Microsoft w końcu da szansę Edge'owi na jaką ten zasługuje
Porzucenie Internet Explorera na rzecz zupełnie nowej przeglądarki wydawało się świetnym pomysłem. Niestety, popełniono pewien błąd. Edge nadal jest ciągnięty w dół przez system operacyjny, z którym jest związany. To rzekomo ma się zmienić przy okazji aktualizacji Redstone 3.
Gdy Microsoft ogłosił światu, że rezygnuje z dalszego rozwoju przeglądarki Internet Explorer na rzecz Microsoft Edge, świat zareagował z entuzjazmem. Bo choć Internet Explorer nadal był popularną przeglądarką na rynku, tak jego użytkownicy to albo osoby nie mające świadomości o istnieniu lepszych alternatyw, albo zmuszeni do jego wykorzystywania z uwagi na niestandardowe, firmowe aplikacje webowe działające wyłącznie na tej przeglądarce.
Edge nie jest jednak taki zupełnie nowy. Internet Explorer zawierał wiele całkiem nieźle napisanych modułów i te przetrwały transformację. Silnik renderujący EdgeHTML to bowiem stareńki, internetexplorerowy Trident. Tyle że bez całego zbędnego bagażu dla wcześniej wspomnianych starożytnych aplikacji.
Można więc stwierdzić, że Edge to w zasadzie fork Internet Explorera. Fork całkiem udany, bowiem, jak się okazało, microsoftowe silniki renderujące i przetwarzające skrypty są całkiem wydajne, a Microsoft już od wielu lat uznał za priorytet bycie zgodnym ze standardami. Co więcej, interfejs Windowsa zaczął wykorzystywać EdgeHTML, tak jak wcześniej wykorzystywał Tridenta. Tak duża synergia pozwoliła na ścisłe optymalizacje. Za tym idą wysoka wydajność pracy dzięki skuteczniejszemu wykorzystaniu akceleracji sprzętowej oraz znakomite wyniki, jeśli chodzi o obciążenie układów scalonych, co przekłada się na niskie zużycie energii.
Ta synergia okazała się kłopotem, a po wybudowaniu fundamentów wszystko posuwa się wolno. Zbyt wolno.
Microsoft Edge, choć jest aplikacją Universal Windows Platform, jest nadal ściśle zintegrowany z systemem Windows. To oznacza, że przeglądarka ta ma dwa na chwilę obecną nierozwiązywalne problemy. Pierwszym jest absencja tej przeglądarki na innych niż Windows systemach operacyjnych. Nie możemy więc synchronizować danych z naszymi urządzeniami mobilnymi, które zazwyczaj wykorzystują przeglądarki Chrome lub Safari. Nie ma do tego nawet żadnego oficjalnego rozszerzenia.
Drugi to fakt, że Microsoft może aktualizować Edge’a tylko wtedy, gdy pojawia się aktualizacja rozwojowa Windows, taka jak Creators Update. A więc nie częściej niż dwa razy do roku. Konkurencja aktualizuje swoje przeglądarki średnio co dwa miesiące, co odbiera Microsoftowi jakiekolwiek szanse na jej dogonienie. No chyba, że stworzyłby coś naprawdę rewolucyjnego wyprzedzającego konkurencję o lata świetlne, jednak na to się nie zanosi.
Ten drugi problem ma być rozwiązany.
Windows 10 Redstone 3 ma oddzielić Microsoft Edge od systemu.
Tak przynajmniej twierdzą zaufani informatorzy całkiem rzetelnej redakcji Neowina. Przy czym jedyną informacją jaką przekazali to ta, że Edge od czasu aktualizacji Redstone 3 zaplanowanej na jesień bieżącego roku będzie dostępny w Sklepie Windows i tą drogą aktualizowany.
To oczywiście rodzi kilka pytań. Czy chodzi tylko o aplikacyjną powłokę Edge’a, czy też o cały silnik renderujący? Zapewne o to pierwsze, bowiem nie sądzę by dało się tak integralną część systemu jaką jest silnik renderujący interfejs systemu i aplikacji aktualizować poprzez Sklep. Najprawdopodobniej chodzi więc o powłokę, w tym funkcje przeglądarki, platformę uruchomieniową dla rozszerzeń i tak dalej.
Odpowiedzi na te pytania poznamy zapewne na konferencji Build, na której oczywiście – jak co roku – będę obecny. Nie ma jednak żadnej wątpliwości, że Microsoft musi przyspieszyć dalszy rozwój Edge’a, bo po całkiem udanym i budzącym duże nadzieje debiucie nastąpiła stagnacja, a następnie bardzo powolny rozwój. Efekty tego widać od razu: choć Windows 10 ma już ponad 400 mln aktywnych użytkowników, Edge nadal znajduje się na marginesie, a dominującą na rynku przeglądarką – w tym na PC i tabletach z Windows – jest Google Chrome…