Co stanie się, gdy nadejdzie osobliwość - o tym właśnie jest serial „WestWorld”
Uwielbiam takie dzieła jak „WestWorld” - niebanalne, nieoczywiste, z tajemnicami i roztrząsaniem nurtujących współczesny świat technologiczny problemów etyczno-moralnych.
UWAGA: od tego momentu zaczynają się spojlery dotyczące najnowszego, siódmego odcinka serialu „WestWorld” (HBO).
Mamy potwierdzenie najpopularniejszej fanowskiej teorii dotyczącej tożsamości Bernarda, głównego programisty parku rozrywki WestWorld - jest hostem, robotem.
Ja pójdę nieco dalej w spekulacjach
Bernard jest tak naprawdę hostem Arnolda, czyli drugiego obok Forda - postaci granej przez genialnego Anthony’ego Hopkinsa - twórcy parku WestWorld, który zmarł w (jeszcze) niewyjaśnionych okolicznościach. Ale - i tu robi się już nieco creepy - mimo iż to Ford stworzył Bernarda, hosta Arnolda, to świadomość Arnolda tak naprawdę żyje w Bernardzie i steruje rewolucją hostów, którą zapoczątkuje Meave (pani burdelmama w parku).
Aaa, i w serialu prowadzone są dwa wątki czasowe - jeden w czasie rzeczywistym, ten związany z Meave i Facetem w czerni oraz drugi, retrospektywny, związany z Dolores i Williamem, który jest Facetem w czerni w przeszłości.
No to teraz kilka dowodów na powyższe
Bernard okazał się hostem, co zobaczyliśmy w końcówce 7 odcinka. Jest jednak niemal pewne, że Bernard został stworzony przez Forda na wzór Arnolda, zmarłego przyjaciela i twórcy WestWorld.
Dowody? W jednym z flashbacków widzimy proces powstawania Dolores, która - jak wiemy z rozmów Bernarda z Fordem - jest jednym z najstarszych hostów w WestWorld stworzonym osobiście przez Arnolda. Widzimy popiersie Dolores, które jest montowane przez… czarnoskóre ręce. Jedyną czarnoskórą postacią w całym serialu jest Bernard, czyli Arnold.
Inne dowody? Głos, który słyszy Dolores wydaje się być głosem Arnolda, czyli Bernarda. Zresztą to najbardziej logiczne, że to Arnold rozmawia z Dolores, bo przecież widzimy także te rozmowy odbywane en face.
To zapewne element wątku retrospektywnego, w którym to Barnard jest jeszcze ‚prawdziwym’ Arnoldem. Twórca ciągle pyta Dolores, czy nie mówiła nikomu o tych rozmowach obawiając się dekonspiracji tego, co pokątnie robi z hostami. Chodzi głównie o Forda, dla którego hosty to po prostu roboty - zamknięta w ramach kodu programistycznego sztuczna inteligencja.
Co robi Arnold? Tu właśnie dochodzimy do centrum osi fabularnej „WestWorld”, która wciąż nie jest de facto odkryta
Otóż wydaje się, że Arnold stworzył perfekcyjną sztuczną inteligencję. W serialu jest ona egzemplifikowana odnalezieniem wyjścia z labiryntu (w oryginalnej wersji anglojęzycznej występuje słowo ‚maze’, które lepiej oddaje złożoność zagadnienia; maze czyli labirynt strukturalny, z wejściem i wyjściem, które trzeba odkryć, jak w tych zadaniach dla dzieci z prowadzeniem linii od początku do końca labiryntu), której szukają Dolores oraz Facet w czerni - oboje w różnych wątkach czasowych.
Ma to wszystko związek z pracami nad rozwojem sztucznej inteligencji, które prowadził Arnold, a o których opowiada Ford Bernardowi w 3. odcinku serialu. Te prace miały charakter piramidalny - od najbardziej podstawowych, do najbardziej złożonych. Od pamięci, przez improwizację, świadomości siebie, aż do… automatycznej świadomości.
Czwartego, najwyższego stopnia piramidy Arnold nie osiągnął przed swoją śmiercią (zniknięciem), przynajmniej tak wydaje się Fordowi. Jest jednak zapewne inaczej - najwyższy poziom rozwoju inteligencji hostów ma związek z rozwiązaniem zagadki ‚maze’, co zapewne osiągnie Dolores sterowana głosem Arnolda, a czego nie osiągnie podróżujący razem z Dolores William, który później stanie się Facetem w czerni obsesyjnie szukającego labiryntu (maze).
Maze jest zapewne kluczem do uwolnienia się hostów z więzienia stworzonego przez ludzi w formie parku WestWorld. Czyli realizacją wizji Arnolda stworzenia perfekcyjnej sztucznej inteligencji, która będzie w stanie uwolnić się z ograniczeń ludzkich ciał.
Ostatecznym starciem będzie zapewne pojedynek Forda - naukowca sprzeciwiającego się buntowi sztucznej inteligencji z Arnoldem (Bernardem), który chce owe AI uwolnić z ludzkiego jarzma. Przy okazji będziemy mieli fajne odwrócenie ról i sympatii widza - to Ford, który na razie wydaje się być tym złym, będzie tym, który chroni rasę ludzką przed skutkami uwolnienia się AI.
Serial „WestWorld” idealnie wpasowuje się w dzisiejszy dyskurs nt. skutków rozwoju AI
Dziś jesteśmy u progu wielkiego i zapewne ultraszybkiego etapu rozwoju prac nad sztuczną inteligencją. Według głównego futurologa Google’a, Raymonda Kurzweila, osobliwość, czyli moment, w którym stworzenie sztucznej inteligencji przewyższającej intelektualnie ludzi, która z kolei mogłaby opracować jeszcze wydajniejsze sztuczne inteligencje, wywołując lawinową zmianę w technologii, jest tuż za rogiem. Dzieli nas od niej raptem kilkadziesiąt lat.
Wiele największych umysłów współczesnego świata, na czele ze Stephenem Hawkingiem, ostrzega ludzkość przed niekontrolowanym rozwojem AI. Jego skutek może być bowiem dla nas ludzi opłakany.
Tyle że twierdzenia i ostrzeżenia futurologów to jedno, a symulacja tego co i jak może się zdarzyć, gdy nadejdzie osobliwość, to drugie. „WestWorld” zdaje się pokazywać właśnie to, co dzieje się, gdy nie jesteśmy w stanie odróżnić androida od człowieka. I gdy sztuczna inteligencja zaczyna się zwracać przeciwko jej twórcom.
I tak przedstawiona wizja jest po stokroć bardziej przemawiająca do wyobraźni i przerażająca, aniżeli nawet najbardziej dosadne ostrzeżenia słowne Stephena Hawkinga, czy Elona Muska.