienić 13 mln osób. Tak wynika z badań, które przeprowadził Mathew E. Hauer z Uniwersytetu Georgii. Tak duża migracja nie rozłoży się oczywiście równomiernie. Mam nadzieję, że nie muszę wam tłumaczyć, jaki skutek będzie miało pojawienie się ogromnej liczby klimatycznych uchodźców w miastach, które nie są na to kompletnie przygotowane?

Wzrost średniej temperatury, oprócz podwyższonego poziomu morza oznacza też spore zmiany w dostępności wody pitnej. O ile tego życiodajnego płynu przybędzie w miejscach położonych na dużej wysokości, o tyle w Indiach, Afryce Wschodniej i w strefie podzwrotnikowej zasoby wodny pitnej mogą zmniejszyć się nawet o jedną trzecią.

Konsekwencje tej zmiany byłyby koszmarne. Rajendra Singh, zajmujący się niedoborami wody pitnej w Indiach, bardzo poważnie stwierdził, że w III Wojnie Światowej będziemy walczyć o wodę.

Niedobory wody odbiją się na hodowli roślin i zwierząt. Wzrost średniej temperatury o 2 st. C. będzie miał ogromny wpływ na naszą dietę. Zaczniemy uprawiać znacznie więcej ryżu i soi, ograniczając przy tym hodowlę kukurydzy i pszenicy. Mówimy oczywiście o regionach, w których nie zacznie brakować wody. Bez niej nie ma przecież mowy o jakiejkolwiek uprawie zbóż i roślin.

Globalne ocieplenie i efekt kuli śniegowej.

Kolejna „duża zmiana" dotyczy morskich ekosystemów. European Geosciences Union przewiduje, że wzrost średniej temperatury o 2 st. C. oznacza koniec dla 99 proc. raf koralowych na całym świecie. Oznacza to kompletne przemodelowanie ekosystemów dla 9 mln różnych organizmów występujących w wodzie morskiej.

Zagłada raf koralowych nie jest naszym jedynym problemem. Wzrost temperatury oznacza zmniejszenie się poziomu tlenu w wodzie morskiej, co z kolei spowoduje powiększenie się tzw. „martwych stref". Strefy te nie do końca są martwe, ponieważ zamieszkują je bakterie beztlenowe. Bakterie siarkowe na przykład. Nie dość, że uwielbiają martwe strefy w oceanie, to ich głównym zajęciem jest produkcja siarkowodoru na masową skalę.

Jak na ironię, siarkowodór to kolejny gaz cieplarniany. Najgorsze jest to, że większość z nas nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji, które spowodują te „mało ważne" zmiany w klimacie. I zaraz pod tym tekstem przeczytam kilkanaście komentarzy o tym, że zmiana klimatu to naturalny proces, występujący na Ziemi od początku jej istnienia, więc nie musimy się tym zupełnie przejmować.

REKLAMA

Posługując się tą logiką rozumiem, że zjawiska masowego wymierania gatunków też są całkowicie naturalne i właściwie to nic się nie stanie, jeśli nasz gatunek w takim zjawisku weźmie udział?

Obecnie szanse na to, że do 2100 r. średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 2 st. C. wynoszą 95 proc.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA