Pocketbook Touch Lux 3 z abonamentem Legimi - recenzja Spider's Web
Rok temu Legimi wystartowało z ofertą abonamentową na książki, do której dołączany jest czytnik e-booków. Początkowo decydując się na taką usługę otrzymywaliśmy czytniki marki inkBook, jednak od pewnego czasu oferowany jest także PocketBook Touch Lux 3. Czy warto się na niego zdecydować?
Zacznę od drobnego wyjaśnienia - czytnik Legimi spędził u mnie aż cztery miesiące. Dlaczego? Otóż w momencie dodania Pocketbooka Touch Lux 3 do oferty Legimi był on... prawdę mówiąc, bezużyteczny. A przynajmniej w mojej opinii oprogramowanie pozostawiało do życzenia tak wiele, że nie potrafiłem się zdobyć na względnie obiektywną recenzję tego sprzętu, nie wspominając już o polecaniu go komukolwiek. Tak niska jakość nie przystaje bowiem do usługi, za którą płacimy około 50 zł miesięcznie.
Dałem więc czas Legimi na poprawienie błędów i muszę im tutaj przyznać, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy na czytnik wpadło co najmniej pięć dużych aktualizacji, które w znacznej mierze poprawiły jakość obsługi Pocketbooka Touch Lux 3.
Czy to jednak wystarczy, żeby zebrał dobrą opinię? I czy nadal mogę polecić Legimi?
Pocketbook Touch Lux 3 sprawia dobre pierwsze wrażenie.
Biorąc czytnik do ręki po raz pierwszy byłem mile zaskoczony. Konstrukcja jest dobrze wykonana, nic tu nie skrzypi, a plecki pokryte są przyjemnym w dotyku materiałem, który bardzo wygodnie leży w dłoni. Jeśli chodzi o trzymanie czytnika bez etui, to tylko nowe inkBooki przebijają Pocketbooka Touch Lux 3.
Nieco gorzej wypadło pierwsze uruchomienie i pierwszy kontakt z ekranem. Być może to kwestia przyzwyczajenia do Kindle'a, ale ekran w Pocketbooku Touch Lux 3 nie przypadł mi do gustu. Gęstość pikseli i czytelność tekstu na panelu e-ink Carta przy rozdzielczości 1024 x 758 (212 ppi) jest bardzo dobra, ale podświetlenie nieco zbyt nierównomierne, i - co najgorsze - niemiłosiernie niebieskie. Szczególnie powyżej połowy intensywności odcień, który odbija się od ekranu, jest zwyczajnie nieprzyjemny.
Kupując czytnik wraz z abonamentem Legimi, otrzymujemy także etui. Wykonane jest z bardzo miłej w dotyku skóry ekologicznej. Szkoda tylko, że jego zamknięcie nie powoduje uśpienia czytnika, a otwarcie - wybudzenia. To kolejne przyzwyczajenie z Kindle'a i kolejny drobiazg, który wyróżnia czytniki Amazonu.
Interfejs użytkownika może być nieco mylący.
Z pozoru Pocketbook Touch Lux 3 - jeśli chodzi o czytanie - jest bardzo prosty w obsłudze. Wszystkie książki mamy w jednym miejscu, niezależnie od tego, gdzie je kupiliśmy.
Książki zakupione poza Legimi możemy dodać do czytnika ręcznie, przez USB, lub poprzez opcję "send to Pocketbook", która wymaga jednak uprzedniej konfiguracji.
Oprócz tego, mamy oczywiście dostęp do aplikacji Legimi, w której pobieramy na czytnik książki dodane na półkę, synchronizujemy postępy i sprawdzamy statystyki czytelnicze.
I tutaj robi się nie taki znowu mały zgrzyt. Otóż w aplikacji Legimi na Pocketbooku tylko pobieramy książki. Czytamy je w domyślnej aplikacji czytnika, do której dostęp mamy z głównego ekranu.
Jakby tego było mało, z poziomu aplikacji Legimi na czytniku nie możemy przeglądać katalogu usługi. Mamy dostęp tylko do tych książek, które uprzednio dodaliśmy na półkę przeglądając ofertę np. na komputerze. Według Legimi tak jest lepiej, według mnie... to strasznie zagmatwane i tylko utrudnia korzystanie z czytnika.
Co więcej, w katalogu z książkami mieszają się pozycje pobrane z Legimi oraz te, które kupiliśmy w innych miejscach. To jeden z moich głównych zarzutów jeśli chodzi o obsługę tego urządzenia. Z jednej strony dobrze, że Legimi zoptymalizowało od podstaw Pocketbooka Touch Lux 3 do obsługi subskrypcji, zamiast wrzucać niedostosowaną aplikację z Androida, jak ma to miejsce na innych czytnikach.
Z drugiej... ech, to strasznie zmarnowana okazja, by stworzyć oprogramowanie realnie konkurujące z Kindle'em.
Na szczęście wrażenia czytelnicze odkupują część win interfejsu.
Kiedy już przebrniemy przez nielogiczny system zarządzania biblioteczką i otworzymy jakąś pozycję, wita nas bardzo przejrzysta, prosta w obsłudze aplikacja.
Tradycyjnie, możemy zmienić rozmiar czcionki i tryb wyświetlania tekstu, nanosić własne notatki i korzystać ze słownika. Jak długo ograniczamy się do e-booków w formacie EPUB, te funkcje działają jak złoto.
Nieco gorzej rzecz się ma z formatem MOBI, który miejscami ma problem z poprawnym formatowaniem. Format PDF również sprawia wiele problemów - jest on w pełni czytelny, ale jego obsługa w zauważalny sposób spowalnia czytnik. Nie spotkałem się jednak jak dotąd z e-czytnikiem, który dobrze by sobie radził z tym formatem, więc nie uznaję tego za wadę, a raczej "naturę bestii".
Dużym plusem jest ogrom miejsca na książki - 8 GB pamięci rozszerzalnej o kolejne 32 GB kartą microSD to prawdopodobnie więcej przestrzeni, niż ktokolwiek jest w stanie zapełnić e-bookami.
Pochwalić muszę też relatywnie niewielki efekt ghostingu, czyli przenikania się treści po przerzuceniu wirtualnej kartki. Nie licząc Kindle'a, praktycznie każdy czytnik na rynku ma z tym problem. Na szczęście Pocketbook Touch Lux 3 ogranicza ghosting do minimum, szczególnie w plikach EPUB. Pliki PDF wypadają tu znacznie gorzej.
Użytkowanie na co dzień? O ile ograniczamy się do czytania - czysta przyjemność.
Gdy już przyzwyczaiłem się do opisanych wyżej "przypadłości" Pocketbooka Touch Lux 3, codzienne czytanie na tym urządzeniu okazało się być dość przyjemnym doświadczeniem.
Pozytywnie zaskoczył mnie akumulator, który bez problemu wytrzymał 3 tygodnie czytania po godzinę-dwie dziennie, co jak na czytnik pracujący pod kontrolą Androida jest bardzo dobrym wynikiem.
Mniej pozytywny jest fakt, że czytnik nieco za szybko się wyłącza, gdy odłożyć go na bok. To wynik ustawionego domyślnie trybu oszczędzania energii, który wyłącza urządzenie po raptem 10 minutach bezczynności. Gdy więc odkładałem czytnik, by np. zaparzyć sobie kawę, po powrocie musiałem czekać na jego uruchomienie.
Jeżeli jednak chcecie korzystać z czytnika Pocketbook Touch Lux 3 z przyjemnością, nie zaglądajcie do innych usług, które producent upakował do urządzenia.
Kompletnie nie rozumiem, dlaczego producenci e-czytników upierają się przy "tabletyzacji" swoich urządzeń, które przecież mają zupełnie inną naturę.
Na pokładzie napędzanego Androidem Pocketbooka znajdziemy mnóstwo kompletnie nieprzydatnych aplikacji. Czytnik RSS? Dziękuję, mam w telefonie. Nieporównywalnie lepszy. Gry mobilne? Jak wyżej. Galeria? Dziękuję, oglądanie zdjęć na ekranie e-ink to żadna przyjemność. Kalkulator? Naprawdę? Przeglądarka internetowa? Miły dodatek, ale działa jak krew z nosa.
Ktoś może powiedzieć, że "lepiej mieć, niż nie mieć" - oczywiście, jest w tym logika. Tylko że czytnik kompletnie nie nadaje się do zastosowań innych, niż czytanie. Już sam fakty ograniczeń technologicznych ekranu e-ink sprawia, że wszelkie zastosowania wymagające częstego odświeżania ekranu nie mają tu żadnego sensu.
Nie bez powodu Amazon ogranicza interfejs swoich czytników do biblioteki, dostępu do księgarni oraz stricte-czytelniczych dodatków. W firmie Jeffa Bezosa wiedzą, że czytnik nie ma startu do najtańszego nawet smartfona, jeśli chodzi o inne multimedia, niż książki, więc nie próbują ich na siłę wciskać konsumentom. Zamiast tego stawiają na pojedyncze zastosowanie czytnika, ale za to wyegzekwowane w sposób, do którego żaden inny producent się nawet nie zbliża.
Tym większe moje rozgoryczenie, o którym wspominałem wcześniej - Legimi miało szansę od podstaw zoptymalizować ten czytnik do zastosowań czytelniczych. Szkoda, że zmarnowano tę szansę.
Pocketbook Touch Lux 3 czy inkBook?
Domyślam się, że sporo osób czytających ten tekst trafiło na niego zastanawiając się, który z czytników oferowanych przez Legimi wybrać do abonamentu.
W tej chwili dostajemy wybór między Pocketbook Touch Lux 3 oraz inkBookiem Obsidian, którego pełną recenzję znajdziecie na Spider's Web.
Obydwa czytniki prezentują nieco odmienne podejście do samego Legimi. Pocketbook to czytnik, na którym Legimi gra pierwsze skrzypce. Na inkBooku zaś Legimi jest niejako dodatkiem, a dostępna na czytniku aplikacja to po prostu dostosowana do ekranu e-ink wersja Legimi na Androida.
Obydwa rozwiązania mają rację bytu. Jeżeli decydując się na zakup czytnika w abonamencie planujesz korzystać wyłącznie z Legimi, lepszym wyborem mimo wszystko jest Pocketbook Touch Lux 3.
Jeżeli jednak abonament Legimi ma być tylko dodatkiem i często kupujesz e-booki z innych, np. zagranicznych źródeł, inkBook Obsidian to zdecydowanie ciekawsza propozycja.
Być może aplikacja Legimi na inkBooku Obsidian działa nieco gorzej, ale pod każdym innym względem wyprzedza on Pocketbooka Touch Lux 3. I to znacząco.
Powróćmy do pytania ze wstępu - czy warto?
Będę tutaj absolutnie szczery - nie warto.
Kibicuję Legimi od czasu startu usługi. Uważam, że abonament na książki to fenomenalna rzecz, która może w znaczący sposób przyczynić się do podniesienia poziomu czytelnictwa w Polsce.
ALE - na pewno nie zrobi tego, skoro usłudze towarzyszą tak niedopracowane narzędzia do czytania.
Legimi miało mnóstwo czasu, by dopieścić swoje aplikacje mobilne i zaoferować wysokiej jakości czytnik ebooków. Niestety, obcując z aplikacją na Androida i Pocketbookiem Touch Lux 3 nadal mam wrażenie, jakbym testował półprodukty na rok przed rynkowym wdrożeniem.
W próżni, czy jako dodatek do abonamentu, Pocketbook Touch Lux 3 się broni i wart jest zakupu. Jak wyżej - jeśli chcesz wykorzystywać czytnik wyłącznie do korzystania z abonamentu, to warto płacić 55 zł miesięcznie za usługę i ten konkretny czytnik.
W każdym innym wypadku stanowczo odradzam jednak ten zakup. Warto sobie przekalkulować, ile książek faktycznie czytamy miesięcznie i zastanowić się, czy nie lepiej kupić znacznie lepszy czytnik, a ebooków szukać w księgarniach, niż zdecydować się na pozorną wygodę Legimi.
W cenie Pocketbooka Touch Lux 3 możemy nabyć nowe inkBooki, które są znacznie lepszymi czytnikami (recenzja niebawem). Nie mówiąc już o tym, że za 600 zł można kupić Kindle'a Paperwhite 3, który wciąż pozostaje nieporównywalnie lepszym urządzeniem od dowolnego czytnika z Androidem, a na którego również możemy wgrywać książki zakupione poza Amazonem. Jedynym minusem (dla niektórych) może być brak polskojęzycznego interfejsu.
Podsumowując - w grudniu 2016 Pocketbook Touch Lux 3 za abonamentem Legimi nie jest wart zakupu.
Może za jakiś czas, gdy Legimi W KOŃCU dopieści swoją usługę i wyeliminuje większość wad, będę mógł z czystym sumieniem polecić ten zakup. Dziś jednak nie mogę już przymykać oka. Rok temu gorąco polecałem Legimi, ufając, że utrzymają tempo rozwoju i szybko poradzą sobie z problemami, które im wtedy nakreśliłem.
Przewińmy do przodu o 12 miesięcy i... niewiele się zmieniło. Tylko że dziś nie potrafię już tego w żaden sposób usprawiedliwić.