REKLAMA

Dlaczego kierowcy Ubera protestowali? Mamy tabelę z zarobkami. Obniżkę widać jak na dłoni

Dzisiaj (nie) odbył się zapowiadany protest kierowców Ubera, którzy sprzeciwiali zasadom działania Ubera w Polsce. Lista argumentów jest dość długa, ale można ją streścić w trzech słowach, bo - jak zwykle - CHODZI O KASĘ.

Ile zarabia kierowca Ubera?
REKLAMA
REKLAMA

Dlaczego napisałem, że protest (nie) odbył się? Ano dlatego, że trudno jednoznacznie stwierdzić, czy się odbył, czy też nie. Można powiedzieć jednak z pełną odpowiedzialnością, że zakończył się pełnym sukcesem, bo obie strony sporu o są zadowolone. Kierowcy świętują sukces protestu, a Uber mówi, że nic się nie stało, bo dzisiaj pracowało tyle samo kierowców, co w każdy inny poniedziałek. Zatem, jak było i po co w ogóle ten cały protest?

W piątek Spider’s Web - jako pierwszy w Polsce - poinformował o planowanym strajku kierowców Ubera. Kierowcom nie podobało się przede wszystkim to, że Uber przed wakacjami obniżył stawki. Wielu liczyło na to, że po wakacjach cennik wróci do poprzedniego poziomu. Tak się jednak nie stało, co spowodowało sporo frustracji wśród kierowców, którzy postanowili zorganizować protest przeciwko niskim stawkom oraz za obniżeniem prowizji pobieranej przez Ubera.

Kierowcy domagają się też “równego traktowania wszystkich kierowców zarówno w przydzielaniu zleceń jak i wymaganiach, jakie muszą spełniać by być pracownikiem korporacji”. Żądano też “wsparcia dla kierowców ze strony firmy Uber" oraz “zaprzestania umieszczania w mediach nieprawdziwych reklam sugerujących, że kierowca Uber zarabia 8000 zł”.

Uber odpowiada

Rzeczniczka prasowa Ubera w Polsce, Ilona Grzywińska, odparła zarzuty kierowców o nierówne traktowanie kierowców. W rozmowie ze Spider’s Web powiedziała:

Absolutną nieprawdą jest to, że kierowcy, którzy jeżdżą pod partnerem (w tzw. spółdzielniach) lub dopiero rozpoczynający współpracę, mają pierwszeństwo w otrzymywaniu zleceń. Platforma Uber łączy kierowców z pasażerami, którzy znajdują się w najbliższej odległości na podstawie sygnału GPS wysyłanego z używanych przez obie strony urządzeń. Aplikacja przydziela zlecenia na podstawie odległości do klienta (promień od klienta w linii prostej), czasu dojazdu (estimated time of arrival) oraz strefy, w której znajduje się samochód (strefy są niewidoczne dla kierowców). Nasz system przypisywania zleceń jest jedną z największych zalet naszej platformy - pozwala on na maksymalizację zarobków kierowców, którzy mniej czasu spędzają na dojazdach do klienta. Nie robimy tego - nie mamy ani technicznych możliwości ani żadnego interesu.

Odniosła się również do poddanej przez protestujących pod wątpliwość kwoty 8000 zł, która ma oznaczać miesięczne zarobki kierowcy Ubera w Polsce:

Zarobki a przychody - 8 tys. zł za powyżej 40 godz. to przychód - faktyczny zarobek na podstawie danych Millwarda wyliczyła kiedyś DGP. Średnie przychody kierowcy, którzy korzysta z aplikacji między 20 a 40 godzin tygodniowo to prawie 5 tys zł, a powyżej 40 godzin - 8 tys zł. Główną przyczyną wyboru aplikacji przez kierowców jest elastyczność - każdy kierowca jeździ wtedy kiedy chce i ile chce i nie ponosi żadnych kosztów stałych w związku z korzystaniem z platformy. Aż 70 proc. kierowców w Polsce to osoby jeżdżące okazjonalnie, często mające inne źródła dochodów.

Ile naprawdę zarabia kierowca Ubera?

Szczerze i bez marketingowej ściemy rozmawiałem o zarobkach z panem Dawidem - kierowcą Ubera w Krakowie - który ma zarejestrowaną działalność gospodarczą, płaci podatki, odwrócony VAT, opłaca składki ZUS oraz ubezpieczenie OC i AC.

Kierowca Ubera przygotował dla mnie podsumowanie swoich przychodów, kosztów i finalnie również dochodów. Dla pełnego zobrazowania uwzględnił w swoich wyliczeniach dwa miesiące: kwiecień i listopad, czyli różne okresy - przed i po obniżce stawek przez Ubera. Różnicę widać jak na dłoni.

Uber: zarobki w Krakowie
Uber: zarobki w Krakowie

Przy starych stawkach i pracy po 40 godzin tygodniowo kierowca Ubera w Krakowie mógł bez większych problemów osiągnąć przychód 7000 zł. Po odliczeniu 20-procentowej prowizji dla Ubera (1400 zł) zostawało mu 5600 zł przychodu. Po odliczeniu 320 zł VAT-u EU (odwrócony VAT wynikający z tego, że Uber działa z Holandii), opłaceniu 450 zł składek ZUS i odliczeniu 500 zł na ubezpieczenia OC, AC oraz na amortyzację samochodu i uwzględnieniu kosztów paliwa kierowcy zostawało 3320 zł na rękę (19,5 zł netto/godzinę).

To uczciwa kwota zważywszy na to, że praca charakteryzuje się elastycznymi godzinami, jest przyjemna, kierowca nie może narzekać na zmęczenie i ma wolne w niedziele i święta - wylicza zalety pracy za poprzednie stawki w Uberze pan Dawid.

Teraz jest inaczej.

W listopadzie pracując również 40 godzin w tygodniu, kierowcy Ubera z Krakowa udało się osiągnąć 5400 zł przychodu. Od tego trzeba było oczywiście odjąć 1100 zł prowizji, 250 zł VAT-u EU, 450 zł składek ZUS, 500 zł na ubezpieczenia OC i AC oraz amortyzację. Ceny paliwa poszły w górę i w listopadzie wygenerowały koszt 1400 zł.

W kieszeni kierowcy Ubera zostało 1700 zł, czyli zarabiał 10 zł netto/godzinę.

Godziny pracy nadal są elastyczne, nie ma zmęczenia, ale jest dużo wolnego i straconego czasu w aucie oraz większa eksploatacja samochodu, gdyby chciało się zarobić tyle samo, co przed obniżką stawek - podsumowuje zmiany kierowca Ubera.

Zarobki są niższe, a może być jeszcze gorzej. Wyliczenia z kwietnia i listopada uwzględniły po 500 zł na ubezpieczenia OC i AC oraz amortyzację pojazdu. W ostatnim czasie koszty OC poszły jednak w górę, więc przy nowej umowie będzie trzeba jeszcze więcej zapłacić. Ceny paliwa też nie spadają, a analitycy zakładają, że kolejna fala podwyżek jest właśnie przed nami.

Ile godzin w tygodniu będzie trzeba pracować, żeby godnie zarobić na Uberze?

To pytanie zadają sobie kierowcy, którzy są zadowoleni z działania usługi, ale nie mogą zaakceptować nowych, niższych stawek. Dlatego zapowiadają, że protesty będą ponawiane w kolejne poniedziałki, a ten dzisiejszy podsumowują z zadowoleniem.

Cieszą się, że w akcji wzięło udział wiele osób. Widząc efekty - w niektórych miastach przez kilka godzin mnożniki skakały w górę, co oznacza małą liczbę dostępnych kierowców - liczą na to, że z tygodnia na tydzień do akcji będzie przyłączyło się znacznie więcej osób z różnych miast.

REKLAMA

Dzisiaj akcja udała się przede wszystkim w Krakowie i na Śląsku. W Warszawie trudno mówić o sukcesie - tam kierowców raczej nie brakowało. Uber przyznaje, że w skali kraju protest nie był odczuwalny. Zobaczymy, jak będzie za tydzień.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA