Wygląda na to, że poznaliśmy pierwszą nowość w Windows 10 „Redstone 2”
Microsoft daje, Microsoft odbiera, po czym znowu oddaje. Jedna z największych innowacji Windows 8.1, brutalnie wyrzucona z Windows 10, wróci ku radości użytkowników. I nie mam tu na myśli starego trybu tabletowego.
Windows 10 to, z mojego doświadczenia, system znakomity, choć czytam też wasze komentarze na Spider’s Web i w sieciach społecznościowych sugerujące, że nie wszystkim przejście na nową platformę Microsoftu wyszło na dobre. Windows 10 nie jest jednak idealny. Co szczególnie boli, pod paroma względami jest wręcz krokiem wstecz względem Windows 8.1. Poprzednik „dziesiątki” miał wręcz doskonały interfejs dla tabletów, tymczasem Windows 10 ma… cóż, znośny i używalny, ale daleki od ideału.
Windows 8.1 dysponował innowacyjnym mechanizmem migawek plików, który następnie zniknął w Windows 10. Microsoft tłumaczył swoją decyzję „brakiem jej zrozumienia ze strony użytkowników” oraz „wymianą protokołu OneDrive na nowszy i stabilniejszy, ale jeszcze nieobsługujący migawek”. No ale co to są te migawki?
Dane pod ręką, ale w chmurze
Jedną z zalet e-dysków jest dostęp do naszych danych niezależnie od urządzenia, które aktualnie wykorzystujemy. Sęk w tym, że pełna synchronizacja na niektórych urządzeniach nie będzie możliwa. Co z tego, że mamy terabajtowy dysk na naszej stacji roboczej, skoro nasz tablet ma 32-gigabajtową pamięć, i to też zawaloną systemem i aplikacjami?
Popularnym rozwiązaniem, stosowanym przez wszystkie istotne aplikacje klienckie e-dysków, jest selektywna synchronizacja. To użytkownik decyduje które dane będą z danym urządzeniem synchronizowane. To rozwiązanie nie należy jednak do najwygodniejszych, bo część danych mamy pod ręką, a część wyłącznie w przeglądarce internetowej. Microsoft rozwiązał ten problem.
OneDrive w Windows 8.1 wprowadził pojęcie migawek plików. W tym trybie OneDrive generował dla wszystkich naszych plików w chmurze migawki, które zawierają wszystkie istotne informacje dla systemowych wyszukiwarek (metadane, miniatura graficzna, i tak dalej), jednak bez samej treści. Ta była pobierana automatycznie, w razie potrzeby i na bazie analizy zachowań użytkownika.
Działało to rewelacyjnie: wszystkie często wykorzystywane pliki przechowywane były lokalnie i dostępne błyskawicznie, zaś te rzadziej używane i tak widoczne i indeksowane, tyle że dostępne z chwilowym opóźnieniem. Rewolucja, którą zgaszono w zarodku i którą niedawno wprowadziła znakomita, konkurencyjna usługa Dropbox.
Migawki plików w OneDrive dla Windows 10 „Redstone 2”
Powyższy Twitterowicz wsławił się już opublikowaniem kilku plotek, które potem okazały się rzeczywistością, więc traktuję jego zapowiedź poważnie. A to oznacza, że kolejna aktualizacja rozwojowa dla Windows 10, która pojawi się na początku przyszłego roku, przywróci ów mechanizm.
To bardzo ważna i dobra wiadomość, bo to niesłychanie użyteczne i wygodne rozwiązanie. Pozostaje tylko jeden problem. Czemu tak późno? Pół roku w świecie IT to dużo, a przez ten czas na rynku zmienić się może sporo. Jak pokazał wyżej już wspomniany Dropbox, konkurencja nie śpi i ulepsza swoje chmury wprowadzając coraz to ciekawsze zmiany. OneDrive nadal jest przyzwoitą usługą. Choć na chwilę obecną trudno o nim mówić jako o liderze w czymkolwiek.
Zobacz również: Windows 10 - dlaczego (nie) warto aktualizować