Niebo - serduszko, piekło - wrr, Czyściec - lajk? Onet zrobił Bohdanowi Smoleniowi najgorszą księgę kondolencyjną w historii
Każda osoba pracująca w mediach internetowych prędzej czy później musi zadać sobie pytanie "jak bardzo jesteś skłonny się zeszmacić, byle tylko podbić sobie zasięgi na fejsie". Jeśli zatrzymałeś się na sensacyjnych nagłówkach, to twoje miejsce jest w 2005 roku.
Z definicji ludzkości wynika, że taka granica co do zasady nie istnieje. Ludzie pozbawieni kompetencji bez cienia zażenowania dają się obsadzać na stanowiskach publicznych dorabiając sobie do tego schizofreniczne ideologie, a ostatnio wyciekła informacja, że bohaterowie Warsaw Shore biorą udział w tym programie dobrowolnie. Nie ma, nie ma już granicy obciachu.
Dziś zmarł Bohdan Smoleń, poinformowały o tym wszystkie serwisy informacyjne w kraju. Tak jest też ich rola, choć nie miejcie złudzeń, że pisaniu takich informacji przyświeca ludzka przyzwoitość czy choćby wola uhonorowania ponadprzeciętnej jednostki.
Onet poszedł jednak o jeden krok dalej wykorzystując potencjał mediów najnowszych, czyli transmisji na żywo za pośrednictwem Facebooka.
O godzinie 10:30 uruchomił wirtualną księgę kondolencyjną, w której internauci mogli wpisywać swoje wspomnienia, kondolencje oraz intensywnie klikać smutne buźki. W tle pojawiło się czarno-białe zdjęcie Smolenia, a filmowi przygrywała niezbyt gustowna pogrzebowa muzyczka.
Jakoś mi to wszystko ze sobą nie zagrało, paskudnie oszpecił to wszystko kontekst. Przecież mówimy o Facebooku. I to o jednej z jego najnowszych usług, w ramach której do tej pory decydowaliśmy głównie czy vlogerka powinna zamówić pizzę czy jednak chińczyka. Uroku sprawie nie dodały też intencje. Onet, notorycznie i słusznie besztający polityków za wykorzystywanie śmierci do realizacji własnych celów politycznych, zrobił dokładnie to samo.
To byłby nawet ciekawy przykład jakiegoś połączenia absurdalnego humoru z czarną komedią, gdyby nie ta dobijając muzyczka i zupełnie poważne komentarze ludzi, którzy dali się złapać w tę kondolencyjną pułapkę.
Chciałoby się zapytać - co dalej, jaka kolejna granica dobrego smaku zostanie przekroczona?
Może teraz, jak ktoś umrze, to Onet urządzi mu księgę kondolencyjną online w postaci transmisji na Facebooku?
A nie, moment, już to zrobili.
Aktualizacja: Szczęśliwie Onet szybko się zreflektował i przeprosił.