WestWorld to tak naprawdę opowieść o miłości w czasach sztucznej inteligencji
Z każdym nowym odcinkiem „WestWorld” odkrywamy kolejne karty w ultrainteresującej dyskusji nt. tego, co będzie, jak nadejdą czasy zaawansowanej sztucznej inteligencji.
Po 8 odcinku dzieła małżeństwa Nolanów jestem przekonany, że ten serial próbuje odpowiedzieć na pytanie, czym jest/będzie miłość, gdy trudno będzie odróżnić ludzi od robotów.
Każdy, kto lubuje się w dobrych serialach współczesnej telewizji, wie, że 8 odcinek z 10-częściowej sagi jest zazwyczaj najnudniejszy - wyczyszczenie wątków pobocznych, oddzielenie ich od głównej części fabuły, przygotowanie widza na finalną rozgrywkę.
I w WestWorld s01e08 jest w zasadzie podobnie, tyle że przy okazji dostajemy kilka bardzo istotnych wyjaśnień, które może nie odkrywają wszystkich kart do końca, ale wyraźnie wskazują, gdzie należy szukać głównego przesłania.
UWAGA: od tego momentu zaczynają się potężne spoilery. Jeśli jeszcze nie oglądałeś wszystkich dotychczasowych odcinków „WestWorld” odpuść sobie dalsze czytanie - lepiej wcześniej obejrzeć to niesamowite dzieło.
Otóż ja jestem przekonany, że chodzi właśnie o miłość.
Tak - ten wyświechtany, banalny i oczywisty motyw tak wielu dzieł sztuki, w tym przypadku został wyniesiony na interpretacyjne poziomy, których ja we współczesnej pop-kulturze nie pamiętam.
- Wspólnie uchwyciliśmy to, co nieuchwytne - serce - mówi Ford do Bernarda, gdy próbuje mu tłumaczyć, dlaczego kazał mu zabić Teresę.
Tyle że dla Forda, współtwórcy parku WestWorld, miłość to coś, co można włączyć i wyłączyć. Przypomnijmy sobie, co zrobił z Maeve, która rozpaczała po stracie córki, czy z Bernardem, gdy ten nie mógł dojść do siebie po tym, co na rozkaz Forda zrobił z Teresą.
- Wachlarz emocji jest imponujący, ale przewyższa go znacznie możliwość ich wyłączenia - mówi Barnardowi Ford, gdy tłumaczy mu, dlaczego wymaże mu pamięć jego związku z Teresą.
Ford wyłącza miłość, bo - z jego punktu widzenia - emocje, które niesie ze sobą uczucie, są straszną niedogodnością.
Jedną z najczęściej powtarzanych fraz przez hostów w „WestWorld” jest zdanie: „Ten ból to wszystko, co mi po nim/po niej pozostało”. Bernard mówi tak o swoim synu. Dolores o swoich zabitych rodzicach. Maeve o swojej zmarłej córce, którą z zimną krwią zabił Facet w czerni.
- Nie musisz cierpieć, Maeve. Ukrócę twój ból - mówi Ford do Maeve chwilę przed tym, jak wymazuje jej pamięć, by następnie wcielić ją w inną postać w parku.
I teraz dochodzimy do najważniejszego.
Wydaje się, że to właśnie różne rozumienie miłości poróżniło twórców parku WestWorld: Arnolda i Forda. I ten konflikt jest centrum całej opowiadanej w serialu historii, co de facto czyni go rozprawką na temat tego, czym jest miłość, szczególnie gdy skonfrontuje się ją ze sztuczną inteligencją.
Bez bólu, który chciały przeżywać hosty, nie ma życia. A jak nie ma życia, nie ma też miłości. Czym bowiem jest uczucie, jeśli ten, którego kochasz i tracisz, jest następnie przypisywany do innej roli?
Najważniejszą sceną w 8 odcinku jest monolog Faceta w Czerni. Dla mnie brzmi on jak potwierdzenie teorii o tym, że Facet w Czerni to tak naprawdę William, 30 lat później, co przy okazji potwierdza inną teorię - że w serialu obserwujemy kilka linii czasowych. Po 8 odcinku przekonany jestem, że jest ich aż 3, a nie 2, jak twierdziłem wcześniej (o czym na końcu tekstu).
Facet w czerni opowiada Teddy’emu swoją historię
Następnie Facet w czerni mówi Teddy’emu, że maze to miejsce, w którym uczucia nie da się wymazać. To właśnie tego szuka, to właśnie tego chce doświadczyć.
Po co? Bo Facet w Czerni to William, który zakochał się w Dolores 34 lata temu i w maze chce wyzwolić w niej uczucie, które do niego czuła, gdy razem przeżywali niesamowitą przygodę w parku.
To dlatego nic nie czuł w życiu prywatnym, poza WestWorld. To dlatego jego żona popełniła samobójstwo, a córka go odtrąciła. Poza parkiem był bowiem pustym człowiekiem, mimo bycia porządnym facetem, jak sam siebie nazywa. Maze to miejsce, w którym hosty - sztuczna inteligencja - odczuwają miłość, poprzez ból i cierpienie.
To zapewne ten aspekt poróżnił Arnolda i Forda.
Jeśli wierzymy, że Bernard jest hostem Arnolda z jego prawdziwą back-story o utracie syna, to maze jest miejscem, w którym Arnold chciał znaleźć odpowiedź na pytanie co sprawia, że miłość, cierpienie i strata naprawdę mają znaczenie.
Zapewne twierdził też, że wymazywanie pamięci hostom jest okrutne, że sztuczna inteligencja również powinna mieć prawo do odczuwania uczuć. Ford się z tym nie zgadzał. Jak zauważyliśmy wcześniej, on woli się bawić w boga, wyłączać i włączać emocje - miłość, cierpienie.
Oś tego konfliktu jest zapewne głównym pomysłem fabularnym serialu „WestWorld”.
Przy okazji niesamowicie inspirującym traktatem na temat tego, co czyni ludzi wyjątkowymi, gdy zderzymy ich ze sztuczną inteligencją, która dorównuje naszym możliwościom intelektualnym. Czy jako twórcy sztucznej, ale jednak dorównującej ludzkiej inteligencji, mamy prawo odmawiać im najpiękniejszych ludzkich uczuć?
Przyznacie, że są to niesamowicie poruszające pytania.
* Na koniec mały bonus
Myślę, że jest tak: w serialu prowadzone są trzy linie czasowe:
- 35 lat temu, gdy park powstawał (rozmowy Arnolda z Dolores, szkolenia pierwszych hostów);
- 30 lat temu, gdy dochodzi do „krytycznego wydarzenia”, czyli historii Dolores i Williama, której konsekwencją jest… śmierć Arnolda w maze (przy powyższym założeniu, że w maze hosty mogą robić krzywdę ludziom). Najczarniejszym charakterem tej linii czasowej jest Wyatt, którym jest… Dolores. To ona zabija Arnolda;
- współcześnie, gdy obserwujemy Faceta w czerni (Williama) próbującego odnaleźć maze oraz Maeve, która wszczyna bunt hostów. Jest też Ford, który z historycznego wydarzenia (Wyatt) chce zrobić nową narrację.
Sprawdźcie mnie za dwa tygodnie.