To już nie jest "zabójca flagowców". To coś więcej. Oto nowy OnePlus 5
Co tam iPhone 8. Prawdziwi zapaleńcy technologiczni dzisiaj ślinią się sprzed monitorów do nowej generacji smartfona, który od lat kradnie im serca. Oto OnePlus 5.
W świecie urządzeń mobilnych z Androidem nie istnieje lepszy synonim stosunku ceny do jakości, niż OnePlus. Choć firma istnieje niespełna pół dekady, zdążyła już solidnie wzburzyć wodę na zastygłym rynku, ustawicznie przesuwając granicę tego, jak dobry telefon można zaoferować za jak najmniejsze pieniądze.
Chińczykom zdarzały się mniejsze i większe wpadki; a to kulała dystrybucja (ktoś pamięta system zaproszeń?), a to nie trafiały akcje marketingowe (pokaż cycki, dam ci smartfon), a to pojawiały się problemy z realizacją zamówień. Pomijając jednak błędy wieku dziecięcego nie można odmówić OnePlus dwóch rzeczy – robią świetne smartfony i potrafią narobić dookoła nich szumu.
Nie inaczej jest w przypadku OnePlus 5.
Nowy flagowiec firmy to nie rewolucja, ale ewolucja. Ostatecznie już OnePlus 3 i 3T były smartfonami z tak wysokiej półki, że nie sposób było w nich wiele poprawić nie podnosząc jednocześnie ceny w odczuwalny sposób.
Nadal mamy do czynienia z piekielnie wydajnym urządzeniem, którego sercem jest topowy SoC Qualcomm Snapdragon 835 wspierany przez 6 GB pamięci operacyjnej i 64 GB pamięci flash... w słabszym wariancie. Mocniejsza wersja ma aż 8 GB RAM-u i aż 128 GB pamięci na dane.
Nadal mówimy też o telefonie z 5,5-calowym wyświetlaczem AMOLED i rozdzielczości Full HD, pokrytym szkłem 2,5D o zaokrąglonych krawędziach. Tym razem jednak ekran wspiera rozszerzony gamut DCI-P3, czyli taką samą przestrzeń barwną, jak produkty Apple.
Warte uwagi jest też zastosowanie Bluetooth 5 oraz superszybkiego, ceramicznego czytnika linii papilarnych, który ma odblokować urządzenie w około 0,2s. OnePlus 5, w przeciwieństwie do poprzedników, wspiera też aż 34 częstotliwości GSM, więc będzie działał w każdym rejonie świata.
Poprawiono też kilka drobiazgów, takich jak np. nowy motor wibracji, który ma być znacznie lepszy, niż w OnePlus 3T - to efekt feedbacku użytkowników.
Szkoda tylko, że ten ekran i potężne podzespoły upchnięto w obudowę, która łudząco przypomina „pewien” inny, bardzo popularny telefon…
Wyobrażam sobie proces decyzyjny. Twórcy na prezentacji powiedzieli, że potrzeba było 100 prób, by stworzyć taki kształt OnePlus 5. Rozmowa mogła wyglądać tak - "99 razy nam nie wyszło, więc... skopiujmy iPhone'a 7. Kto jest za?". Do tego na start OnePlus 5 dostępny będzie w dwóch kolorach - czarnym i... mniej czarnym. Tzn. szarym.
Trochę szkoda, bo świetny smartfon zamknięto w obudowie, która aż się prosi o wytknięcie palcami.
Żarty na bok. Taka a nie inna decyzja odnośnie designu wynika z dwóch powodów – pierwszy z nich to chęć optycznego wyszczuplenia urządzenia (mierzy ledwie 7,25 mm grubości) bez kompromisu po stronie akumulatora. I tak chociaż patrzymy na bardzo smukły telefon, w środku nadal znajdziemy ogniwo o pojemności 3300 mAh , które powinno wystarczyć na cały dzień pracy (również dzięki bardzo energooszczędnym komponentom i aktualizacji oprogramowania).
Kolejny raz mamy też do czynienia z superszybką technologią ładowania Dash Charging, która ładuje smartfon w takim tempie, że jest to po prostu nie fair względem podobnych rozwiązań konkurencji. Telefon ładuje się znacznie szybciej, niż porównywany na wizji Samsung Galaxy S8, nawet jeśli w międzyczasie korzystamy z telefonu.
Do tego OnePlus 5 podczas ładowania pozostaje chłodny, dzięki przeniesieniu zarządzania energią do ładowarki.
Drugi powód takiej a nie innej konstrukcji to oczywiście podwójny aparat. OnePlus wie, co było najsłabszym ogniwem poprzedniej konstrukcji.
Twórcy „zabójcy flagowców” przyznają wprost, że zdają sobie sprawę z tego, iż najsłabszym elementem OnePlus 3 był właśnie aparat. Ale tego błędu już nie powtórzą. OnePlus 5 ma zadowolić nie tylko pod względem wydajności i jakości wykonania, ale też rzucić fotograficzną rękawicę najpotężniejszym graczom na rynku. Aby to osiągnąć Chińczycy podjęli ścisłą współpracę z DxO Mark i Sony.
Ten pierwszy pomógł przy stworzeniu oprogramowania smart capture, które automatycznie dostosowuje przetwarzany obraz, odszumiając i poprawiając niedoskonałości.
Sony za to pomogło dopasować jeden z dwóch sensorów aparatu, ten o rozdzielczości 16 Mpix. W połączeniu z drugą matrycą 20 Mpix aparat w OnePlus 5 ma oferować niesamowite właściwości optyczne. Jeśli w codziennym użytkowaniu zdjęcia będą wyglądać tak dobrze, jak to, co zobaczyliśmy na prezentacji, mamy do czynienia z niesamowitym aparatem.
Producent obiecuje też superszybki autofocus, optyczny zoom i wspaniały bokeh, a także tryb profesjonalny, który nie ustępuje rywalom.
OnePlus 5 sporo nam obiecał. A już wywołanie Emily Ratajkowski na scenę i zachwalanie przy jej pomocy aparatu zdecydowanie zwiększyło nasz apetyt na... ten aparat, oczywiście.
Jeszcze więcej tlenu. Nowy Oxygen OS to wzór, jak robić nakładki na Androida.
Nowa wersja autorskiej nakładki na Androida od OnePlus nie zaskakuje, ale też nie musi. Już dotychczasowe jej iteracje były naładowane po brzegi użytecznymi funkcjami, zachowując jednocześnie estetykę czystego Androida i podobną płynność działania.
Największą nowością w nowej wersji Oxygen OS jest App priority - system automatycznie rozpoznaje, których aplikacji używamy najczęściej i optymalizuje zużycie energii oraz mocy obliczeniowej pod ich kątem. Z kolei najrzadziej używane aplikacje otrzymają najniższy priorytet, aby nie obciążać urządzenia.
Oxygen OS to także seria mniejszych usprawnień, które wespół z potężnymi podzespołami ma zapewnić bardzo płynną pracę urządzenia, zarówno przy skomplikowanych zadaniach, jak i podczas codziennej obsługi telefonu.
Nowa wersja systemu wprowadza też odświeżoną funkcję "Reading mode", która - podobnie jak np. iPad Pro - dostosowuje temperaturę barwną ekranu nie tylko do pory dnia, ale też do oświetlenia w pomieszczeniu.
Do tego dochodzą też niezliczone poprawki, które wynikają z odzewu fanów zarówno po stronie programu Beta, jak i forów internetowych, Reddita i innych kanałów komunikacji. Innymi słowy, OnePlus słucha użytkowników.
OnePlus 5 to najdroższy OnePlus w historii. Czy wciąż znajdą się na niego chętni?
Poprzedni „zabójcy flagowców” przyciągali konsumentów przede wszystkim stosunkiem jakości do ceny. Tym razem, choć jakość poszła w górę, wzwyż poszybowała i cena, którą trzeba za tę jakość zapłacić.
OnePlus 5 w wersji z 6 GB RAM i 64 GB pamięci flash kosztować będzie 499 Euro.
Nie znamy jeszcze ceny wariantu "premium", z 8 GB RAM-u i 128 GB pamięci flash. Stawiam jednak, że jego cena wyniesie ok 650 Euro. Dokładną kwotę powinniśmy poznać niebawem.
Wariant premium jeszcze bardziej zaskakuje ceną. Za wersję 8 GB i 128 GB pamięci flash zapłacimy ledwie... 559 Euro. To kapitalna cena za taką specyfikację.
Tradycyjnie już sprzęt nie będzie dostępny w polskiej dystrybucji, ale możemy zamówić go z wysyłką (i gwarancją) do naszego kraju bezpośrednio ze strony producenta.
Przez pierwszy tydzień smartfon dostępny będzie w limitowanych nakładach. Regularna sprzedaż ruszy 27 czerwca.
Z jednej strony można powiedzieć, że nowa cena to za dużo, jak na telefon, którego nie można ot tak kupić w sklepie z elektroniką. Z drugiej, to wciąż znacznie mniej, niż zahaczające o granicę absurdu ceny konkurencyjnych smartfonów z najwyższej półki.
Pamiętajmy też, że OnePlus to sprzęt dla bardzo świadomego odbiorcy. To telefon stworzony dla ludzi, którzy szukają najlepszej kombinacji wydajności, jakości i ceny, i są gotowi zaufać niekonwencjonalnie działającej firmie, by tę kombinację otrzymać.
To także ciekawa alternatywa dla urządzeń z głównego nurtu, a co za tym idzie, łakomy kąsek dla poszukujących wszelkiego rodzaju „inności”.
Chociaż OnePlus stawia coraz śmielsze kroki w kwestii dystrybucji stacjonarnej, pojawiając się w różnych miejscach świata ze sklepami typu pop-up, nijak ma się to do rozległej sieci tradycyjnej dystrybucji (choć w końcu firma doczekała się solidnej obsługi technicznej).
Innymi słowy, jeśli ktoś chce kupić OnePlus 5, sam musi wiedzieć, gdzie szukać. I jest też spora szansa, że jeśli ktoś chce kupić OnePlus 5, to po prostu to zrobi, nie zwracając uwagi na niewielki przyrost ceny względem poprzedniego modelu.