Trudno było mi z niego wysiąść - pierwsza jazda Volvo XC60
Po tym, jak Volvo oficjalnie zaprezentowało drugą generację XC60 w marcu, nie mogłem się doczekać, żeby je przetestować. W końcu się udało.
Ciężko tu oczywiście mówić o pełnoprawnym teście. Razem z innymi dziennikarzami, miałem okazję pojeździć nowym XC60 zaledwie przez jeden dzień. Potraktujcie zatem ten tekst jako pierwsze wrażenia. Na prawdziwy test będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.
Zacznijmy od tego, jak prezentuje się nowe XC60 z zewnątrz.
Szwedzcy projektanci mieli do wykonania bardzo trudne zadanie. XC60 pierwszej generacji to jeden z najpopularniejszych SUV-ów, który na świecie sprzedał się w ponad milionie egzemplarzy. Taki wynik zobowiązuje. Jak zmienić drugą generację, tak żeby nic nie popsuć? Rozwiązaniem okazała się inspiracja serią 90.
I to gruntowna. Nowe XC60 została zbudowana na skalowanej platformie podwozia SPA. Pierwszym samochodem zbudowanym na tej architekturze był XC90. Nowa płyta oznacza również zmiany w wymiarach w stosunku do poprzednika. W porównaniu z pierwszą generacją, nowe XC60 jest o: 44 mm dłuższe, 11 mm szersze i o 57 mm niższe. Ma też o 2 cm mniejszy prześwit (21 cm) i o 91 mm zwiększony rozstaw osi.
Na pewno zdążyliście zauważyć też nowe światła. Charakterystyczny „Młot Thora” z XC90 musiał spodobać się nie tylko mi, skoro Szwedzi postanowili wydłużyć jego rękojeść, tak aby wychodziła poza obręb przedniego reflektora. Z tyłu z kolei znajdziemy prawie identyczne światła, jak te montowane w V90.
Niektórzy zapewne będą narzekać, że XC60 aż za bardzo przypomina z zewnątrz XC90. Ja uważam wręcz odwrotnie. Volvo zaprojektowało bardzo ładną, lekko agresywną bryłę, w swoim stylu. Jedyna rzecz, która nie przypadła mi do gustu to koła. Ja wiem, że im większa felga, tym ładniejsza, ale wszystkie modele udostępnione nam przez polski oddział Volvo miały niskoprofilowe opony założone na ponad 20-calowe felgi.
Wygląda to oczywiście wspaniale, ale jest kompletnie niepraktyczne i podejrzewam, że bardzo szybko można takie cuda uszkodzić. Szczególnie na polskich drogach.
Środek też nie jest żadną rewolucją. Nie musi.
W zasadzie to oprócz kilku drobnych detali, wsiadając do nowego XC60 zobaczycie to samo, co w v90 i s90. Czy to źle? Absolutnie nie. Skóra, naturalne drewno, chrom i wysokiej jakości tworzywa sztuczne (nic nie skrzypi, nic nie lata – sprawdzałem) tworzą miłą dla oka kompozycję. Pozytywne wrażenia potęguje na pewno sam komfort jazdy.
Żaden pasażer (zakładając, że jedziemy w 4 osoby), ani kierowca nie mogą narzekać na brak miejsca. Nawet przy maksymalnym odsunięciu przedniego fotela, z tyłu nadal jest wygodnie. Co prawda nie wiem, ile trzeba mieć wzrostu, żeby prowadzić XC60 w takiej pozycji, ale podejrzewam, że nawet zawodnicy NBA nazwą ten samochód przestronnym.
Do tego dochodzi mocna klimatyzacja, podgrzewanie przednich foteli i kanapy z tyłu oraz rewelacyjna funkcja masażu (dostępna tylko dla podróżujących z przodu). Człowiek nawet po całym dniu spędzonym w nowym XC60 wychodzi z niego wypoczęty i zadowolony. I o to chyba chodziło.
Na system infotainment również nie mogłem narzekać.
W nowym XC60 pojawił się nowy, 9-calowy panel dotykowy. Do tego Volvo zmieniło odrobinę interfejs dotykowy, powiększając poszczególne ikony przycisków, tak aby łatwiej było w nie trafić. Całość jest bardzo responsywna i wygodna na tyle, na ile wygodna może być zmiana jakichkolwiek ustawień na panelu dotykowym podczas jazdy. Zmiana ustawień klimatyzacji przez kierowcę wymaga jednak oderwania wzroku od przedniej szyby. A, że w moim przypadku zmiana temperatury jest drugą najczęściej wykonywaną czynnością w samochodzie, wolałbym jednak żeby Szwedzi dodali fizyczne przyciski do sterowania klimatyzacją.
Na szczęście oszczędzono pokrętło głośności i przyciski do sterowania audio. A za audio nowe XC60 trzeba pochwalić. Zamontowany w samochodzie system Bowers&Wilkins to 14 głośników, 1 zintegrowany subwoofer i całkowita moc 1100 W. W połączeniu ze świetnym wyciszeniem wnętrza, ciężko o lepszą jakość dźwięku oferowaną w samochodzie.
Dziwi mnie jedynie brak jakiegokolwiek, wbudowanego equilizera. Nie twierdzę, że jego brak przekłada się na tragiczną jakość dźwięku. Po prostu kupując samochód tej klasy chciałbym dodatkowo jeszcze dopasować sobie ustawienia audio pod siebie (de gustibus, etc.).
Autonomiczne systemy bezpieczeństwa i wspomagania kierowcy starają się jak mogą.
Przedkolizyjne napinanie pasów, automatyczne omijanie przeszkód, wykrywanie zwierząt wybiegających na drogę, monitorowanie martwego pola, automatyczna ucieczka przed kolizją czołową. Volvo ma obsesję na punkcie bezpieczeństwa. Tak, obsesję. Jej efektem ubocznym są dwa pierwsze miejsca w rankingu Euro NCAP. I stawiam diamenty przeciw orzechom, że za sprawą XC60, za chwilę będą to trzy pierwsze miejsca.
Tu nawet fotele wyposażono w układ amortyzujący kręgosłup kierowcy i pasażera podróżującego z przodu podczas kolizji. Coraz poważniej zaczynam traktować deklarację Håkana Samuelssona o tym, że od 2020 r. żaden człowiek, biorący udział w wypadku samochodowym na pokładzie auta Volvo, nie ma prawa zginąć.
Do 2020 r. zostały jeszcze 3 lata i skłamałbym, gdybym powiedział, że do tego czasu Szwedzi mogą sobie spocząć na laurach. Nie mogą. Autonomicznym systemom w XC60 jeszcze trochę do ideału brakuje. Automatyczne hamowanie przed pojazdem z przodu? Nie zawsze działa. Samochód jadący z naprzeciwka, na wąskiej jednopasmówce jedzie bliżej środka jezdni? Volvo wyda sygnał ostrzegawczy. Zresztą sam producent podkreśla, że te wszystkie systemy to „ostatnia deska ratunku” i kierowca nadal ma skupiać się na drodze podczas jazdy.
Mógłbym też skrytykować system Pilot Assist 2.0, który w połączeniu z adaptacyjnym tempomatem potrafi wyręczyć nas, jeśli chodzi o prowadzenie auta. Kierowca, ze względów bezpieczeństwa, musi jedynie trzymać rękę na kierownicy. System ten co chwila się gubił, ale trudno mieć o to jakiekolwiek pretensje do Volvo.
Oznaczenia na polskich drogach potrafią zmylić nawet ludzkiego kierowcę, więc trudno mieć większe wymagania w stosunku do maszyny. Jadąc dobrze oznaczoną, równą autostradą zapewne system działałby idealnie. W Warszawie i przylegających do niej miejscowościach niestety trzeba było zrezygnować z tego luksusu.
Z wyborem wersji silnikowej poczekałbym na hybrydę.
Wszystkie dostępne obecnie wersje silnikowe XC60, zarówno benzynowe jak i wysokoprężne opierają się na dwulitrowych konstrukcjach. Najmocniejsza opcja, czyli benzynowa T6 z zamontowaną turbiną i kompresorem ma 320 KM i od 0 do 100 km/h rozpędza się w 5,9 s. Jeździłem też nieco wolniejszą wersją T5 (254 KM). Obie oferowane są z automatyczną, ośmiobiegową skrzynią AISIN. Manualna oferowana będzie tylko w wersjach z silnikiem wysokoprężnym (D3 i D4). W przypadku wersji benzynowych, mam wrażenie, że dwulitrowa, rzędowa czwórka to trochę za mała pojemność.
Mała pojemność silnika rekompensowana jest dość częstą redukcją biegów i wchodzeniem na wysokie obroty. Nawet jeśli nie planowaliśmy kickdownu. Być może to kwestia tego, że jeździłem XC60 zaledwie jeden dzień, ale miałem nieodparte wrażenie, że o wiele przyjemniej jeździłoby się, gdyby Szwedzi wsadzili pod maskę coś większego.
Dlatego też osobiście chyba poczekałbym, aż do sprzedaży trafi wersja hybrydowa T8 o łącznej mocy 407 KM. Podejrzewam, że ta agresywna redukcja biegów nie występowałaby w niej aż tak często. Niewykluczone też, że gdybym dostał XC60 na kilka dni, wyczułbym pedał gazu na tyle, żeby w ogóle przestać narzekać na dwulitrowy silnik.
Wybrałbym też mniejsze felgi.
22 cale z niskoprofilową oponą wyglądają wspaniale. Ale są cholernie niepraktyczne i wpływają negatywnie na komfort jazdy. Nawet w trybie Comfort, niski profil gumy sprawiał, że samochód był bardziej sztywny, niż powinien. Nie mówimy tu w końcu o jakiejś małej wyścigówce, tylko o rodzinnym, wygodnym i przestronnym SUV-ie.
Pomijam już kwestię tego, że tak ogromna felga na tak niskiej oponie narażona jest o wiele bardziej na wszelkiej maści uszkodzenia mechaniczne. A że nasze polskie drogi nie są najlepsze na świecie, nie wróżyłbym jej zbyt długiej kariery, jeśli chodzi o jazdę po Polsce.
Podsumowując XC60: moje pierwsze wrażenia były jak najbardziej pozytywne.
Druga generacja Volvo XC60 to bardzo udany projekt. Zaprojektowana ze smakiem bryła, przestronne, wygodne i funkcjonalne wnętrze oraz nowe systemy bezpieczeństwa sprawiają, że szwedzkim SUV-em jeździ się bardzo przyjemnie. Nawet po całodniowej trasie człowiek wysiada z niego zrelaksowany i wypoczęty.
A o to w samochodach tego typu przecież chodzi. Nadal uważam, że dwulitrowy silnik jest odrobinę za mały i Volvo przesadza trochę z downsizingiem. Ale decyzja ta wynika zapewne ze szczegółowej analizy rynku. Poprzednia generacja XC60 sprzedała się w ponad milionie egzemplarzy, więc Volvo zapewne wie, co robi.
Szkoda tylko, że nie dostałem XC60 na dłużej. Ten samochód aż się prosi o to, żeby zabrać go na jakąś dłuższą przejażdżkę po autostradzie.